CDN - wielkie zbawienie, a zarazem ogromne zagrożenie
Do popełnienia tego wpisu skłoniła mnie dość zaskakująca informacja, która moim oczom ukazała się dziś - wchodząc na TheVerge chrome ostrzegł mnie, że witryna zawiera treści pochodzące z „cdn0.sbnation.com”, znanego Google jako źródło złośliwego oprogramowania. Nie jest pewne, po której stronie ktoś popełni błąd, skupię się jednak na zewnętrznym dostawcy.
Jak wskazuje adres, z którego pochodzą niebezpieczne elementy, jest to serwer CDN (Content delivery network). To coraz powszechniej wybierana usługa, która odciąża hostingi serwisów oraz obniża koszty użytkowania. Z racji że serwery CDN rozmieszczone są w wielu lokalizacjach, dostarczanie treści do użytkownika często odbywa się szybciej niż miało by to miejsce bez ich uczestnictwa.
Usługa CDN to również odciążenie globalnej sieci, w głównej mierze miedzy-kontynentalnej, przekłada się tym samym na obniżenie kosztów budowy i użytkowania światowej infrastruktury telekomunikacyjnej. Położenie światłowodów na dnie morskim bądź oceanicznym, jest dużym wyzwaniem, w którym z reguły bierze udział konsorcjum złożone z kilku spółek telekomunikacyjnych, także przy udziale finansowym państwa.
Mimo tak dużych plusów, usługi CDN mają jedną zasadniczą wadę - centralizacje. Włamanie do pojedynczego węzła serwerów może położyć od kilku do kilkuset serwisów za jednym zamachem. Poza tym, atakujący dostają do ręki szeroki dostęp do użytkowników witryn, pozwalając w krótkim czasie rozprzestrzenić złośliwe oprogramowanie.
Nie należy jednak unikać CDN, to konieczność gdy serwis staje się popularny, a ceny transferu nadmiernie doskwierać. W przypadku budowy strony, której celem jest zasięg globalny, należy już na poziomie projektu wybrać dostawcę usług. Odradzam jednak wykorzystanie dla małych oraz regionalnych stron. Ogólnodostępne usługi hostingowe jakie zapewniają lokalni operatorzy nie są w wygórowanej cenie, a transfer jaki zapewniają w zupełności wystarcza, czasem wręcz jest w dużym nadmiarze.