Apple vs. Samsung - trzy sądy, trzy wyroki. Zupełnie różne
Trzy sądy, trzy różne orzeczenia. Nie wiem, jak można być pewnym bezstronności procesu, jeśli trzy różne sądy mają na temat jednej sprawy trzy skrajnie różne opinie. Czy Samsung podrobił Apple, czy może to Apple zawiniło? Studiując trzy wyroki można uczciwie przyznać, że nie wiadomo.
Najgłośniejszym wyrokiem jest ten amerykański. Trzy tygodnie trwały zeznania i przesłuchanie świadków, a tylko trzy dni mieli przysięgli na odpowiedź na 700 szczegółowych pytań. Już to budzi pewne obiekcje. Proces powinien zostać rozłożony w czasie, by wyroku nie wydawać jak najszybciej, dla samego faktu wydania. Świadczy o tym chociażby rezygnacja jednej z przysięgłych z udziału w procesie, bo… pracodawca nie zapłacił jej za tak długi czas spędzony w sądzie. Oprócz tego oburzające jest to, że sąd nie dopuścił kilku dowodów Samsunga, gdyż koncern ujawnił je mediom. Co z tego, pytam się? Czy opinia publiczna nie może nic wiedzieć na temat procesu? Czy może przysięgli muszą znać dowody krócej niż jakiś czas? Nie wierzę, że mogłoby to negatywnie wpłynąć na przebieg procesu. Jeśli dowody Samsunga okazałyby się przekonujące, działałyby na korzyść koreańskiej firmy. Jeśli nie, to nie. Ot cała tajemnica. Zastanawia jednak to, że według ławy przysięgłych Samsung łamie podstawowe patenty związane z przewijaniem ekranu, powiększaniem i zmniejszaniem obrazu za pomocą szczypania oraz dwukrotnym kliknięciem w celu powiększenia elementu.
Sąd zachował jednak resztki rozsądku i uznał, że tablety Samsunga (o proporcjach ekranu 16:9 i wielkim logiem Samsung w dwóch miejscach) nie są podobne do iPada (o proporcjach ekranu 4:3 i innym designie). Samsung poszedł tropem firmy z Cupertino i też zaskarżył swojego konkurenta z powodu bzdurnego patentu. Był nim możliwość korzystania z sieci 3G. Ten i kilka innych roszczeń Koreańczyków zostało odrzuconych. Samsung musi zapłacić ponad miliard dolarów kary.
Zupełnie inny obrót sprawa miała w Wielkiej Brytanii. Tam sąd dosłownie wyśmiał żądania Apple i nakazał amerykańskiej firmie notę, w której oficjalnie przyzna, że Samsung nie naruszył jej patentów i nie wykorzystał w swoich produktach pomysłów znanych z tabletów iPad. Sądzia Colin Briss uznał, że Apple oświadczenie to musi opublikować nie tylko na swojej stronie internetowej, ale też na łamach czasopism takich jak Financial Times, Daily Mail, Guardian Mobile oraz T3. Oprócz tego w brytyjskim sądzie Apple przegrało z HTC. Apple sądziło, że HTC korzysta z czterech należących do nich patentów, jednak sędzia uznał, że HTC narusza tylko jeden z nich. Jednak jako że dotyczył on funkcji „Slide to unlock”, sędzia uznał HTC za niewinne. Uargumentował to tym, że rozwiązanie to było stosowane już w smartfonie Neonode N1 w 2005 roku. Wtedy żaden iPhone jeszcze nie istniał.
Najbardziej neutralny w całej sprawie był sąd koreański. Uznał on, że obie firmy naruszają patenty i zakazał dystrybucji urządzeń zarówno Samsunga oraz Apple. Mówimy tu o produktach takich jak iPhone 3GS, iPhone 4, iPad, iPad 2 oraz Samsung Galaxy S, Samsung Galaxy S2, Samsung Galaxy Tab i Samsung Galaxy Tab 10.1. Oprócz tego sąd oddalił pozew Apple dotyczący kopiowanie przez Samsunga patentów projektowych amerykańskiej firmy. Orzeczono również, że ikony Samsunga nie przypominają tych znanych z iPhone’a. Uznano jednak, że koreański gigant naruszył patent szybkiego powracania, gdy użytkownik dojdzie do końca ekranu. Apple też nie był bez winy, bo według korańskiegu sądu naruszył on patent związany z bezprzewodową transmisją danych. Apple musi zapłacić 22 tys. dolarów, a Samsung 32,5 tys. dolarów.
Jeśli myślicie, że to już koniec wojny patentowej, to oznacza tylko, że tak myślicie. Wszystkie trzy wyroki nie są prawomocne i na pewno obie firmy się od nich odwołają. Muszę przyznać, że według mnie proces w USA został przeprowadzony po łebkach i byle jak, na szybko. Widać to po werdykcie. W ogóle odnoszę wrażenie, że dla amerykanów nie liczy się to, kto wprowadził dane rozwiązanie na rynek, tylko kto je opatentował. Bardzo spodobało mi się zagranie brytyjskiego sądu. W końcu ktoś utarł Apple nosa za patentowanie wszystkiego, nawet laptopa z zamykaną klapą czy prostokątnego tabletu.
Wiele osób mówi, że wygrana Samsunga to ograniczenie innowacyjności. To byłoby prawdą, gdybyśmy mówili o faktycznie nowych rozwiązaniach, a nie patentowanych na siłę starych technologiach. Moim zdaniem patent w świecie technologii powinien być czasowy i trwać około 2 lata. Byłby to kompromis, który pozwoliłby wynalazcy zarobić odpowiednio dużo, jednocześnie pozwalając konkurencji po jakimś czasie ulepszyć dane rozwiązanie. Najrozsądniej w całej sytuacji zachował się sąd koreański, który pokazał, że obie firmy są siebie warte i powinny zaprzestać całej zabawy w idiotyczne wojny, które nic nie wnoszą.