Czy Google zarabia na YouTube?

Według zarządu giganta z Mountain View nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości. Oczywiście, dla poparcia tej tezy Google nie ujawnił żadnych szczegółów finansowych, ale jeżeli wierzyć na słowo właścicielom YouTube i analitykom finansowym z Wall Street serwis w tym roku powinien przynieść przychód na poziomie 3,6 miliardów dolarów brutto. Po rozliczeniu się z wszystkimi partnerami (koncerny fonograficzne, VEVO, inne serwisy współpracujące, wideoblogerzy) dochód serwisu powinien wynieść blisko dwa i pół miliarda dolarów.
Jeszcze w zeszłym roku te szacunki były prawie dwa razy mniejsze. Skąd ta nagła zmiana frontu? Otóż, głównym czynnikiem, który wpływa na prognozy finansowe jest wciąż rosnąca, wręcz w niewyobrażalny sposób, ilość użytkowników korzystających z najpopularniejszego na świecie serwisu wideo. Według comScore ruch na YouTube rośnie dynamicznie z kwartału na kwartał, trzymając średnio 20 procentowy poziom wzrostu. Dodatkowo, w samym serwisie możemy zauważyć coraz więcej reklam przed filmami, w ich trakcie, a także obok filmów i na stronie głównej. Ostatnim i w sumie najważniejszym czynnikiem, który w dużym stopniu może być przyczyną sukcesu finansowego YouTube są tzw. kanały (Channels). Prowadzone w serwisie przez duże globalne koncerny, agencje marketingowe i reklamowe na potrzeby własne i swoich klientów, a także te (kanały), które tworzą sami użytkownicy cieszą się coraz większa popularnością i fakt ten skrzętnie wykorzystuje zespół odpowiedzialny za rozwój portalu. Po zmianie wyglądu, który nastąpił rok temu, postawiono duży nacisk na ich prezentacje.
Teraz, po kolejnym odświeżeniu przeglądanie kanałów będzie jeszcze łatwiejsze i bardziej przystępne dla każdego zalogowanego użytkownika. W następnej kolejności ma się to przyczynić do wzrostu ich popularności. Pojedyncze wideo i reklamy w nich to jedno, druga kwestia to rozbudowane i ciekawe kanały tematyczne. Potencjał jaki w nich drzemie dostrzega również CEO YouTube’a Salar Kamangar. Realizując strategię rozwoju serwisu kładzie mocny nacisk na rozwój kanałów, tak by docelowo YouTube stał się czymś na miarę internetowej telewizji. Nieważne jak irracjonalnie by to nie brzmiało, taką właśnie drogą idzie serwis, któremu jeszcze do niedawna brakowało jasnej drogi rozwoju. Zmiany serwisie mają przyczynić się do tego, by YouTube był zbliżony do standardowej telewizji, w której możemy wybrać pakiety ulubionych programów i oglądać w danej chwili to, co nas interesuje.
Czy plan zakładający przekształcenie YouTube’a z serwisu wideo na internetową telewizję się uda? Mając na uwadze fakt, jak olbrzymią popularnością cieszą się transmisje “na żywo” oraz to, że dochody serwisu w porównaniu z np. Yahoo!’s Display Advertising są o 50 procent wyższe i praktycznie pokrywają się z dochodami płatnego Netflixa to nic nie pozwala myśleć, że może być inaczej. Sukces jest gwarantowany. Pozostaje tylko pytanie czy inwestorzy, którzy powierzają swój kapitał na rozwój YouTube’a zdają sobie sprawę jak ogromny potencjał w nim drzemie?