REKLAMA

Na prawdziwy polski sukces na YouTube wciąż jeszcze czekamy

Na prawdziwy polski sukces na YouTube wciąż jeszcze czekamy
REKLAMA

Kuba pisał kilka dni temu o tym, że jeden z wideoblogerów może stanąć na czele rewolucji. Nie do końca rozumiem jego teorię, z wieloma elementami jego tekstu się nie zgadzam, ale w jednym temacie z pewnością się zgadzamy, choć o tym później.

Po pierwsze, na pewno nie mamy do czynienia z żadną rewolucją. Proces rozwoju polskiego świata videoblogów trwa już od ładnych kilku lat. Obecnie ci, którzy wytrwali i mieli na siebie dobry pomysł zbierają tego żniwa. Po drugie, podane przez Kubę jako przykład “potwory” mają kilkukrotnie więcej fanów oraz są zdecydowanie bardziej rozpoznawalni od większości przedstawicieli polskiej blogosfery. Ok, ale nie czas i miejsce na to, by dywagować o kondycji polskiej sceny videoblogowej, która tak naprawdę jest w fazie pierwotniaka i daleko jej chociażby do prawdziwych gwiazd polskiego YouTube’a.

I tutaj świetnym przykładem tego jak mocną pozycję w Polsce ma YouTube jest sukces pochodzącego z Rybnika twórcy muzyki rap, Grubsona. Twórca muzyki gatunkowo znajdującej się na pograniczu reggae i rapu może pochwalić się rekordami wyswietleń swoich filmów (najpopularniejszy obejrzano ponad 25 mln. razy) niedostępnymi dla innych twórców. Nie tylko muzyki, ale videocastow, seriali internetowych, czy programów wszelkiej maści. Owszem, największy sukces ciężko jest powtórzyć, ale większość wideo Grubsona jest odtwarzana od kilkuset tysięcy do kilku milionów razy.

Niestety Grubson nie znalazł czasu na to, by powiedzieć więcej słów na temat fenomenu swojej popularności na „jutjubie” ale jak domniemam miała ona gigantyczne przełożenie na jego komercyjny sukces. Dotychczas dwie wydane przez Grubsona płyty (O.R.S. i “Coś więcej niż muzyka”) zostały sprzedane w nakładzie prawdopodobnie kilkudziesięciu, jeżeli nie kilkuset tysięcy sztuk. Z pewnością ostatnie wydawnictwo zdobyło status platynowej płyty, więc jego sprzedaż oscylować musiała na poziomie przynajmniej 30 tysięcy sztuk. Niby nie jest to wiele, ale biorąc pod uwagę słabość naszego rodzimego rynku fonograficznego i fakt, że Grubson w żaden sposób nie jest promowany przez najpopularniejsze rozgłośnie radiowe, to jego sukces jest olbrzymi.

Poza tym, na koncerty śląskiego muzyka biją tłumy. Istnieje sklep, w którego asortymencie znajdują się ubrania promowane przez muzyka. W jego przypadku można powiedzieć, ze popularność na największym portalu wideo miała i dalej ma pośrednie przełożenie na wzrost jego dochodów. Bezpośrednio – czyli poprzez oficjalną współpracę z YouTube i wyświetlanie reklam – takowych nie ma, ale czy związane jest to niechęcią ze strony YouTube, czy samego artysty – tego nie wiadomo. Być może decydujące są tu  inne czynniki, takie jak ZAiKS, który w większości przypadków, zamiast ułatwiać muzykom pracę, tylko ją utrudnia.

Co dalej? W dalszej kolejności są twórcy, którzy również próbują za pomocą YouTube zobywać chętnych na swoje produkcje. Ich działania cieszą się mniejszym lub większym powodzeniem, ale w ogólnym rozrachunku, trzeba przyznać, że doskonale wiedzą w jaki sposób czerpać korzyści z portali wideo i serwisów społecznościowych. Świetnym na to dowodem jest Pezet, który mimo braku rozgłosu w mediach tradycyjnych w dalszym ciągu należy do czołówki najpopularniejszych raperów w Polsce. Jego profil na Facebooku zebrał ponad 430 tysięcy fanów, a jego filmy na YouTube obejrzano prawie 18 milionów razy. Poza tym, podobnie jak Grubson Pezet angażuje się w e-commerce i pod własną marką sprzedaje ubrania, płyty oraz organizuje koncerty.

Tyle jeżeli chodzi o branże muzyczną. Przykładów na to, że akurat ta potrafi sobie radzić z nowymi mediami można mnożyć. Inaczej jest w przypadku tych, którzy nowymi mediami życją na codzień. Swoich sił próbują redakcje popularnych magazynów, blogerzy, profesjonalni amatorzy (Niekryty Krytyk), czy zespoły tworzące różne ciekawe projekty własne i na potrzeby klientów (LekkoStronniczy), czy nawet początkujący aktorzy i twórcy filmowi. Mimo licznych sukcesów daleko im jeszcze do prawdziwej popularności jeszcze im daleko.

Wyjątkiem w pewnym stopniu jest Niekryty Krytyk, jemu udało się przebić do mass mediów. Ale czy aby na pewno słuchacze Radia Zet będą kojarzyć go z internetu? Na ile jego obecność w radiu jest wynikiem jego pracy, a na ile dobrym przeczuciem osoby odpowiedzialnej za jego sprowadzenie do radia. Mimo rosnącej popularności gwiazdy internetu wciąż są anonimowe. Wystarczy tylko spojrzeć na sytuacje, w której Karol Paciorek i Włodek Markowicz (twórcy podcastu LekkoStronniczy) maszerują po rynku w Krakowie i pytają ludzi, czy wiedzą co to jest LekkoStronniczy. Jak się okazuje, mimo kilkudziesięciu tysięcy wyświetleń swoich filmów, mimo olbrzymiej popularności w internecie, mimo nagród (Blog Roku 2011), chłopaki w dalszym ciągu pozostają anonimowi.

Zdecydowanie większą popularnością cieszą się twórcy wideo skupionych wokół rozrywki. Gier, filmów, gier i zdecydowanie, jeszcze raz gier. Sam kompletnie nie rozumiem fenomenu popularności videoblogerów publikujących wideo z ich własnej rozgrywki np. w świecie Diablo 3. Co jest interesujące w patrzeniu na to jak ktoś gra i przy okazji komentuje swoje poczynania, często w bardzo banalny i mało zabawny sposób? Nie lepiej samemu w tę grę zagrać?

A jak sytuacja wygląda w innych krajach? W USA, a także w krajach dalekiego wschodu, kultura tworzenia filmów na potrzeby internetu jest zdecydowanie bardziej dojrzała. By się wyróżnić musisz: a. posiadać niebywały talent, b. znaleźć inny równie oryginalny sposób, by zwrócić na siebie uwagę. Idąc pierwszą drogą można śpiewać i grać na gitarze (najlepiej w kilka osób), gwizdać w oryginalny sposób. A w przypadku drugiej drogi można pójść bardzo odważną drogą i stworzyć kontrowersyjny serial internetowy, można też grać na skrzypcach, a przy tym tańczyć, wykorzystać motywy znane z gier i przy okazji wyglądać niczym bogini elfów.

Jak widać pomysłów na promocję siebie i swojego talentu za granicą nie brakuje. Co więcej, publikowanie wideo na YouTube dla wielu osób i firm może być źródłem pokaźnej sumy gotówki. Według szacunków, 500 najpopularniejszych videoblogerów zarabia przy współpracy z YouTube około 100 tysięcy dolarów rocznie. Jak? To bardzo proste, wystarczy zapisać się do programu partnerskiego portalu, by następnie wyświetlać reklamy sprzedane przez zespół serwisu markom na całym świecie. Z wyświetlanych na swoich filmach reklam twórcy otrzymują prowizję. Czasem na tyle dużą, że pozwala ona na dostatnie życie i skupienie się tylko i wyłącznie na realizowaniu swojej pasji.

Wniosek?

Być może wśród całej lawiny zblazowanych, pozbawionych charyzmy vlogerów uda się wyłowić perełki, a pewnego dnia te perełki zaczną trafiać do poważniejszych mediów.

Być może kiedyś się uda. Jak widać, pomysłów, inspiracji oraz dobrych przykładów – również w Polsce – nie brakuje.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-18T18:28:03+02:00
Aktualizacja: 2025-06-18T17:53:56+02:00
Aktualizacja: 2025-06-18T17:38:40+02:00
Aktualizacja: 2025-06-18T17:06:25+02:00
Aktualizacja: 2025-06-18T16:29:59+02:00
Aktualizacja: 2025-06-18T16:15:30+02:00
Aktualizacja: 2025-06-18T15:41:16+02:00
Aktualizacja: 2025-06-18T15:23:11+02:00
Aktualizacja: 2025-06-18T14:41:01+02:00
Aktualizacja: 2025-06-18T13:02:25+02:00
Aktualizacja: 2025-06-18T12:32:56+02:00
Aktualizacja: 2025-06-18T11:13:24+02:00
Aktualizacja: 2025-06-18T10:51:28+02:00
Aktualizacja: 2025-06-18T09:29:43+02:00
Aktualizacja: 2025-06-18T08:27:25+02:00
Aktualizacja: 2025-06-18T07:40:53+02:00
Aktualizacja: 2025-06-18T06:56:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-18T06:45:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-18T06:23:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T21:55:35+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T21:41:40+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T20:08:35+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T20:00:50+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T18:37:23+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T14:00:16+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T13:55:21+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA