Disney w YouTube - szansa czy zagrożenie?
Nie milkną komentarze na temat planów Google’a względem YouTube. Do sieci wypływa co raz więcej szczegółów o kontraktach zawieranych pomiędzy wyszukiwarkowym gigantem a celebrytami, agencjami czy wytwórniami. Do podziału pomiędzy sławy Google przeznaczył ponoć 100 milionów dolarów. Jest więc po co wyciągać ręce.
YouTube ma zapełnić się kanałami tematycznymi dla każdego odbiorcy. Jednym z ważniejszych kontraktów jest porozumienie z Disneyem - na wyprodukowanie materiałów Google i Disney wyłożą od 10 do 15 milionów dolarów.
Disney to jeden z największych koncernów medialnych na świecie, który poza Stanami Zjednoczonymi kojarzony jest głównie z animacjami i parkami rozrywki, choć należy pamiętać, że do koncernu należy także grupa kanałów ABC. W YouTube mają się jednak znaleźć wyłącznie produkcje, na których Disney zna się najlepiej, czyli produkcje dla dzieci i młodzieży.
Jeśli chodzi o formaty telewizyjne to praktycznie wszystko czego dotknie się Disney zamienia się w złoto. Bohaterowie kreowani przez filmy pełnometrażowe, czy seriale z kanału Disney Chanel z miejsca stają się idolami dzieciaków na całym świecie, a w sklepach trudno nie zauważyć gadżetów z Hanna Montana czy pixarowskimi Autami. Trudno krytykować pod tym względem Disneya, ponieważ poza warstwą konsumpcyjną, większość treści produkowanych przez wytwórnię niesie za sobą sporą dawkę merytoryczną. Disney zawsze bawił i uczył, a do postaci z dzieciństwa wraca się z olbrzymim sentymentem (na czym firma przyjemnie zarabia).
YouTube+Disney to olbrzymie wyzwanie nie tyle komercyjne, co społeczne. Trudno się oszukiwać - dziś dostęp do komputera, a tym samym do sieci, mają coraz młodsi użytkownicy. Sam poznawałem sieć w wieku 7 lat, tymczasem dziś robią to już nawet przedszkolaki, a niektóre dzieci wręcz od urodzenia mają styczność z tabletami czy komputerami.
YouTube jest jednak miejscem bardzo specyficznym, już dziś posiadającym olbrzymią bibliotekę materiałów - treści zarówno ciekawych i pożytecznych, jak i zwykłych śmieci czy materiałów niezbyt odpowiednich dla dzieci. Kanały tematyczne nie będą zapewne odcięte od reszty ekosystemu, więc dziecko pozostawione na dziale z animacjami szybko będzie mogło się przeklikać do pozostałych, mniej bezpiecznych treści.
Oczywiście Google nie zgadza się na pornografię w serwisie, ale można spotkać się z przemocą czy wulgaryzmami w filmach na YouTube. Większość rodziców zapewne zadba o to by dziecko uniknęło kontaktu z niektórymi materiałami, natomiast prawda jest taka, że wiele małych dzieci siada przy komputerze bez kontroli rodziców.
Dostępność do treści i łatwość przemieszczania się z tych "dobrych" stron do tych "złych" jest wielkim problemem sieci. Wydaje się, że dużo bezpieczniejsze pod tym względem są zamknięte aplikacje.
Przed Google i Disneyem stoi więc spore wyzwanie jak zaoferować wartościowe i bezpieczne treści wideo, a zarazem czerpać zyski z reklam w serwisie YouTube.