Wall-E z Oskarem?
Jeśli lista rzeczywiście okaże się prawdziwa, to już nic nigdy nie zdziwi mnie w Internecie. Wycieki szpiegowskich zdjęć nowych produktów Apple to przy ewentualnej liście zwycięzców Oskarów przysłowiowe małe piwo. Oskary to przecież wielka marketingowa machina, która każdego roku na moment przyćmiewa wszystkie inne wydarzenia na całym świecie. Zwycięskie filmy, producenci, reżyserzy i aktorzy przez cały rok po ogłoszeniu wyników pławią się w profitach związanych z tymi wyróżnieniami. Aby jednak gala każdego roku była wyjątkowa, wyniki w najważniejszych kategoriach muszą pozostać nieznane do momentu ogłoszenia. Jeśli przeciek okaże się prawdziwy, padnie ostatni bastion ochrony danych w globalnej sieci.
A sam "Wall-E" nie tyle zasługuje na nagrodę, co jest doskonałym "pijarem" dla Apple i jej produktów. Każdy kto uważnie oglądał ten skądinąd doskonały film animowany musi zauważyć w jak subtelny sposób Apple przekazuje swoją strategię marketingową podkreślając wyjątkowość i "premium" swoich marek.
Przy okazji jeden z najwspanialszych artystów chodzących po Ziemi - Peter Gabriel - może zrealizować swoje największe marzenie - otrzymanie statuetki oskarowej. Szkoda tylko, że nie zaprezentuje swojej piosenki "Down to Earth" podczas gali. W proteście przeciwko decyzji organizatorów, którzy wymyślili sobie, że wszystkie nominowane utwory będą mogły być zaprezentowane tylko przez 30 sekund, wycofał się z uczestnictwa w niej.
Mimo wszystko nie życzyłbym sobie, żeby lista laureatów Oskarów krążąca po sieci okazała się prawdziwa. Nawet jeśli miałoby to oznaczać, że "Wall-E", czy "Down to Earth" jednak nie wygrają.
AKTUALIZACJA: "Wall-E" dostał Oskara, Peter Gabriel nie dostał. Na szczęście lista krążąca w sieci okazała się fałszywa. Ostatni bastion (jeszcze) się obronił...