W ostatni poniedziałek tygodnik „Newsweek Polska” (wyd. 43/11) opublikował mój tekst pod tytułem „Efekt Wykopu”. Oto jego treść: Szefowie serwisu Wykop.pl udowodnili, że na portalu społecznościowym można nieźle zarobić. Ale to trudna sztuka.
Raporty Mary Meeker cieszą się ogromnym poważaniem w świecie internetu, a sama analityczka nazywana była swego czasu „Królową sieci”. Jej raporty zatytułowane „Internetowe trendy” od lat stanowią dowód na to jak zmienia się świat komputerów i internetu. Meeker uważana jest za nieomylną – to ona przeprowadzała IPO firmy Netscape (dostawca pierwszej konsumenckiej przeglądarki internetowej), jak i Google. Na podstawie wniosków płynących z jej raportów potęgę zbudował najważniejszy gracz na dzisiejszym niepublicznym jeszcze rynku serwisów Web 2.0 Juri Milner z Mail.ru. Przez lata Mary Meeker była CEO słynnego domu analitycznego Morgan Stanley. Ostatnio jest partnerem w Kleiner Perkins Caufield & Byers.
Przypomniał o sobie Twitter – CEO firmy Dick Costello pochwalił się, że ten serwis mikroblogowy ma 100 mln aktywnych użytkowników. Dużo. Wprawdzie nikt już nie mówi o konkurowaniu z Facebookiem, który zarejestrowanych użytkowników ma już dziś ponad 750 mln, ale mimo to 100 mln to potężna liczba i ciągle wielki potencjał na kapitał. Tyle, że wydaje się, że Twitter już osiągnął swoje apogeum. I to niekoniecznie związane z liczbą aktywnych użytkowników, ale z tym czym ten serwis jest albo mógłby być. Dziś już widać, że Twitter nie jest jednak serwisem społecznościowym. Jest serwisem dystrybucji treści internetowych. Tylko.
Informacje i linki w sieci mają bardzo krótki żywot. Szybka komunikacja i nawał informacji wymuszają wyszukiwanie nowych dróg dotarcia. Media społecznościowe są wyśmienitym kanałem, jednak okazuje się, że mają duże wady. Żywotność linka na Facebooku i Twitterze jest bardzo krótka – około 3 godzin. Po tym czasie osiągają punkt, w którym zainteresowanie spada, a potencjalni odbiorcy prawdopodobnie już do niego nie dotrą.
W zeszłym tygodniu Bartosz Milewski kończył swój tekst o Facebooku w aucie słowami „Hmm.., czy nadal uważacie że Facebook w lodówce to czysta abstrakcja i złośliwy żart?” Dla redakcji Spider’s Web social media i nowe technologie to nie żarty, dlatego przedstawiamy Wam Facebooka w kuchni i to w gotowych modelach prezentowanych na targac IFA w Berlinie.
Młodzież w Internecie jest jak kierdel owiec... na pewno?
Dekonstrukcja. Obecnie modne słowo, głównie dzięki rozczłonkowaniu i sekcji zwłok kultury popularnej, jakie uprawiają np. Lady Gaga i Weird Al Yanković. Bardzo ładnie definiuje obecny stosunek społeczeństwa do ogólnie pojętej tradycji ustanawiania hierarchii, gdzie młodszy słucha starszego, a starszy przewodzi młodszemu jako ten Mojżesz albo Wolność, co wiedzie cały lud na barykady.
Jesteś zmęczony wszędobylskim przyciskiem Facebook Like, dzieleniem się najdrobniejszymi szczegółami życia przez Twoich znajomych na tablicy Facebooka, Google + i innych serwisów Web 2.0? Masz dosyć tweetnięć, blipów, serwisów geolokalizacyjnych?
Pewien bloger (Andy Carvin) zapytał pewnego byłego CEO (Erica Schmidta), dlaczego na pewnym portalu (Google+) podawanie prawdziwych danych osobowych jest konieczne. Odpowiedź brzmiała: bo Google+ ma do tego służyć, a nikt nikogo nie przymusza do korzystania z niego. Bądźmy szczerzy – słowa, jakie wypowiedział Schmidt, musiały paść (dokładny cytat: Google+ na początku zostało zbudowane jako narzędzie do identyfikacji). Tak, było jasne, że Google+ podąży ścieżką wytyczoną przez Facebooka i że użytkownicy będą musieli używać swoich prawdziwych imion i nazwisk*. Dlaczego?
Trochę wcześniej niż obiecałem, ale skoro już sam „Newsweek” opublikował tekst na swoich stronach, a Onet – który m.in. z „Newsweekiem” współpracuje – puścił tekst na swojej stronie głównej, to czuję się zwolniony z obowiązku czekania do niedzieli na publikację swojego tekstu na łamach Spider’s Web.
Druga gwiazda na prawo... – o przenoszeniu się w chmurę
Chmura to leitmotif ostatnich etapów rozwoju Internetu i Web 2.0. Tak naprawdę przeniesienie w nią wszystkiego, wraz z upowszechnieniem tzw. wyszukiwarek semantycznych etc. pozwoli zacząć mówić o zrodzeniu się ery Web 3.0 (do której to pomostem będzie wałkowany na prawo i lewo termin ery post-PC). Na razie jednak ostatnie przejęcie Apple’a pokazuje, że rozwiązania w chmurach mogą być odważniejsze, niż dotychczasowe przechowywanie danych na zewnętrznych serwerach (vide Dropbox) oraz synchronizacja kont (jak choćby w Chrome). Oprócz powyższych bowiem można również przeprowadzać działania biznesowe – takie jak przejęcie. No właśnie: Adobe wykupił firmę EchoSign poprzez podpisanie dokumentów w chmurze.
Bardzo interesujące dane przyniósł najnowszy raport od CheeseCat na temat zachowania się polskich użytkowników Facebooka, którzy są fanami różnych fanpage’y. Okazuje się, że najczęściej klikają w posty, które publikowane są o 10 rano. Komentują jednak najczęściej dopiero 10 godzin później.
Google Plus - mój najszybszy 1000 obserwujących w historii, ale...
W nowym serwisie Google’a – Google+ obserwuje mnie (w przypadku serwisu Google’a – dodało mnie do kręgów) już tysiąc osób. To mój najszybszy tysiąc w mediach społecznościowych w historii, zdobyty w czasie niecałych dwóch tygodni – ani na Facebooku, ani na Twitterze, ani tym bardziej na Blipie (gdzie mój licznik zatrzymał się na trzystu paru) tak szybko pierwszego tysiąca obserwujących nie zdobyłem. Jednak za tym szybkim tysiącem na razie nie idzie to, co dla blogera bardzo ważne – kliki. Bardzo niewielki ruch przekierowuje na razie Plus od Google’a, przynajmniej w przypadku Spider’s Web.
Google dobrze obmyślił swoją kolejną próbę wkroczenia w Web 2.0 ze swoim serwisem. Najlepszym dowodem tego jest to, jakie poruszenie w sieci spowodowało uruchomienie serwisu i ferment, jaki wywołały niektóre rozwiązania zaprezentowane w nim. Co zabawniejsze, Google+ jeszcze nie wyszło z fazy testowej, wciąż cierpi na przekroczenie limitu użytkowników wersji rozwojowej i jest zamknięte, a Facebook już zabiera się za kopiowanie rozwiązań wprowadzonych w konkurencyjnym serwisie. Jest to dowód tak na konieczność szybkiej reakcji wobec konkurencji (gdyby ktoś miał wątpliwości, że taka jest potrzebna), jak również o sile oddziaływań trendsetterskich firmy, która wywoływała mieszane uczucia w związku ze swoimi próbami stworzenia konkurencji dla serwisów pokroju Twittera czy Facebooka. Oczywiście mowa tu o największym novum, jakie wprowadzili twórcy Plusa, czyli o kręgach znajomych.
Papież kliknie i powstanie newsowy serwis Watykanu połączony z Facebookiem, Twitterem i YouTube
Jutro, tj. 29 czerwca rusza druga w dwutysięcznej historii Watykanu strona internetowa. Po Vatican.va – statycznym serwisie modlitewno-informacyjnym pora na News.va, który będzie pełnym życia serwisem newsowym, zintegrowanym z Twitterem, Facebookiem i zapewne innymi serwisami społecznościowymi. Historycznego otwarcia – poprzez dokonanie symbolicznego kliku – dokona sam papież Benedykt XVI – notabene w 60 rocznicę przyjęcia święceń kapłańskich. Przyda się Watykanowi i papieżowi nowa tuba informacyjno-marketingowa. Choćby po to, by wpadek komunikacyjnych było mniej.
Magiczne zgromadzenie - czyli o konsekwentnym budowaniu bazy fanów
Dziś będzie trochę luźniej i mniej w odniesieniu do głównych celów Spider’s Web. Jeżeli ktoś kojarzy karciankę, a właściwie już markę, „Magic: the Gathering”, to prawdopodobnie będzie również wiedział doskonale, o czym zamierzam pisać. Twórcy gry – Wizards of the Coast – pokazują konsekwentnie, że za pomocą współczesnych technologii można stworzyć doskonałe zaplecze do budowania bazy nowych fanów przy jednoczesnym pamiętaniu o starych wyjadaczach, którzy cały czas potrzebują nowych doznań.
Po 10 latach od premiery pierwszego filmu, po 14 latach od wydania pierwszej książki ma zakończyć się jeden z największych fenomenów kulturowych dekady. Za miesiąc do kin wejdzie ostatni film o Harry’m Potterze. Gdy cała saga się rozpoczynała, a internet dopiero raczkował, niewielu młodych ludzi miało do niego dostęp.
W ostatni poniedziałek, 13 czerwca, tygodnik „Newsweek Polska” (wydanie 24/11) opublikował mój tekst pod tytułem „Druga bańka internetowa”. Oto on: Facebook wycenia się dziś na 85 mld dolarów, więcej niż sieć Macdonald’s. To szaleństwo inwestoróww na punkcie Internetu nie może się dobrze skończyć.
Skończyły się finałowe rozgrywki największej, najlepszej i najbardziej niesamowitej (koszykarskiej) ligi świata – NBA. Największym wygranym nie są jednak nowi mistrzowie NBA na czele z niesamowitym Dirkiem Nowitzkim (który jest idealnym zaprzeczeniem tego, że najlepsi koszykarze to tylko z USA i to na dodatek odpowiedniego koloru skóry). Największym wygranym są ponownie władze NBA i agencje, które ligę w marketingowym ujęciu prowadzą. NBA nie tylko przoduje w kapitalnym wykorzystaniu mediów społecznościowych do promocji ligi i biznesu wokół niej, ale także jest pionierem jeśli chodzi o dobór nowych technologii do działań promocyjnych.
W najnowszym wydaniu tygodnika „Newsweek Polska” (24/11) opublikowany został mój tekst pod tytułem: „Druga bańka internetowa”, który traktuje o… drugiej bańce internetowej. Na Spider’s Web tekst opublikuję w najbliższą niedzielę, tj. 19 czerwca 2011 r. Zainteresowanych przeczytaniem tekstu wcześniej zapraszam do kiosku, po e-wydanie, do zakupu wewnątrz aplikacji Newsweeka na iPadzie oraz od tego wydania do wydania na tablet Samsung Galaxy Tab.
Facebook przestał dodawać nowych użytkowników w tempie karabinu maszynowego. Pomiędzy lutym a marcem przyrost wyniósł niecałe 3%, pomiędzy marcem a kwietniem lekko ponad 2%, a pomiędzy kwietniem a majem zanotował chyba pierwszy w historii szybkiego wzrostu spadek – z 677 mln na 675,4 mln użytkowników. Czyżby serwis Marka Zuckerberga pikował na niecałych 700 mln użytkowników? Jeśli tak, plan podboju internetu może się nie udać. Albo przynajmniej odwlec w czasie.