Yahoo kontra Facebook, czyli jak popsuć plany wejścia na giełdę
Yahoo nie ma już nic do stracenia. Mimo że po kłopotach finansowych, wymianie CEO i braku jasnego pomysłu na przyszłość Yahoo jest czwartą najczęściej odwiedzana na świecie witryną internetową, to wciąż traci popularność. I nic nie zapowiada, by miało się to zmienić – Yahoo brakuje dobrych pomysłów, brakuje innowacji i umiejętności odnalezienia się w szybko zmieniających się warunkach rynkowych. Świeży, bo mianowany w styczniu CEO Scott Thompson, ma chyba jednak jakiś plan, który zakłada agresywne atakowanie konkurentów w najbardziej odpowiednich momentach.
Może od zamkniętych ekosystemów nie uciekniemy, ale w końcu zjedzą one własny ogon
Zamknięte systemy i ekosystemy są wygodne. Posiadając komputer z Windowsem 8, smartfona z Windows Phone 7 i Xboxa będę mogła wygodnie przełączać się między usługami wewnątrz ekosystemu, korzystać z tych samych plików, zacząć grać w coś na konsoli, a dokończyć na smartfonie, czy tablecie. Posiadając OS X łatwo mogę połączyć go z iPadem i iPhone’em, korzystać z iCloud i żyć w wiecznym szczęściu. Mając czytnik Kindle i tablet Kindle Fire mogę jednym kliknięciem kupować wirtualne i fizyczne dobra (Amazon ma nawet szampana) bez zbędnych czynności. Mając konto Google mogę korzystać z hostingu zdjęć, muzyki, filmów; mogę prowadzić bloga, korzystać z serwisu społecznościowego, kopi zapasowych, smartfona, map i przeróżnych innych usług. I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że dostawcom tych usług zaczęło najzwyczajniej w świecie odbijać.
Najwięksi wojownicy bitew o patenty jak jeden mąż publikują deklarację zmiany polityki patentowej. Zapewniają w nich, że nie będą „trollować”, a swoją własnością intelektualną będą dzielić się na uczciwych zasadach. Czy ktoś w to wierzy?
Porażka Barnes & Noble: Microsoft będzie mógł dalej trollować
Microsoft stara się zwalczać konkurencję na przeróżne sposoby. Jeśli chodzi o Androida, wybrał wojnę patentową, w wyniku której większość producentów sprzętu z tym systemem musi płacić firmie z Redmond opłaty licencyjne. Barnes & Noble się zbuntował. Miał być wybawieniem dla Androida. Wygląda na to, że się nie udało.
Apple odniósł wczoraj wielkie zwycięstwo. Nie dość, że Samsung nie może już sprzedawać dwóch popularnych odmian Galaxy Taba na terenie Niemiec, to na dodatek władze Unii Europejskiej sprawdzą, czy Samsung… nie nadużywa swojej „uprzywilejowanej pozycji patentowej”. Cyrk na kółkach?
Smutne wieści płyną z „Wall Street Journal„, który informuje o tym, że Kodak – jedna z najbardziej zasłużonych firm technologicznych świata – wkrótce złoży wniosek o ogłoszenie upadłości. Najprawdopodobniej w lutym ta 131-letnia spółka ogłosi bankructwo i spróbuje sprzedać portfolio ponad tysiąca patentów, które uważane są aktualnie za jedyne wartościowe aktywo firmy. Historia spółki i marki Kodak pokazuje dobitnie, że rozpoznawalność, dominacja na rynku i uwielbienie mas nigdy nie są dane na zawsze. Kodak popełnił kilka kolosalnych błędów strategiczno-marketingowych i teraz płaci za to swoim życiem.
Stany Zjednoczone źródłem technologicznych absurdów i zagrożeń
Stany Zjednoczone wiodą prym w wyznaczaniu światowych trendów technologicznych – to, co odnosi sukces tam, z wielkim prawdopodobieństwem odniesie też sukces w Wielkiej Brytanii, Australii czy Europie, zwłaszcza Zachodniej. Jednak jako Europejczycy często dotykają nas zjawiska często absurdalne, a płynące właśnie ze Stanów Zjednoczonych. Wojny patentowe rozgrywające się na szczytach czy prawa antypirackie, choć teoretycznie rożne od europejskich, wywołują reperkusje również u nas. Stany Zjednoczone ciągną technologie jednocześnie powodując wiele zastojów i absurdów.
Samsung vs. Apple, Apple vs. Samsung - wszystko dla naszej rozrywki!
Fenomen kolejek po sprzęty mobilne staje się powoli wyznacznikiem statusu społecznego – chcesz być na czasie i poczuć się częścią dużej społeczności stań w kolejce po iPhone’a albo innego iPada. Chcesz pokazać, że jesteś ponad to i bawią Cię kolejki niczym po papier toaletowy w czasach PRLu? Pośmiej się z reklam Samsunga ukazujących stojących w kolejkach do Apple Store’ów w krzywym zwierciadle, a potem stań sam w kolejce po Galaxy Nexusa. Do wyboru, do koloru. Wojna patentowa w pełni, każdy ma coś na sumieniu, ale w końcu zaczyna robić się zabawnie i absurdalnie do potęgi, więc weźmy popcorn i poobserwujmy co wiodące firmy technologiczne znowu wymyślą!
Amerykański sąd w piątek oddalił wniosek producenta iPhone, który nalegał na całkowitą blokadę dystrybucji trzech smartfonów z serii Galaxy oraz Tabletu Galaxy Tab 10.1 na terenie Stanów Zjednoczonych.
Czytelnicy Spider’s Web wiedzą, co to troll patentowy i nie trzeba tego zbytnio tłumaczyć. Coraz więcej osób niektóre walki między gigantami odbiera jako absurdalne, pochłaniające ogromne pieniądze i wstrzymujące rozwój. Stworzono więc zabawną inicjatywę o nazwie „troll the troll”.
Microsoft już kontroluje… 50% rynku Androida i Chrome'a
Ile mogą być warte patenty wokół IP? Bardzo dużo, a w strategicznym ujęciu kolosalnie dużo, bo dla Microsoftu to jedno z najważniejszych aktywów w aktualnym posiadaniu. Firma Ballmera ogłosiła, że podpisała porozumienie z Compal Electronics – tajwańskim producentem notebooków, monitorów oraz telewizorów. Brzmi niewinnie? Nic z tych rzeczy. Słowami Horacio Guriterrzea, wiceprezesa ds. własności intelektualnych, Microsoft ogłosił, że już ponad 50% producentów sprzętu napędzanych mobilnymi systemami operacyjnymi Android oraz Chrome płaci stosowne opłaty licencyjne.
Kiedyś wojny toczyło się “na ludzi”, uzbrojenie i ogólnie przewagę miliatarną. Walczono o teren, poglądy i panowanie nad światem. W dobie zaawansowanej technologi, zdalnie sterowanej i nuklearnej broni typowe wojny wyglądają inaczej, jednak jeden czynnik się nie zmienił – pieniądze i wymiar tych wojen. Jednym z ostatnio najciekawszych sposobów prowadzenia wojny są patenty, a najbardziej spektakularną wojna między Apple a Samsungiem. To nie może skończyć się dobrze.
Microsoft ma pomysł na smartfona. Niegłupi, ale niszowy
Na stronach amerykańskiego Urzędu Patentowego pojawił się zgłoszony przez Microsoft koncept nowego typu smartfona. Idea jest całkiem interesująca – koncern chce stworzyć urządzenie, którego jedynym stałym elementem będzie obudowa z wyświetlaczem – resztę komponentów będzie można wymieniać, niczym klocki. Dzięki temu użytkownik będzie mógł dopasować konfigurację urządzenia do aktualnych potrzeb, np. dokładając dodatkowy wyświetlacz, baterię, klawiaturę z fizycznymi przyciskami itp. Niewykluczone, że kupiłbym takie urządzenie, ale obawiam się, że „szerokie masy” nie będą entuzjastycznie nastawione do nowego pomysłu MS. Ludzie chcą prostych, wygodnych w obsłudze urządzeń a nowy koncept Microsoftu nie wygląda na coś takiego.
Zapnijcie pasy: wkrótce bezpośrednie starcie Apple vs. Google
Na froncie wojny patentowej nie ma dnia bez nowych strategicznych posunięć zaangażowanych stron. Z dzisiejszych nowości: Apple stara się o uniemożliwienie sprzedaży smartfonów Samsunga w Japonii, a HTC odpowiada Apple’owi kontrującym pozwem. Temu drugiemu wydarzeniu smaczku dodaje fakt, że tajwański producent kupił od Google’a patenty, aby skontrować Apple’a. Tym samym w pośredni sposób mamy w końcu walkę na jaką czekaliśmy: Apple vs. Google.
Na wojnie patentowej z Samsungiem najwięcej straci Apple
Samsung i Apple są jak dwaj niezgodni i nienawidzący, ale niepotrafiący bez siebie żyć przyjaciele. Niczym w ciągnącej się latami “Modzie na Sukces”, historia ich sporów staje się nudna i kuriozalna – to Apple atakuje, to Samsung broni się mniej lub bardziej skutecznie. Tylko, że to nie serial a rzeczywistość a gra toczy się o duże stawki. Jednocześnie jest na tyle abstrakcyjna, że na dłuższą metę może zaszkodzić wizerunkowi Apple. Bo kolejny pozew o naruszenie patentów dotyczących “ogólnego odczucia używania sprzętu” i podobieństwa w wyglądzie jest po prostu śmieszny. To Apple wychodzi na firmę, która boi się konkurencji.
Jeśli patent jest kluczowy, to kto ma ich najwięcej?
Jeśli wierzyć (ja do końca nie wierzę), że Google przejął Motorolę dla patentów, które ta firma posiadała i to za gigantyczne pieniądze – 12 mld dol., większe niż te, które HP zamierza zapłacić za firmę Autonomy (10 mld dol.), dzięki której zamierza się przebranżowić, to prawa do własności niematerialnej wysuwają się jako kluczowe przy budowaniu przewag konkurencyjnych na rynku.
To dopiero początek wojen patentowych wokół Androida. Tylko w co gra Google?
Nad Androidem zbierają się czarne chmury – konkurenci Google’a kupili patenty Nortela i Novella, Apple jednych producentów sprzętu z Androidem pozywa i drugim blokuje debiuty na kolejnych rynkach, a w tle ciągle nierozwiązana sprawa z Oracle i patentami Javy. Pozwy patentowe sypią się z każdej strony, dosłownie na każdego kto ma do czynienia z systemem Google’a. Na dodatek Google sam dolewa oliwy do ognia prowadząc jakąś własną grę. O co tu chodzi?
Nokia doszła do porozumienia z Apple’em, który zapłaci odszkodowanie za naruszenie patentów plus będzie płacił Nokii za licencje. Sprawa jest o tyle ciekawa, że ma co najmniej dwa dna i nie jest jednoznacznie pozytywna lub negatywna dla żadnej ze stron. Jednak moment, w którym Nokia zdecydowała się na ten krok jest bardzo znamienny.
Kopiowanie czy inspiracja? A może naturalna ewolucja?
Ostatnie doniesienia o powstawaniu coraz większej liczby cienkich, wydajnych i szybkich notebooków wywołały falę porównań do MacBooków Air. Nawet nie pytań, a zarzutów o kopiowanie. Z drugiej strony Apple pozwał Samsunga za rzekome kopiowanie w Galaxy S iPhone’ów. Sprawa wciąż jest w toku i rozwija się arcyciekawie, ale wywołuje też pewne wątpliwości. Co takie zarzuty wnoszą dla końcowych odbiorców? Czy przynoszą rynkowi korzyść? Nie. Wręcz odwrotnie. Przepychanie się na szczytach i kłótnie na poziomie konsumentów o to, kto i co skopiował od kogo są równie przydatne, jak zimowa kurtka na wakacjach na równiku. Tworzą tylko zbędny balast i opóźniają.