Wkurzona Whoopi Goldberg to najlepsze, co przydarzyło się graniu na Makach
Zdobywczyni Oskara Whoopi Goldberg jest wściekła. Kupiła Diablo 4 i nie może grać w ten tytuł na swoim Maku. Aktorka globalnego formatu wytacza działa przeciwko Blizzardowi. To sytuacja, o jakiej marketingowcy Apple'a mogli tylko marzyć.
Niektórymi bożonarodzeniowy prezent trafia się wcześniej. Takimi szczęściarzami są spece od marketingu w firmie Apple. Nie kiwnęli palcem, a aktorka globalnego kalibru Whoopi Goldberg publicznie domaga się od Blizzard Entertainment, aby Diablo 4 wylądowało na MacOS. Zdobywczyni Oskara jest wściekła, bo Diablo to jej ulubiona seria i zawsze grała w nią na Maku. Goldberg nie miała pojęcia, że komputerowa edycja nowej odsłony działa wyłącznie z Windows.
Odłużmy na bok oczywiste oczywistości, jak to, że Whoopi sama jest winna tego, że nie sprawdziła na jaką platformę kupuje produkt. Zupełnie nie o tym piszę. Na sprawę patrzę z perspektywy Apple i tego, że konflikt Goldberg - Blizzard to najlepsze, co mogło przydarzyć się Makom w kontekście grania od premiery układów M2.
Whoopi Goldberg zrobiła dla grania na Maku może nawet więcej niż Capcom czy Hideo Kojima.
Po dekadach zapóźnień Apple wraca do świata gier. Powoli, ale jednak konsekwentnie, współpracując z takimi producentami jak Capcom czy rodzimy Bloober Team. Ten powrót jest możliwy za sprawą autorskich układów M, pozwalających grać we współczesne produkcje pokroju Resident Evil Village, No Man's Sky czy Death Stranding. Nawet na najsłabszym, pozbawionym aktywnego chłodzenia MacBooku Air, z grubo powyżej 30 klatkami na sekundę.
I chociaż coś się zmienia, tak zdecydowana większość konsumentów nie patrzy na MacOS jak na platformę do gier. Gdy głośna produkcja ma swoją premierę, żaden z nas nie myśli, by ogrywać ją na MacBooku. Zamiast tego zastanawiamy się: PC, PS5 czy Xbox? To budowane przez wiele lat przyzwyczajenie konsumentów, którego Apple nie zmieni z dnia na dzień. Ani z roku na rok.
Tutaj pojawia się Whoopi Goldberg, kupująca Diablo 4 w okresie premierowym. Zdobywczyni Oskara jest zdumiona, że gra nie działa na jej Maku (swoją drogą ciekawe jakim), bo jest fanką serii i ogrywała poprzednie odsłony właśnie na urządzeniach Apple. Trudno odmówić Whoopi rację: każde poprzednie Diablo - poza Resurrected - było natywnie wspierane na MacOS, łącznie z najnowszym Diablo 3. Dopiero czwarta odsłona zrywa z tą tradycją.
Aktorka wylewa żale publicznie, co szybko niesie się w sieci. Goldberg poświęciła Diablo 4 oraz Blizzardowi dwa wpisy na oficjalnym Instagramie, próbując wymusić na deweloperach natywną wersję dla MacOS. Z tego co wiem, twórcy Diablo 4 w żaden sposób nie odnieśli się do sprawy. Trudno by było inaczej, bo porty to zawsze decyzja biznesowa, która musi być komunikowana w odpowiedni sposób. Uprzywilejowana aktorka tego nie zmieni.
Whoopi zmieniła za to coś innego - nastawienie. Gracze zaczęli dumać: w zasadzie Diablo 4 może pojawić się na Maku.
Po przejściu na układy M komputery firmy Apple radzą sobie z takimi produkcjami jak Resident Evil Village czy (niebawem) Death Stranding. To pozwala przypuszczać, że czysto teoretycznie Diablo 4 działałoby na Maku całkiem znośnie. Może nawet oferowałoby stabilne 60 klatek na niższych ustawieniach graficznych. Gracze mają tę świadomość i już samo to stanowi wielki sukces Apple. Zamiast wyśmiewać granie na Maku, wielu internautów pisze: w sumie to jest to do zrobienia.
Sam również doskonale wiem, że grać na Maku już się da i to całkiem komfortowo. Właśnie przechodzę na MacBooku polski horror Layers of Fear na nowiutkim, błyszczącym silniku Unreal Engine 5. Tytuł działa naprawdę dobrze i nie sprawia wrażenia robionego na siłę, jako sztuka dla sztuki. Grając w Layers of Fear na Maku z M1 nie czuję się graczem drugiej kategorii, zmuszonym do korzystania z rozwiązań firm trzecich, by cokolwiek działało.
Na miejscu Apple zaprosiłbym Whoopie na scenę podczas następnego WWDC. Razem z Blizzard Entertainment.
Marketingowcy Apple mogą być zachwyceni rozwojem sytuacji. Aktorka robi dla Tima Cooka tytaniczną robotę. Nie dość, że generuje szum dotyczący obecności Diablo 4 na Maku, to jeszcze wypowiada się w superlatywach o komputerach Apple, również jako środowisku gier. Goldberg spadła wręcz Apple z nieba, biorąc pod uwagę najnowszy kierunek firmy, skorelowany z wydajnością układów M.
Gdybym pracował w szeregach Apple, robiłbym teraz wiele, by nakłonić Blizzarda do stworzenia portu na MacOS. Łącznie ze współfinansowaniem takiego przedsięwzięcia. Diablo to bowiem zupełnie inna liga niż Layers of Fear czy nawet Death Stranding. Wyższa kategoria wagowa.
Pomyślcie tylko: z systemami cross-play oraz cross-progression, Diablo 4 jest wręcz stworzone dla Maków. Możliwość kontynuowania rozgrywki swoim nekromantą na służbowym laptopie podczas wyjazdu, po tym, jak zostawiliśmy go w domu na PlayStation, to wizja przemawiająca do wielu graczy. Odpalasz lekkiego MacBokka w hotelu i pyk, grasz dalej. Nawet z bezprzewodowym padem, jeśli tak wolisz. Dlatego gdyby to ode mnie zależało, Whoopi powinna pojawić się na WWDC 24. Razem z szefem Blizzarda.