iPhone będzie miał złącze USB-C. Apple potwierdza. I po co było tyle krzyku?
Już wkrótce iPhone’a naładujesz kablem ze złączem USB-C. Apple po raz pierwszy jednoznacznie potwierdził, że firma dostosuje się do nowych przepisów europejskich i usunie ze swoich telefonów złącze Lightning.
Greg Jozwiak odpowiadający w Apple za marketing spytany przez dziennikarzy The Wall Street Journal podczas konferencji Tech Live o to jak firma zareaguje na przyjęte przez Unię Europejską przepisy zobowiązujące wszystkich producentów smartfonów do korzystania ze złącza USB-C stwierdził, że Apple "oczywiście dostosuje się do tych wymogów, bowiem nie ma innego wyboru".
Czytaj także:
Kiedy USB-C w iPhone’ach?
Zgodnie z przyjętymi kilka dni temu przepisami, wszyscy producenci sprzedający smartfony oraz tablety na terytorium Unii Europejskiej zobowiązani są do wprowadzenia złącza USB-C w oferowanych przez siebie urządzeniach najpóźniej do jesieni 2024 roku.
Może to oznaczać, że jeszcze telefony z serii iPhone 15, które pojawią się na rynku we wrześniu lub październiku 2023 roku będą miały złącze Lightning i dopiero urządzenia z serii iPhone 16 będą wyposażone w złącze USB-C.
Jak na razie nie wiadomo, czy nowe złącze pojawi się tylko w telefonach sprzedawanych na terytorium Unii Europejskiej, czy też Apple zdecyduje się na globalną zmianę także w innych rejonach świata.
Warto także zauważyć, że w całej rozmowie nie pojawił się w ogóle wątek stworzenia iPhone’ów bez jakiegokolwiek złącza. Wcześniejsze plotki pojawiające się w przestrzeni publicznej mówiły, że Apple może rozważać opcję stworzenia smartfonów ładowanych tylko bezprzewodowo.
Rozmowa z WSJ wskazuje jednak, że firma postanowiła poddać się na tym konkretnym froncie i najpóźniej za dwa lata na rynku pojawią się iPhone’y ładowane za pomocą kabli USB-C.
To początek sprzątania sporego bałaganu
Jak to niedawno opisywał nasz Redaktor Naczelny, akurat w kwestii ładowarek w Apple od zawsze panuje istny burdel. Wystarczy spakować swój ekosystem Apple w plecak przed dłuższym wyjazdem, aby zrozumieć, w czym tkwi problem. Pakujemy iPhone'a do kieszeni, AirPodsy do plecaka, Apple Watch zakładamy na nadgarstek, do plecaka wrzucamy MacBooka i iPada i... musimy zabrać ładowarkę oraz kabel ze złączem Lightning (iPhone, AirPods), kabel do ładowania zegarka, kabel ze złączem USB-C (iPad) oraz kabel ze złączem MagSafe (MacBook). Niestety, w idealnie skrojonym pod użytkownika ekosystemie do wszystkich tych urządzeń powinna być jedna ładowarka i jeden kabel. Świat byłby od tego piękniejszy. Przepisy przyjęte przez Unię Europejską zmuszają Apple do wykonania pierwszego kroku w tym kierunku. I bardzo dobrze.