Polacy rzucili się do tankowania. Limity na stacjach, ceny paliw poszybowały, a Orlen wprowadza nowe zasady
Polacy masowo tankują paliwo - do pełna i na zapas, w kanistry. Panika doprowadziła do wzrostu cen, a na niektórych stacjach skończyły się zapasy paliwa. Najgorsza sytuacja jest na wschodzie kraju.
Od wczoraj stacje benzynowe w całej Polsce przeżywają istne oblężenie. Sznury samochodów ciągną się miejscami na kilkaset metrów, ceny powariowały, a na niektórych stacjach wręcz pokończyło się paliwo. To wszystko efekt zręcznie rozegranej rosyjskiej ofensywy dezinformacyjnej i ludzkiej paniki, tej samej, która np. dwa lata temu doprowadziła do wykupienia całych zapasów papieru toaletowego ze sklepów. Orlen reaguje na sytuację i wprowadza limity.
Nie minęła nawet doba od rosyjskiej napaści na Ukrainę, a ruskie trolle zalały polski internet, rozsiewając propagandowe treści i próbując zdestabilizować nasze społeczeństwo. Jednym z elementów ich działań było jest rozsiewanie pogłosek, jakoby jutro paliwo miało albo strasznie podrożeć (cena za litr nawet 12 zł), albo wręcz jakby miało go zabraknąć. Podawane przyczyny są różne – a to że Rosja „zakręci kurek”, a to że „rezerwy paliwa zostały zajęte przez wojsko”.
Te informacje padły na żyzną glebę i obywatele sami zaczęli podawać dalej tego fejka, co poskutkowało tym, że zatańczyliśmy tak, jak putinowskie trolle zagrały – Polacy tłumnie rzucili się do dystrybutorów, mimo tego, że Orlen zapewnił o stabilności dostaw i błyskawicznie zdementował plotki.
Na efekty nie trzeba było długo czekać; do stacji benzynowych ustawiły się sznury aut, nawet w małych miejscowościach długie na kilkadziesiąt/kilkaset metrów, a kierowcy tankowali nie tylko do baków, ale też do kanistrów, w obawie, że paliwa zabraknie, albo że trzeba będzie za nie płacić 10 zł/litr. Sytuację wykorzystali oczywiście janusze biznesu na prywatnych stacjach, gdzie wczoraj faktycznie miejscami można było zobaczyć ceny sięgające 10 zł/l.
Tankowanie paliwa: Orlen wprowadza limity.
Dalsze utrzymanie takiej sytuacji mogłoby rzeczywiście doprowadzić do kryzysu paliwowego, co byłoby na rękę rosyjskiej machinie propagandowej. Z tego względu Orlen wprowadził dziś na niektórych swoich stacjach limity na tankowanie paliwa. W Bielsku-Białej na dystrybutorach zawisły kartki z napisem:
Tankowanie tylko do zbiorników pojazdów mechanicznych. Maksymalny limit tankowanego paliwa 50 litrów.
Ma to oczywiście powtrzymać kierowców od tankowania paliwa do kanistrów. 50 l to więcej niż wynosi pojemność baku przeciętnego auta, więc możliwość zatankowania takiej ilości paliwa wystarczy większości kierowców. Uchroni to natomiast stację przed przedwczesnym opróżnieniem zbiorników.
Paliwowa histeria słabnie, ale wciąż trzeba uważać.
W moim 100-tysięcznym mieście również nie obyło się bez histerii; sznury samochodów stały pod stacjami benzynowymi do późnego wieczora i dotyczyło to zarówno Orlenu, jak i innych dużych sieci, a nawet lokalnych stacji. Na kilku z nich paliwa zabrakło już wczoraj, a robiąc objazd po mieście dziś rano widziałem, iż w niektórych wciąż nie uzupełniono zapasów.
Na szczęście widać też, że kierowcy już „natankowali się” na zapas i przynajmniej wczesnym rankiem pod dystrybutorami nie było kolejek. Tym niemniej obiegające internet obrazki z kolejkami, podwyższonymi cenami i zdjęciami zamkniętych stacji paliw nie pomagają sytuacji, i tylko wzmagają sztucznie pompowaną przez Rosjan panikę.
Jedyne, co można zrobić w tej sytuacji, to zachować zdrowy rozsądek i – o co apelujemy po raz wtóry – bacznie zwracać uwagę na to, jakie informacje podajemy dalej. Czasem nawet niewinne wrzucenie posta pt. „olaboga, stałem 15 minut w kolejce na stacji paliw” to dolewanie oliwy do propagandowego ognia, a w konsekwencji podsycanie niepokojów społecznych w naszym kraju. Rosyjscy trolle bardzo na to liczą; nie dajmy im tej satysfakcji.