Za nami trzy dekady skoku rozwojowego, ale polska gospodarka potrzebuje zmian, aby dogonić Zachód
Aby utrzymać tempo rozwoju, musimy zdać sobie sprawę z ograniczeń, w których się poruszamy. Do największych należą niskie inwestycje sektora prywatnego, które przełożą się na niższą produktywność i konkurencyjność polskiej gospodarki w przyszłości.
Sektorowym problemom polskiej gospodarki przygląda się raport „Inwestycje i ich determinanty a wzrost gospodarczy Polski w długim okresie”, autorstwa Jana Hagemejera, Grzegorza Poniatowskiego, Agnieszki Pechcińskiej, Mehmeta Buraka Turguta i Adama Śmietanki z warszawskiego Center for Social and Economic Research (CASE). Jego partnerem jest zaś Orange Polska.
W pogoni za europejską średnią.
Po otwarciu na gospodarkę rynkową i uzyskaniu pełnej niepodległości staraliśmy się gonić bogate, europejskie kraje. Świetnie pokazuje to Produkt krajowy brutto na mieszkańca. W latach 1990–2020 wzrósł realnie prawie 3-krotnie.
Skróciliśmy dystans do zaawansowanych krajów, ale wciąż zmagamy się z niską wydajnością pracy.
Wzrost PKB napędzają generalnie trzy powiązane ze sobą czynniki: inwestycje, kapitał i wydajność produkcji. Poziom kapitału i produktywności znacząco wzrosły w Polsce po 1989 roku, ale wciąż daleko nam nawet do poziomu sąsiadów, z którymi wkroczyliśmy do UE w 2004 roku.
Kapitał na zatrudnionego w Polsce pozostaje jednym z najniższych w Unii Europejskiej, co przekłada się na niską produktywność pracy. W relacji do wielkości zatrudnienia jest w Polsce na drugim najniższym poziomie wśród państw Wspólnoty. Ta niższa produktywność wynika również z faktu, że w naszych produktach mniej jest wartości dodanej niż przeciętnie w krajach UE, co oznacza także niższe zarobki pracowników.
Aby zwiększyć wydajność, konieczne są inwestycje, a te są nie tylko niskie w stosunku do naszych najbliższych sąsiadów, ale niestety w ciągu ostatnich pięciu lat jeszcze bardziej się obniżyły. W 2020 roku stopa inwestycji, czyli relacja nakładów brutto na środki trwałe do PKB, wyniosła w Polsce 16,7%. W Unii Europejskiej było to pięć punktów procentowych więcej.
Spadek inwestycji może spowolnić wzrost gospodarczy.
Inwestycje publiczne utrzymują się w Polsce na stałym poziomie. To inwestycje sektora prywatnego są w odwrocie - ostatnie trzy odczyty wskazują na spadek o trzy punkty procentowe.
Dość pesymistycznie wygląda również spojrzenie na inwestycje pod kątem sektorowym. Pokazuje ono, że największy spadek stóp inwestycji w ciągu ostatnich 25 lat w Polsce dotyczył sektorów informacji i komunikacji oraz finansów i ubezpieczeń. A to najbardziej produktywne sfery gospodarki, które generują największą wartość dodaną w przeliczeniu na przepracowaną godzinę.
Jak pokazuje poniższy wykres, inwestycje w budynki i infrastrukturę stanowiły łącznie 70 proc. całości polskich inwestycji, podczas gdy w UE było to 43 proc.
W innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej widzimy tendencję do zwiększania udziału inwestycji w środki niematerialne, kosztem udziału inwestycji w infrastrukturę. W Polsce obserwujemy działania odwrotne.
- Jeśli mało inwestuje się w nowoczesne technologie i tzw. wartości niematerialne (czyli np. patenty, prawa własności i oprogramowanie komputerowe), a głównym przedmiotem wydatków jest infrastruktura i budynki, to potencjał wzrostu gospodarczego w przyszłości obniża się
– czytamy w opracowaniu.
Z czego jednak bierze się niska stopa inwestycji? Twórcy raportu analizują szereg czynników, wpływających na wielkość inwestycji, w tym ogólną sytuację gospodarczą kraju, sektora i przedsiębiorstwa, koszt pozyskania kapitału, poziom opodatkowania, poziom kosztów pracy i innych kosztów prowadzenia działalności gospodarczej.
- Z naszych wyliczeń wynika, że do obniżenia stopy inwestycji w ostatnich latach przyczynił się m.in. wzrost kosztów pracy, jak również stopniowe obniżanie się znaczenia przemysłu w całej gospodarce. Ponadto po roku 2015 stopa inwestycji w Polsce wyraźnie spadała pomimo tego, że w Europie poprawiał się klimat inwestycyjny, a w Polsce poprawiały się wyniki przedsiębiorstw
– czytamy w raporcie.
Jego twórcy podkreślają, że przejrzystość i stabilność systemu podatkowego są kluczowe dla zwiększania inwestycji. Na wzrost dochodów podatkowych najbardziej wpływać może przecież wzrost gospodarczy, którego motorem napędowym są inwestycje.
- Kluczowe znaczenie w przyciąganiu bezpośrednich inwestycji zagranicznych ma wysokość stawki CIT i obecność bodźców podatkowych. Obniżanie efektywnej stawki CIT dla przedsiębiorstw zwiększających swoje inwestycje (np. w postaci przyspieszonej amortyzacji) pobudza inwestycje krajowe
– zauważają twórcy raportu.
W ich opracowaniu jak na dłoni widać, że gospodarka jest siecią naczyń połączonych. Zmiana w jednym miejscu może objawić się pozytywnie lub negatywnie w zupełnie innej sferze. Dlatego raport jest świetną lekturą dla polityków, twórców prawa i ekonomistów, którzy wspólnie powinni pracować nad stworzeniem przyjaznego ekosystemu inwestycyjnego. Tylko w ten sposób możemy wyjść z pułapki średniego dochodu, podnosząc produktywność pracy.