Miało być 5G i będzie. Cała prawda o pięć gie po polsku
Wszyscy mają 5G. Ma i Orange. I co z tego, że to jeszcze nie jest prawdziwe 5G tylko raczej takie „4G+”. Najważniejsze, że cała czwórka wielkich operatorów może już oficjalnie zapewniać, że dołączyła do „technologicznego wyścigu”. Szczególnie że aukcja częstotliwości pod prawdziwe 5G została przesunięta na... nie wiadomo kiedy.
Styczeń - z komercyjnym wdrożeniem 5G w Gdyni rusza Play. Miesiąc później T-Mobile ogłasza, że wchodzi z 5G do co najmniej kilku miast. Tuż po długim weekendzie majowym Plus niespodziewanie zapowiada, że w siedmiu miastach uruchamia swoje 5G. Dzisiaj zaś Orange ogłasza, że już w lipcu zasięgiem 5G obejmie aż 6 mln telefonów.
Czyli wszyscy czterej najwięksi operatorzy weszli zwartym szykiem w inwestycje w sieć nowej generacji. Co więcej, jak niedawno podliczył Urząd Komunikacji Elektronicznej, wydano już 456 zgody na testy tej technologii i 1700 pozwoleń nadawanie w jej ramach.
Można by się zachwycić - jesteśmy w forpoczcie telekomunikacyjnej rewolucji!
Tyle że to jeszcze nie jest to prawdziwe 5G. To są w ogromnej mierze po prostu marketingowe wydatki na promocję 5G. A prawdziwa sieć 5. generacji może nadejść znacznie później niż się spodziewaliśmy.
„4G+” - tak eksperci ds. telekomunikacji mówią o tym, co oferują operatorzy. Piotr Muszyński w wywiadzie dla Spider’sWeb nazywa to „4,8G”. Bo owszem, to jest technologia zbliżona do 5. generacji, ale tylko zbliżona. By faktycznie zadziałała, potrzebne są inne częstotliwości niż 2100-2600 MHz, na której swoje „5G” odpalają telekomy. Inna, czyli 3480 - 3800 MHz, która miała być podzielona na cztery bloki pasma po 80 MHz i rozdysponowana w ramach aukcji ogłoszonej przez UKE.
Jeszcze na początku kwietnia wydawało się, że tak pomyślana aukcja i budowa 5G idzie w założonym tempie, czyli odpalenia pełnoprawnej sieci nowej generacji możemy się spodziewać w ciągu kilku miesięcy. Szczególnie chęć startu w aukcji potwierdziły Orange, T-Mobile i Play. Jedynie Grupa Cyfrowy Polsat - właściciel Polkomtela (Plus) – nie wypowiedziała się w tym temacie oficjalnie. Tyle że aukcję oraz prezesa UKE niespodziewanie wysadzono z siodła.
Nocna zmiana aukcji
Rząd w Tarczy Antykryzysowej tak zmienił warunki prowadzenia aukcji, że konieczne było jej anulowanie. Co więcej, jak opisywaliśmy w magazynie Spider’sWeb+, w środku nocy Sejm wprowadził poprawki do tej ustawy, które spowodowały nagłe skrócenie kadencji szefa UKE Marcina Cichego. Początkowo resort cyfryzacji zarzekał się, że i tak aukcję chciałby ogłosić na nowo, jak najszybciej, by częstotliwość rozdysponować jeszcze w tym roku.
Owszem, fotel prezesa UKE nie pozostał pusty. Właśnie objął go Krzysztof Dyl, czyli do niedawna zastępca prezesa. Ale to niewiele zmienia. I tak wszyscy związani z telekomunikacją postrzegają go jako tylko tymczasowego szefa regulatora. A nową aukcję jednak powinien od początku do końca pilotować już docelowy prezes UKE. A wyłonienie tego jest już decyzją polityczną i może trochę potrwać.
Co więcej, ogłoszenie nowej aukcji oznacza tak naprawdę przygotowanie jej od nowa, włącznie z niezbędnymi konsultacjami i wyceną bloków częstotliwości. Ostrzegaliśmy, że to może być kwestia nawet roku prac. I rzeczywiście, Wanda Buk, wiceszefowa resortu cyfryzacji kilka dni temu serwisowi 300gospodarka przyznała, że „prawdopodobnie nie uda się nam w tym roku sfinalizować postępowania na dystrybucję tych częstotliwości”.
Miało być 5G i będzie
W tle między operatorami i resortem cyfryzacji trwa cicha podjazdowa wojenka. Resort uważa, że to, że firmy składały oferty choć wiedziały, że z aukcji już nic nie będzie (Cichy po wybuchu pandemii postępowanie zawiesił) to sygnał, że chcieliby decyzję o jej anulowaniu zaskarżać i tym samym walczyć o niższą cenę wyjściową bloków.
Równolegle operatorzy znowuż nie są szczególnie szczęśliwi, bo już zaplanowali sobie wydatki na 5G i teraz to 5G potrzebują mieć. - Plany marketingowe, koncepcję promocji i wydatki planuje się z wielomiesięcznym wyprzedzeniem. I tak właśnie start 5G na ten rok zaplanowały sobie telekomy - mówią nam eksperci. A skoro na aukcję nie ma co liczyć w najbliższym czasie, to 5G choćby i słabsze i nie takie rewolucyjne, ale jednak 5G będzie innymi metodami.
Najlepszą obecnie sytuację ma Plus, który przez wiele miesięcy wydawał się być najmniej zainteresowany 5G. Nie występował do UKE o zgody na testy, nie inwestował w kampanie reklamowe, nie przekonywał, że jest „5G ready”. Za to gdy wystartował, to od razu w 7 miastach z zasięgiem sięgającym 900 tys. osób i planami rozszerzenia go w ciągu kilku miesięcy do 3 mln. I co najważniejsze, z najlepszym spośród całej czwórki operatorów pasmem.
I Plusa goni dziś reszta rynku i na jego ofertę odpowiada. Zresztą, wpadając z lekka we własne sidła, bo to, co oferuje jako super-hipernowoczesną i ultraszybką sieć, jeszcze nią nie jest. Tyle że nakręcono apetyty i oczekiwania konsumentów, a więc teraz trzeba je wykarmić.