Wakacje w Tristram. Od dziś w pierwszą część Diablo można grać w przeglądarce
Nie będzie to zbyt dobra wiadomość dla polskiego PKB. Od dzisiaj, w pierwszą część Diablo możemy zagrać w przeglądarce. Po co pracować, skoro można tłuc w biurze potwory?
Za ten oryginalny pomysł odpowiada studio Rivsoft, które postanowiło zmodyfikować oryginalny kod gry tak, aby była ona grywalna w przeglądarce. Genialne.
Diablo w przeglądarce
Co lepsze, cały projekt jest w pełni legalny. Zanim będziemy mogli zagrać w Diablo pod tym adresem, musimy wylegitymować się plikiem DIABDAT.MPQ pochodzącym z oryginalnej kopii gry. Po wykonaniu tej czynności otrzymamy dostęp do pełnej, w pełni legalnej kopii Diablo, w którą można zagrać w przeglądarce.
Jeśli nie posiadacie oryginału zawsze zostaje opcja gry w wersję shareware, w której dostępne są pierwsze dwa poziomy lochów pod Sanktuarium i jedna klasa postaci (wojownik). Ta druga opcja przywołała u mnie wiele wspomnień. Pamiętam, że przed zakupem oryginalnej gry, cały miesiąc katowałem wersję Shareware (miałem ją na CD z jakiejś gazetki o grach), wymyślając coraz to nowe sposoby na pokonanie jedynego dostępnego w niej bossa, Butchera (polskie tłumaczenie jakoś nigdy mnie nie przekonało).
Jedyną różnicą pomiędzy przeglądarkowym Diablo, a tym które można nabyć np. na GOG-u jest to, że w wersji przeglądarkowej nie można porozmawiać z NPC stojącymi w Tristram. Nie wiem dlaczego, ale na razie mi to w ogóle nie przeszkadza.
Przyjemnie wrócić na chwilę do 1996 r. bez opuszczania okna przeglądarki
W 2019 r. pierwsza część jednej z najfajniejszych serii studia Blizzard raczej nie zrobi na nikim wrażenia. Przez te 23 lata, gatunek hack&slash zdążył wyewoluować. Mamy np. genialne (i darmowe) Path of Exile, Grim Dawna, całkiem fajną serię o przygodach Van Helsinga, kreskówkowe Torchlighty, czy WH40K: Inquisitor.
Niemniej, wszystkie te tytuły prawdopodobnie nigdy by nie powstały, gdyby nie pierwsza część Diablo, która pod koniec lat 90. podbiła serca milionów graczy. Osobiście miałem na punkcie tego tytułu istną obsesję, która przeszła mi dopiero po premierze… Diablo 2.
Jedynka była też pierwszą grą, w której spotkałem się ze zjawiskiem patchy. Mało kto miał wtedy internet, więc o aktualizacji dowiedziałem się wtedy od starszego brata mojego kolegi, który wspaniałomyślnie zgrał mi najnowszego patcha na dyskietkę. A teraz gram sobie teraz w ten sam tytuł na jednej z 20-kilku kart otwartych w mojej przeglądarce, robiąc przy tym jeszcze kilka innych rzeczy.
Niesamowite, jak świat poszedł do przodu.