Niech ktoś zatrzyma tę karuzelę śmiechu, czyli Samsung próbuje robić sobie jaja z iPhone’a X
Samsung ruszył z całym cyklem spotów, w których naśmiewa się ze swojego konkurenta. Tym razem koreański producent postanowił wypunktować inne wady iPhone’a X. Dwa razy celnie, ale raz sam strzelił sobie w stopę.
Samsung, zamiast chwalić się swoimi produktami, postanowił pokazać ich zalety w kontekście wad konkurenta. W klipach z nowej serii pojawia się tytułowy Ingenious, czyli aktor ubrany w charakterystyczną koszulkę z logo z jabłkiem. Ma on udawać nieogarniętego geniusza, pracownika Apple Store’u.
Pierwsza reklama Samsunga z serii Ingenious o tytule Speed była fatalna.
Producent porównuje w niej swój telefon z 2019 roku z topowym modelem Apple’a z roku poprzedniego, doskonale zdając sobie sprawę, że za dwa miesiące pojawi się zupełnie nowy iPhone. Nie ma lepszego momentu na taką reklamę, ale Samsung zdecydował się skupić w niej na bardzo mało istotnym parametrze.
Klip wyświetlony został w niecały tydzień blisko 700 tys. razy, ale nie spotkał się z ciepłym przyjęciem: na 3 tys. łapek w górę zyskał 1,9 tys. negatywnych not. W dodatku najczęściej plusowane komentarze internautów bynajmniej nie były łaskawe dla Samsunga. Nie przeszkodziło to firmie w wypuszczeniu kolejnych spotów.
Pierwszą reklamę krytykowałem, bo maksymalna teoretyczna prędkość pobierania danych nie ma większego znaczenia. Samsung przemilczał przy okazji fakt, że iPhone X pod względem szybkości procesora wypada lepiej niż Galaxy S9. Co jest dziwne o tyle, że Samsung może się pochwalić praktycznymi i obiektywnymi zaletami.
W nowych reklamach Samsung skupia się na aparacie, dongle’ach i szybkiej ładowarce.
I te materiały mają już znacznie więcej sensu. Samsung faktycznie przegonił już Apple’a w kwestii jakości zdjęć, zwłaszcza tych wykonanych w nocy. Dorzucanie do zestawu szybkiej ładowarki to również świetny ruch Samsunga, którym warto się chwalić. Ich telefon nie wymaga też przejściówek, by ładować urządzenie i słuchać muzyki jednocześnie.
Sama treść reklam jednak nie zachwyca. W spocie dotyczącym aparatu znów mamy klienta, który się wymądrza, byle tylko skrytykować Apple’a przed pracownikiem firmy. Ingenious jest tym razem nieco bardziej wygadany, ale znów nie ma sensownej odpowiedzi. Samsung sam się jednak podkłada, bo chwali się wynikiem swojego telefonu w rankingu DXO.
Samsung strzela sobie w stopę, bo wcale nie ma najlepszego aparatu w telefonie.
To prawda, że w marcu Samsung Galaxy S9 Plus faktycznie przegonił swojego największego konkurenta i stał się liderem tego rankingu z wynikiem 99 punktów. To był dobry moment, by się chwalić tym wynikiem i pokonaniem zarówno iPhone’a X (97 punktów) jak i telefonu Google Pixel 2 (98 punktów).
Przypominanie o rankingu DXO teraz, czyli na kilka miesięcy po premierze tegorocznych telefonów, nie było jednak zbyt dobrym pomysłem z wizerunkowego punktu widzenia. W rankingu telefon Samsunga jest dopiero na czwartej lokacie, a Huawei P20 Pro, HTC U12+ i Huawei P20 mają lepsze aparaty.
Celniejsze są ostatnie dwa spoty Ingenious, w tym ten o szybkiej ładowarce.
W przypadku aparatu Samsung się podkłada, ale w dwóch ostatnich spotach udało się przynajmniej wreszcie pokazać istotne zalety Galaxy S9, o których użytkownicy Apple’a, którzy decydują się na zakup iPhone’a X, mogą tylko pomarzyć. Samsung nie odkrywa Ameryki, ale punktuje celnie.
Spot o szybkiej ładowarce pokazuje perfekcyjnie, jakie podejście do klientów ma firma z Cupertino. Chociaż kupują jeden z najdroższych smartfonów na rynku, to i tak muszą wydać dodatkowe pieniądze, żeby go szybciej ładować. Samsung faktycznie dorzuca taką ładowarkę w zestawie.
Podobnie jest w przypadku braku portu minijack.
Aby słuchać muzyki podczas ładowania, trzeba wydać dodatkowe pieniądze. Tylko warto pamiętać, że portu minijack nie pozbył się iPhone X, tylko iPhone 7 rok wcześniej. Rynek zdążył to zweryfikować, a sprzedaż telefonów Apple’a bynajmniej nie zapikowała po rezygnacji z gniazda do wpinania słuchawek. Klienci wcale nie przywiązują do tego tak dużej wagi, jak mogłoby się wydawać.
Samsung zapomniał też wspomnieć o ładowaniu bezprzewodowym i AirPods, które są innym rozwiązaniem problemu braku gniazda minijack. Na słuchawki koreańska firma nie ma bezpośredniej odpowiedzi. No i będzie ciekawie, jeśli inżynierowie Samsunga zrobią numer działowi marketingu, poddadzą się rynkowym trendom i zrezygnują z portu minijack w kolejnym telefonie.
Nadal jednak uważam, że Samsung lata temu wyszedł już z cienia swojego konkurenta, jeśli chodzi o jakość produktów.
Niestety amerykański dział marketingu koreańskiej firmy najwyraźniej tego nadal nie wie. Ma kompleks Apple’a i nie chce swoich skądinąd świetnych produktów reklamować inaczej jak poprzez porównanie z konkurencją. Tyle dobrego, że tym razem obiektem żartów są pracownicy, a nie klienci konkurenta.
Reklamy, w których firma musi przypominać klientom, że oferuje lepszy sprzęt, to taka próba zwrócenia na siebie uwagi, której klienci firmie nie dają organicznie. Samsung tym samym sam pogłębia wrażenie, że to Apple jest liderem, a koreańska firma do bycia liderem dopiero aspiruje.
Oczywiście można przywołać tutaj serię reklam Get a Mac. Obie serie dzieli jednak przepaść pod względem realizacji, a Apple za swoją zebrał nagrody. No i można złośliwie dodać, że chociaż w przypadku produktów Samsung już nie naśladuje Apple’a, to próbuje to robić w marketingu, i to biorąc za wzór reklamy sprzed dekady.