Rodzice nieszczepionych dzieci zapłacą wyższe podatki - genialny pomysł prosto z Australii
Australia ma nowy pomysł na walkę z ruchami antyszczepionkowymi. Rodzice, którzy nie zaszczepią swoich dzieci zapłacą wyższe podatki. Proste i skuteczne.
Tak właściwie, to pomysł ten, w trochę innej formie działa w Australii już od jakiegoś czasu. Wcześniej jednak rodzice odmawiający szczepień swoich dzieci tracili 737 dol. (ok. 2040 zł) z rodzinnej ulgi podatkowej przyznawanej obywatelom pod koniec roku. Teraz kary za brak szczepień będą przyznawane co miesiąc. Za każde niezaszczepione dziecko, rząd australijski potrąci rodzicom 28 dol. (ok. 78 zł) z ulgi rodzinnej.
Kary za brak szczepień to doskonały pomysł.
Jeśli niektórym rodzicom wydaje się, że są mądrzejsi od lekarzy, to niech za to płacą. Ta pokrętna filozofia jest bowiem bardzo szkodliwa i prowadzi do zachorowań na choroby wirusowe, które do niedawna nie stanowiły żadnego zagrożenia. Przykłady? Proszę bardzo. Z badań Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) wynika, że w zeszłym roku liczba osób, które zachorowały na odrę zaczęła znowu rosnąć.
Nie jest to dobra wiadomość, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że jeszcze w 2016 r., w Europie udało nam się osiągnąć rekordowy niski poziom, jeśli chodzi o liczbę osób zaatakowanych przez tego wirusa. Rekordowo niski, czyli 5273. Rok później liczba zanotowanych przypadków zachorowań na odrę wzrosła czterokrotnie – do 21315.
Mam nadzieję, że inne kraje wezmą przykład z Australii.
Co spowodowało większą liczbę zachorowań na odrę? Jak wynika z badań opublikowanych w zeszłym roku przez naukowców z Uniwersytetu Oksfordzkiego, malejący odsetek szczepionych dzieci jest powiązany bezpośrednio z coraz większą aktywnością ruchów antyszczepionkowych. Coraz więcej rodziców daje się przekonać, że szczepionki bywają szkodliwe. Niektórzy wierzą nawet (zupełnie bez sensu), że szczepienia są bezpośrednią przyczyną autyzmu.
Naukowcy z Oksfordu ostrzegają, że jakikolwiek spadek poniżej 95 proc. jeśli chodzi o liczbę szczepień skończy się rosnącą liczbą zachorowań na odrę. Trudno dyskutować z tą tezą – ostatni rok udowadnia, że jest ona prawdziwa. W największej grupie ryzyka znajdują się noworodki i kilkuletnie dzieci, których los leży w rękach rodziców. I jeśli tacy rodzice nie wierzą w szczepionki, to… no cóż, czeka nas powtórka z historii chorób zakaźnych.