Inteligentne umowy stają się coraz popularniejsze, ale są nikłe szanse na to, że kiedykolwiek zastąpią papier
Smart contracts - wymyślił je ponad 20 lat temu Nick Szabo, cesarz świata kryptowalut, w którym wielu ciągle widzi twórcę bitcoina. Teraz inteligentne kontrakty nie chcą być już kojarzone tylko i wyłącznie z trudną do pokochania i obdarzenia zaufaniem krypto-rzeczywistością. Ale szanse na to, że szybko zastąpią tradycyjne umowy do których jesteśmy przyzwyczajeni, są znikome.
Świat kryptowalut pokazał, że wszystko można szybciej i łatwiej. A przy okazji też bezpieczniej. Chociaż czasy maksymalnych wycen bitcoina wydają się mijać bezpowrotnie i podejmowanych jest szereg innych kroków, by kryptowalutę skutecznie zmarginalizować, to absolutnie nie jest wykluczony transfer stamtąd skutecznych rozwiązań, które mają sporą szansę nie tylko zaistnieć na rynku, ale nawet go trochę zrewolucjonizować.
Smart contracts na starcie wygrywają z tradycją.
Na takie przeniesienie z krypto do reala powoli zasługują smart contracts – inteligentne kontrakty/umowy. Dziwne? Nie do końca. Bo też z czym kojarzą się nam tradycyjne umowy? Zawiły, prawniczy język. Najlepiej napisany jak najmniejszą czcionką. I wiadomo: co najmniej na kilkunastu kartkach, żeby czytelnik miał realną szansę na sen podczas lektury. A tu pojawia się alternatywa, dzięki której mamy poważną szansę nie rwać sobie włosów z głowy, analizując zapisy danego kontraktu.
Umowy świadczone w inteligentny sposób zapewniają prostotę, szybkość wykonywania i aktualizację w czasie rzeczywistym. Już w tym miejscu tradycyjnie spisane warunki danej transakcji nie mają ze smart contracts żadnych szans. A to wszystko w świecie bez pośredników i wszelkiego rodzaju centralnych instytucji, które dzisiaj na naszych umowach kładą łapę.
Inteligentne umowy – co to w ogóle jest?
Odpowiadając najprościej jak to się da: smart contracts to automatycznie działające programy/aplikacje. Funkcjonują na platformie Ethereum w ramach technologii blockchain. Cel jest dokładnie taki sam, jak w realnym świecie: związanie konkretnych ludzi (podmiotów) wspólnymi warunkami, co gwarantuje uczestnictwo w danej umowie.
W tym przypadku istotą rzeczy są linie kodu napisanego w języku Solidity (porównywalnego do Java Script). Kolejnym krokiem jest przekształcenie ich w kod bajtowy i wydanie go do blokady jako inteligentny kontrakt. Tym samym też każda umowa ma własny adres blokowy - dostępny dla wszystkich zainteresowanych stron.
Regulacji prawnych raczej nie ma.
Trudno szukać z powodzeniem tak w polskim prawodawstwie, jak i ustawodawstwach innych krajów zapisów dotyczących inteligentnych umów. To wcale nie oznacza, że smart contracts są zawieszone w próżni, a ich realizacja narazi nas na ryzyko prawne. Polscy prawnicy oparcie widzą w Kodeksie cywilnym i cytują art. 60:
Musimy tylko pamiętać o ograniczeniach. Smart contracts to jednak procesy zautomatyzowane, które wykonują się same, bez wiedzy i ingerencji osób trzecich, w tym też ich beneficjentów. Przy okazji inteligentnych umów: nie tracą jednak na ważności inne zapisy prawa – np. te dotyczące umów o dzieło.
Dzisiaj nic nie stoi na przeszkodzie, by część danej umowy byłą w formie smart contracts, a część w formie tradycyjnej. To jednak nie oznacza, ze obecnie prawo jest jak najbardziej przygotowane na inteligentne umowy. Na to jeszcze musimy poczekać.
Realne zastosowanie, a nie pisanie palcem po wodzie.
Smart contract to bodaj najmłodsze dziecko technologii blockchain i świata kryptowalut. Ale to nie powinno nikogo mylić.. Zastosowanie jest na wyciągnięcie ręki. Przykładem jest prężnie działająca na polskim rynku platforma CCG Mining, która zachęca do zawierania smart contracts bez konieczności poznania tajników kodowania blokowego.
Realna pomoc dla banków, ale nie tylko.
W inteligentnych umowach potencjał widzą same banki. Zwłaszcza jako ułatwienie analizy danych kontrahentów. Tą drogą postanowił iść gigant szwajcarskiego sektora bankowego UBS (Union Bank of Switzerland). Stworzył platformę Madrec (Massive Autonomous Distributed Reconciliation), która ma odpowiadać właśnie za określanie potencjału kredytowego, na podstawie skrupulatnej analizy danych.
Ze smart contracts – w kontekście walki z podróbkami – korzysta Alibaba. Podejmowane są tez pierwsze kroki w tym kierunku w ochronie zdrowia, w płatnościach e-commerce, czy w sektorze nieruchomości.
Rewolucja idzie, ale wolnym krokiem.
O ile raczej nie ma wątpliwości, że papier znika z naszych portfeli (trudno zaprzeczać oczywistym danym) i podobnie jest z papierowymi biletami komunikacji miejskiej czy receptami, to w przypadku smart contracts mam wątpliwości.
Nie co do tego, że to rozwiązanie stanie się standardem, ale czy stanie się standardem na każdym poziomie – dostępnym dla wszystkich, czy tylko wśród instytucji, podmiotów analizujących dane. Tego już taki pewny nie jestem.