REKLAMA

- Zrobimy radio, które będzie lepsze, niż oglądanie telewizji - o nowym Weszło mówi nam Krzysztof Stanowski

Kilka dni temu Krzysztof Stanowski ogłosił wielką ofensywę medialną swojego projektu Weszło. - Wzmacniamy portal, uruchamiamy radio sportowe, budujemy ultra-profesjonalne studio telewizyjne, zakładamy portal e-sportowy, założyliśmy klub piłkarski - pisał Stanowski ogłaszając zmiany.

Krzysztof Stanowski Weszło
REKLAMA

O tym, jak to wszystko będzie funkcjonować, ale także o swojej niepokornej postawie i rynku medialnym w Polsce - o tym udało nam się porozmawiać z samym zainteresowanym.

REKLAMA

Zapraszamy na rozmowę z Krzysztofem Stanowskim.

Przemysław Pająk, Spider’s Web: Radio? To brzmi jak totalny oldschool.

Krzysztof Stanowski, Weszło: Wielokrotnie życie dawało mi do zrozumienia, że jest luka, której zapełnienia oczekuję jako klient. I radio Weszło to właśnie wychodzenie naprzeciw własnym zapotrzebowaniom. Jeżdżąc po Polsce samochodem, zawsze słucham tych samych piosenek. Jak chcę posłuchać treści mówionych, to mam do wyboru jedynie Tok FM i Polskie Radio 24. Jeśli chodzi o sport, nie ma w zasadzie nic. Nie tak dawno musiałem w przerwie meczu z Urugwajem wyjść ze Stadionu Narodowego, jechałem do domu i mocno się zdziwiłem, że nie ma ani jednej stacji radiowej nie tyle prowadzącej relację z meczu, co podającej na bieżąco wynik! Zdarzyło mi się też, że wracając znad morza podczas ważnego meczu, prosiłem kolegę, by zostawił włączony telefon obok telewizora i zapomniał o nim na kilkadziesiąt minut, bym ja mógł słuchać tego, co mówią komentatorzy w telewizji.

Radio Weszło będzie radiem FM?

Nie, to będzie radio internetowe.

To potężne ograniczenie.

Pewnie, że wolałbym mieć radio, które byłoby do słuchania wszędzie. Zdajemy sobie jednak sprawę z ograniczeń i wymogów finansowych, które są stawiane przed takimi projektami. Z drugiej strony mam też przeczucie, że funkcjonujemy w jakiejś schyłkowej fazie radia starego typu. Sam wiesz, że dziś w nowych samochodach masz dostęp do radia internetowego.

Próbowałeś słuchać radia internetowego w samochodzie?

Nie, nie próbowałem.

No to nie jest to takie oczywiste. Poziom lagów, jakości połączeń internetowych to wciąż wielki problem.

No dobrze, ale czy to nie są typowe problemy pierwszych lat funkcjonowania jakiejś usługi? Z czasem wszystko zaczyna wyglądać lepiej.

Radio internetowe to nie jest rzecz z wczoraj. Istnieje przecież od kilku dobrych lat.

Zgoda. To stary temat, ale nigdy wcześniej nie było warunków, żeby radio internetowe funkcjonowało jak należy. Dopiero teraz pakiety danych są naprawdę duże i tanie. Same smartfony ogarniają to też znacznie lepiej pod kątem technicznym niż wcześniej.

Brak radia FM to jednak spore ograniczenie zasięgowe twojego projektu.

Próbujesz na mnie wymusić jakieś wyznanie. Proszę bardzo - nie będzie to radio, do którego wszyscy będą mieli łatwy dostęp. Natomiast mam nadzieję, że każdy, kto będzie miał ochotę posłuchać o sporcie w internecie, dowie się o tym radiu i będzie wiedział, gdzie nas szukać. Możesz mi opowiedzieć o stu różnych rzeczach, które mogą się spieprzyć po drodze. Ja to wszystko wiem. Trzeba funkcjonować w takich realiach, jakie są.

Jak to radio będzie funkcjonować? Będzie miało stałą ramówkę, audycje na żywo?

Oczywiście, będzie ramówka, ale będziemy też radiem mocno spontanicznym. Wyobrażam sobie na przykład szalone weekendy z nami w formie ogólnoświatowej multiligi, gdzie prowadzimy jednocześnie relacje z czterech, pięciu stadionów ze studiem centralnym prowadzonym przez znane i cenione nazwiska. W studio w Warszawie mamy dziuple komentatorskie, telewizory - będziemy z nich na bieżąco korzystać.

Ramówka weekendowa będzie związana z meczami, tak?

Głównie tak. Będziemy wszędzie tam, gdzie się da. Jeśli będziemy prowadzili komentarz live ze stadionu Wisły, to nie znaczy, że nie będziemy się mogli w jednej chwili przenieść do Monachium, bo będzie rzut karny dla Bayernu.

Czy relacjonowanie meczów ligi polskiej, czy zagranicznych nie wymaga jakichś licencji, praw?

Nie.

No dobra, to tylko weekendy. Co poza nimi?

Wystartujemy w lutym, więc będzie tak: w piątek mecz polskiej ligi, w weekend - wiadomo - cała piłka, poniedziałek znowu liga polska, wtorek - czwartek europejskie puchary. Piłkę masz więc dziś praktycznie 7 dni w tygodniu. Oprócz tego będziemy mieli masę audycji tematycznych związanych z innymi sportami oraz konkretnymi polskimi klubami. Będą wywiady, publicystyka. Będziemy nadawać cały czas. Nie będziemy mieli problemów z zapełnieniem ramówki, a raczej z tym, jak te wszystkie materiały pomieścić w odpowiednich godzinach. Mam też świadomość, że niekoniecznie będziemy radiem, którego się słucha w danej chwili. Będziemy bardziej gigantycznym archiwum podcastów.

Gdzie te podcasty będą hostowane?

Będzie dedykowana strona radia Weszło. Audycje będą hostowane lokalnie, u nas.

Ludzie będą odchodzić od telewizorów, by was posłuchać?

Soboty i niedziele z nami będą tak zajebiste, że jak będziesz siedział przy komputerze, to sobie po prostu nas włączysz w tle. Być może stanie się to sposobem na spędzanie wolnego czasu.

Mówisz o konkurencji w stosunku do komentarzy nc+, czy Eleven Sports?

Będziemy na tak wielu stadionach jednocześnie, że nie będziemy konkurencją dla telewizji jeden do jednego. Myślę jednak, że zrobimy na tyle fajny program, że będzie lepszy, niż oglądanie telewizji. Pamiętaj, że często jest tak, iż włączasz sobie w weekend jakiś mecz, ale tak naprawdę go nie oglądasz.

To prawda, sam często tak robię. Nie wiem jednak, czy to nie jest domena takich hardcorowych fanów piłki.

No więc właśnie nasze audycje będą dedykowane hardcorowcom.

Próbowałeś szacować rynek odbiorców radia Weszło?

To skok w nieznane. Moglibyśmy wydać pieniądze na badanie rynku, ale koniec końców i tak życie by to zweryfikowało. Wierzymy w to, co robimy, ale jak się nie uda, to świat się nie zawali. Z tego, co widzę, jest już zainteresowanie rynku reklamowego, więc źle na pewno nie będzie.

Na czym radio Weszło ma zarabiać?

Na tym, na czym zarabia każde radio - na reklamach.

Na zwykłych radiowych spotach reklamowych?

Spoty, sponsoring konkretnych audycji, przywiązywanie się marek do niektórych większych nazwisk, które będą prowadzić swoje autorskie audycje.

Istnieje przekonanie na rynku medialnym, że na mediach sportowych trudno jest zarobić. Nie boisz się tego?

Nie zauważyłem, żeby na mediach sportowych nie dało się zarobić. Gdyby się nie dało, to bym się nimi nie zajmował. To, że nie jest łatwo zarobić na sporcie, nie znaczy, że najlepsze pięć - osiem stron nie zarobi na siebie.

Twoja inwestycja wydaje się spora. Nie boisz się, że może nie wypalić?

To jest tak dobrze policzone, że nawet jak radio nie zarobi ani złotówki przez najbliższych pięć lat, to i tak będzie istniało.

Czyli to projekt długoterminowy?

Tak, mamy zresztą wiele nóg, na których będziemy stać. To przecież nie tylko radio Weszło. Możemy sobie pozwolić na to, by ciągnąć to, w co wierzymy, przez dłuższy czas.

Kto zainwestował w twój projekt?

Nie ogłaszamy tego na razie.

Wszyscy się domyślają kto.

Ale nikt się jeszcze nie domyślił. Docelowo plan jest taki, by dopiero dopuścić do naszego projektu poważnych inwestorów. Odpalimy radio i za dwa, trzy miesiące przejdziemy się po rynku i zobaczymy, jakie jest zainteresowanie.

Odnoszę wrażenie, że bazujesz na intuicji, którą wynosisz z obserwacji innych rynków, chociażby hiszpańskiego, który dobrze znasz. Nie boisz się, że to może nie wypalić w Polsce?

Cały czas próbujesz na mnie wymusić przyznanie się do jakiegoś strachu.

Nie, po prostu próbuję się dowiedzieć, czy to co robisz, jest wynikiem chłodnej biznesowej kalkulacji, czy marzeniem małego dziecka.

Małym dzieckiem już nie jestem, choć pewnie wielu mnie wciąż postrzega, jako małego Krzysia. Mam 36 lat, sporo siwych włosów i łysinka mi się na głowie pojawia. Nie jestem już dzieckiem, które szturmuje świat z procą. Wydaje mi się, że w miarę to wszystko policzyłem, choć bazuję też na instynkcie. To bardzo ważny element sukcesu wielu biznesów.

Twój nowy projekt to nie tylko radio, ale też internetowa telewizja. Rozumiem, że tu prym będzie wiódł program Stan Futbolu, tak?

Liczę na to, że będzie tam więcej znacznie lepszych programów. Mamy pomysły na wiele ciekawych formatów. Zatrudniliśmy Mietka Mietczyńskiego, który jako znany i doświadczony YouTuber ma nam pomóc w kilku formatach. On ma swoje niebanalne pomysły.

Na przykład jakie?

Nie wiem, czy powinienem odkrywać już dziś wszystkie karty, ale mogę ci powiedzieć o jednym z takich projektów. Chcemy na przykład robić teleturniej piłkarski, coś w stylu „Jeden z dziesięciu”, przy czym w naszym wydaniu, będzie to bardziej jeden z trzech. To może fajnie wypalić, zarówno pod względem oglądalności i popularności wśród widzów, jak i znalezienia partnerów biznesowych. Mamy zarys czterech, pięciu oryginalnych programów.

Czy Weszło TV rusza razem z radiem, na początku lutego?

Najpierw ruszy radio, nieco później telewizja. Nie potrafię teraz powiedzieć dokładnie kiedy, ale nie trzeba będzie na nią długo czekać.

Gdzie to wideo będzie hostowane?

Na YouTubie.

Nie na własnych playerach?

Nie ma co wyważać otwartych drzwi. Wykorzystamy YouTube.

Stan Futbolu był sporym sukcesem. Na pewno miałeś propozycje kontynuowania programu w innych stacjach po rozstaniu z Eleven. Dlaczego się na to nie zdecydowałeś?

Kilka rzeczy się na to nałożyło. Pokłóciliśmy się o niego z Eleven w lutym, marcu…

Strasznie głupia ta kłótnia była. Taka gówniarska. Gdzieś tam na Twitterze ktoś coś powiedział. Nie żałujesz?

Ech, szkoda czasu na niektóre osoby.

No wiesz, te niektóre osoby świetnie sobie radzą. To jak Mirosławski prowadzi redakcję Eleven wychodzi naprawdę udanie. Świetni ludzie, dobra realizacja.

Nie namówisz mnie dziś na wypowiedzi na temat Mirosławskiego, a zwłaszcza na chwalenie jego działalności.

Ćwiąkałę ci zabrał, a Tomek to mistrz świata.

Myślę, że radzimy sobie lepiej, niż kiedykolwiek wcześniej. Wracając jednak do Stanu Futbolu… - do maja mieszkałem wtedy w Barcelonie. Nie chciało mi się już latać co chwilę do Polski, w końcu zaraz miały być wakacje, więc programu też by nie było. A później to już wiedziałem, że sami to będziemy robić, więc podziękowałem za wszystkie rozmowy. Zresztą ja mam taki charakter, że to by pewnie z nikim na dłuższą metę nie wypaliło. Gdybym na przykład przyjął propozycję Agory, to pewnie znowu przez jakiegoś niewinnego tweeta by się ta współpraca zaczęła psuć.

Nie boisz się, że tracisz na tym, że często walisz prosto między oczy?

Pewnie łatwiej by było być śliskim typkiem, który się ze wszystkimi grzecznie wita, a potem sobie w myślach mówi: ty głupi matole, jednak tego na głos nie mówi, bo może w przyszłości dostanie program w TVN w trakcie mistrzostw świata i zarobi kilkadziesiąt tysi. Ja taki nie jestem. I generalnie nie mam poczucia, bym na dłuższą metę coś z tego powodu tracił.

Swego czasu, gdy powiedziałem ci, że nominowałem cię do nagrody Grand Press Digital, to powiedziałeś mi, że nie wygrasz, bo jesteś niewybieralny. Czyli jednak tracisz.

Ale co tracę, statuetkę?

Oj, dobrze wiesz, że nie chodzi o głupią statuetkę.

No dobrze, jasne. Ja żyję z tego, że ludzie mnie traktują jako w miarę wiarygodnego w tym, co robię, co piszę.

Ci co otrzymują wyróżnienia, nagrody nie są wiarygodni?

Dla całej masy odbiorców nie są wiarygodni. Są postrzegani jako - użyję modnego ostatnio określenia - zamknięta kasta ludzi, którzy robią sobie wzajemnie dobrze.

Ty jesteś wiarygodny i niezależny?

Tak uważam.

Niektórzy twierdzą, że jesteś sterowany przez pewną część środowiska piłkarskiego.

Ludzie sobie mogą myśleć, co chcą. Zapytałeś mnie, co ja uważam, a ja uważam, że jestem niezależny i na bazie tej niezależności to wszystko wyrosło. Gdybym się uwikłał w 100 różnych zależności, to skończyłbym jako typek od przepisywania wyników. Cieszy mnie jednak, że wszyscy szanowani ludzie w polskim sporcie liczą się z Weszło.

Liczą się, czy się boją?

Może się boją, ale to właśnie wynika z tej niezależności Weszło.

A czy nie jest tak, że jednych traktujesz łagodnie a innych nad wyraz ostro?

Pewnie tak. To jest normalne, że po jakimś czasie przekonujesz się do sposobu działania pewnych osób i zauważasz dużą przewagę plusów nad minusami. Tak naprawdę w sporcie obiektywna jest tylko tabela. Wszystko inne jest uznaniowe.

Miałeś kiedyś jakieś pogróżki?

Pogróżki miałem, owszem. Takie ryzyko zawodowe. Górnik może zginąć, bo mu się sufit zwali na głowę, a dziennikarz może dostać bęcki. Nie przesadzajmy jednak. Sport to przecież trzeciorzędna sprawa w życiu.

Będą kolejne książki?

Chyba nie. Chociaż już kiedyś mówiłem, że po „Iwanie” nie napiszę więcej żadnej książki, a napisałem dwie. Nie chcę więc mówić definitywnie, ale dopóki jakaś niesamowita historia sama nie wpadnie mi w ręce, to nie planuję. Są oczywiście postaci, którym chętnie napisałbym książki, ale to one by musiały powiedzieć: tak, to jest ten czas na nie.

Czemu nie zdecydowałeś się wydać „Stanu Futbolu” własnym sumptem?

Pewnie z lenistwa.

Wiesz, że potencjalnie straciłeś gigantyczne pieniądze?

Wiem. Poszedłem jednak na współpracę z wydawnictwem, na warunkach, które wydawały mi się bardzo dobre. Myślę, że mało który autor w Polsce na dzień dobry dostaje takie warunki, jak ja dostałem.

Czy ty się czujesz bardziej dziennikarzem, czy biznesmenem medialnym?

Myślę, że jednak to drugie. Na takie klasyczne dziennikarstwo nie mam dziś czasu.

Ilu ludzi będziesz teraz zatrudniał w nowym Weszło?

Pytanie, co definiujemy poprzez słowo zatrudniał. Docelowo będę wypłacał pieniądze ok. 40 osobom.

Podobają ci się sportowe media w Polsce?

Niespecjalnie. Wydaje mi się, że dużo rzeczy można by było robić lepiej.

Jakie jest twoje ulubione medium sportowe w Polsce?

Weszło.

A oprócz Weszło?

Musiałbym pewnie powiedzieć, że „Przegląd Sportowy”, ale… problem z mediami sportowymi w Polsce jest taki, że jest masa zapaleńców, którzy z chęcią by coś dobrego zrobili, ale nie pozwalają im na to wydawcy. Mówię tu właśnie chociażby o „Przeglądzie Sportowym”.

Przegląd jest dziś trybikiem w RASP-ie.

I to takim bliżej piątego koła, niż kierownicy.

Największym online’owym medium sportowym w Polsce są Sportowe Fakty. Podoba ci się ten serwis?

Nie. Uważam, że jest tam bardzo mało jakościowych treści. Jest za to nagminne nabijanie czytelnika w butelkę. To mnie w ogóle nie pociąga w dziennikarstwie.

Sport.pl?

Trochę podupadł ostatnio, jeśli chodzi o treści. Wchodząc tam nie wiem, czy jestem na stronie sportowej, czy też może supermarketu. Czy mam kupić stanik od Anny Lewandowskiej, czy przeczytać felieton Wilkowicza.

Nowe Weszło będzie też opisywać e-sport. Dotychczas mówiłeś, że nie uważasz tego zjawiska za sport.

I dalej nie uważam. Jakbyś mnie zapytał, co ma zrobić e-sportowiec, żeby to co robi uważano za sport, to bym odpowiedział: wyłączyć komputer.

Ale na Weszło będziesz o tym pisał.

Nie, to będzie nowy portal. Z całkowicie dedykowaną redakcją, ze swoim własnym szefostwem. Ja nie będę tego nadzorował na co dzień, bo nie uważam, bym był odpowiednią do tego osobą. Będzie to jednak serwis z newsami, publicystyką, relacjami z turniejów. Będzie masa wyjazdów zagranicznych na ważne imprezy, wywiady. Wszystko to, co będzie można robić wokół e-sportu, będziemy robić.

Wiesz, że takich serwisów będzie w niedługim czasie wiele. Onet właśnie odpalił serwis wideo o e-sporcie, Interia szykuje oddzielny portal.

Zdaję sobie sprawę z tego, że za kilka lat będzie ze 20 serwisów o e-sporcie. Ale to, że ktoś inny to robi, nie oznacza, że ja miałbym tego nie robić.

Kiedy ruszy ten serwis?

W założeniu start ma się odbyć w marcu, przed imprezą IEM w Katowicach. Czy to się uda? Luty nam pokaże, czy jesteśmy w stanie spiąć się ze wszystkim.

REKLAMA

Jak to wszystko ruszy, to kim będzie Krzysztof Stanowski: redaktorem naczelnym, właścicielem biznesu, czy jednak dziennikarzem?

Jak to wszystko się w końcu pospina organizacyjnie za miesiąc, czy dwa i zacznie żyć swoim życiem, to będę miał więcej czasu na dziennikarstwo. Nie mogę się już tego doczekać!

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA