Zegarki premium prosto z Polski. Poznajcie Balticus Watches
A gdyby tak rzucić to wszystko i wyjechać w Bieszczady? No można, tylko po co, skoro można zamiast tego stworzyć własną markę zegarków i rozwijać biznes oparty o czasomierze?
Pozwólcie, że przytoczę wam historię Bartosza Knop.
Bartosz jest biznesmenem z krwi i kości. Przez lata zdobywał doświadczenia w sprzedaży, aż w końcu, po krótkim urlopie na Islandii, zdał sobie sprawę, że coś jest nie tak. Znużyła go praca z korporacjami, codzienne obowiązki przestały dawać tyle radości, co kiedyś - historia, jakich wiele.
Bartosz zaczął szukać nowej pracy i gdy po kilku tygodniach nie znalazł nic, co spełniałoby jego oczekiwania, zniechęcił się i postawił wszystko na jedną kartę. Postawił otworzyć własny biznes. Jaki? Tutaj nie było żadnych wątpliwości. Wszystko miało skupić się albo na samochodach typu Youngtimer, albo na zegarkach.
Jako że Bartosz nie miał warunków do przechowywania samochodów, wybór padł na czasomierze. I tak, po kilku miesiącach przygotowań, powstały zegarki marki Balticus.
Balticus Watches, czyli zegarki prosto z Polski
Był 2016 rok, gdy na polski rynek z przytupem wkroczyła zupełnie nowa marka zegarków. Zacznijmy jednak od początku. Ile znacie polskich marek zegarkowych?
No właśnie. Raczej niewiele, a wszystko przez to, że polscy producenci zegarków nie dbają o marketing. Nie organizują głośnych premier, nie prowadzą kampanii promocyjnych na miarę Daniela Wellingtona, czy Cluse. Nie rozsyłają swoich produktów influencerom.
To wszystko sprawia, że "polskie zegarki" są niemalże towarem egzotycznym. Dlatego założenia twórcy Balticusa były proste - stworzyć markę, która nie tylko zaoferuje klientom zegarki mechaniczne o oryginalnym wzornictwie, ale również zadba o marketing produktu.
Pierwszym modelem wprowadzonym do sprzedaży była Foka Szara (z ang. Grey Seal) i zarówno nazwa tego konkretnego modelu jak i samej marki miała mieć polskie korzenie. Nazwa marki Balticus pochodzi rzecz jasna od Morza Bałtyckiego, a Foka Szara od jednego z trzech gatunków fok występujących w wodach wzdłuż wybrzeża zatoki Gdańskiej.
Balticus inwestuje w marketing.
Firma prowadzi rozmaite działania marketingowe. Jest obecna w wielu miejsca, niekoniecznie na pierwszy rzut oka kojarzonych z branżą zegarkową.
Dla przykładu - zawodnik miesiąca PGNiG SuperLigi otrzymuje zegarek Balticusa i choć Balticus nie aspiruje do miana zegarków sportowych, to jednak jest to kolejny krok do pokazania się szerszemu gronu i świetny pomysł na pozostanie zapamiętanym.
W przeciwieństwie do innych polskich marek, zegarki Balticus można zobaczyć w sklepach stacjonarnych. Bartosz Knop zadbał o to, by zegarki regularnie trafiały do salonów sprzedaży.
Balticus do promocji marki świetnie wykorzystuje real time marketing. Przykład?
Przy okazji wpadki Witolda Waszczykowskiego związanej z San Escobar internauci kpili z polityka na wszelkie możliwe sposoby. Memy z tym nieistniejącym krajem wylewały się w pewnym momencie z każdego zakątka internetu. Również Balticus wykorzystał okazję i zaproponował internautom zegarek z motywem tego wirtualnego państwa.
Kolejnym elementem działań marketingowych jest kolaboracja Balticusa z innymi wytwórcami. Bartosz współpracuje między innymi ze znanym w branży Jakubem Filipem Szymaniakiem, specjalistą od pasków skórzanych. Owocem tej współpracy są piękne i unikalne paski, które stanowią jeden z charakterystycznych elementów Balticusa.
Taka współpraca to ewenement na skalę europejską.
Przykład:
Przez ciernie do gwiazd, a właściwie do Czarnego Pyłu oraz tajemniczego Volansa.
Mimo że pierwsze modele Balticusa spotkały się z dość entuzjastycznym przyjęciem przez użytkowników, to nie zabrakło głosów krytyki. Główne zarzutu? Mechanizm "nie taki" bo japoński; co to za zegarek z Polski, skoro składany był w Chinach? I wiele, wiele innych. Czy nie są to bezpodstawne zarzuty?
Za serce zegarka od samego odpowiada solidna Miyota - mechanizm używany w wielu zegarkach znacznie droższych od Balticusa. Jasne, w konstrukcji zegarka zawsze można zastosować mechanizm wyższej klasy i droższy, ale czy to błąd lub wada, że zegarki Balticusa wyposażono w Miyotę? Nie, ten mechanizm ma bezawaryjnie działać, a w razie awarii w zasadzie każdy rozsądny zegarmistrz go tanio naprawi.
Zegarek jest “za mało polski”? Pamiętajmy, że zegarki “Swiss Made” również czasem posiadają mechanizmy japońskie, a mało tego - są w większości produkowane, a nawet składane w Chinach. Należy podkreślić, że niektóre modele są składane w Polsce, konkretnie w Gdyni u znanego zegarmistrza – na takich modelach pojawia się na tarczy „Made in Poland”.
Głosów krytyki nie da się uniknąć, ale w przypadku Balticusa na wszelkie pytania i wątpliwości odpowiada Bartosz - często z imienia i nazwiska. Patrząc na to z boku można rzecz, że taka strategia komunikacji się sprawdza, a jej odmienny w stosunku do konkurencji styl z całą pewnością sprawia, że coraz więcej osób zaczyna wierzyć w jego projekt.
Efekt jest taki, że na rynku pojawiają się kolejne modele czasomierzy marki Balticus.
Jeden z najnowszych, czyli "Gwiezdny Pył", z dnia na dzień stał się modelem kultowym i niemal nie sposób znaleźć negatywną opinię na jego temat. Dodatkowo powstał model eleganckiego zegarka, w którym trudno doszukać się bezpośrednich inspiracji, ewentualnie czasomierzami vintage - przy czym nie można zarzucić firmie kopiowania! To piękny, vintage'owy czasomierz przystosowany rozmiarem do czasów współczesnych.
Albo na poważnie, albo wcale.
Inwestycja w Balticusa pochłonęła mnóstwo środków finansowych. Dla Bartosza jego własna marka zegarków to całe życie. Nie ma innej pracy, nie posiada innych źródeł przychodu. Wszystko co robi, związane jest z zegarkami.
Prowadzenie własnej firmy to również porażki.
Jedną z największym dotychczasowych porażek Balticusa był start z projektem na platformie crowdfundingowej Indiegogo. Cel? Zebranie 140 000 dolarów. Efekt? Zakończenie zbiórki na poziomie 22 proc.
Jak mówi sam Bartosz, Indiegogo to był tylko test i wybór drugiego sortu. Większy sukces można osiągnąć na dużo popularniejszej platformie Kickstarter, ale rodzimym firmom dużo trudniej tam zaistnieć. Produkt musi wystawić spółka pomostowa w innym kraju niż Polska, a to wiąże się ze sporą liczbą problemów.
Co czeka markę w przyszłości?
Z całą pewnością ekspansja zagraniczna. Już teraz 20-30 proc. zamówień generują klienci zagraniczni. W przyszłości ten odsetek ma się zwiększać, a plany Bartosza, cóż - są ambitne.
Dystrybucja w Stanach Zjednoczonych i w Azji. Rozwój sprzedaży poprzez rodzimych dystrybutorów. Ustabilizowanie współpracy z bieżącymi partnerami i dopracowanie do perfekcji struktury firmy. To najważniejsze zadania na najbliższe 5, a może nawet 10 lat.
Bartosz Knop chce zbudować silną markę, a do tego potrzebny jest spory kapitał. Jak go pozyska? Głównie przez wypracowanie większej sprzedaży, na przykład przez rozszerzenie dystrybucji poprzez współpracę z siecią Time Trend.
Osobiście mam nadzieję, że zrobi to również dzięki rosnącej popularności i zwiększającej się sprzedaży zegarków Balticus.