Czy Netflix jest jeszcze do zatrzymania?
Lubię wgryzać się w kolejne finansowe publikacje Netfliksa, bo co trzy miesiące coraz bliżej jestem udowodnienia tezy, którą rzuciłem na początku 2017 r. - że sukces Netflixa oznacza początek końca ery kin.
Kolejnych 5,3 mln nowych subskrybentów opłacających dostęp do serwisu w ostatnich 3 miesiącach (łącznie już 104 mln), 30-proc. wzrost kwartalnych przychodów do 3 mld dol., 8 mld nowych zobowiązań związanych z produkcją treści i najważniejsze, łącznie 17 mld dol. planowanych wydatków w najbliższym czasie - to obraz podmiotu, którego - tak mi się wydaje - nie da się już zatrzymać.
Dodajmy do tego potężne wizerunkowe problemy kina związane z Harveyem Weinsteinem, porażki frekwencyjno-finansowe oczekiwanych kinowych hitów (np. „Blade Runnera 2049”) i zdecydowaną obniżkę artystyczną środowiska kinowego, by mieć pełny obraz tego, na jakim etapie kolosalnej zmiany rynkowej jesteśmy.
Tymczasem na rynku streamingu dzieje się dużo dobrego
Netflix bije swoje budżetowe rekordy z takimi produkcjami jak „Stranger Things”, czy „The Crown”, Hulu wygrywa nagrody Emmy za „The Handmaid’s Tale”, pokonując telewizyjną konkurencję (tę związaną z klasycznym rynkiem kinowym), Disney nie ma wyboru i ogłasza prace nad własnym serwisem streamingowym i nawet technologiczny gigant Apple ogłasza 1 mld dol. budżetu na produkcję własnych treści w formacie streamingowym.
To ostatnie, to zresztą znamienne dla zmian na rynku filmowym - dziś rozwija się on na styku firm medialnych z technologicznymi oraz operatorami telefonii komórkowej, zdecydowanie przesuwając środek ciężkości dalej od Hollywoodu.
Zresztą Hollywood nie ma wyboru i samo kino, przynajmniej to obliczone na największy sukces finansowy, funkcjonuje dziś w modelu quasi-serialowym. No bo jak inaczej nazwać kolejne filmy z serii Star Wars, czy o przygodach marvelowskich bohaterach, skoro pojawiają się one co roku?
Patrząc na kolejne rekordowe wyniki Netfliksa i traktując go jako benchmark kondycji całego rynku streamingowego trudno mieć wątpliwości, że niezwykle szybko następuje kolosalne przewartościowanie rynku.
Z każdym kolejnym kwartałem ma się wrażenie, że jeszcze szybciej.