REKLAMA

Adobe zarobiło najwięcej w historii dzięki abonamentowi CC. Ja z tego pociągu wysiadam

Krytyka abonamentu Adobe Creative Cloud jest popularna, ale kiedy przychodzi co do czego, podkulamy ogon i otwieramy portfel. Nie tym razem, Adobe. Na mnie już nie zarobicie.

photoshop
REKLAMA
REKLAMA

Kiedy Adobe wprowadziło w 2013 roku plan Creative Cloud, cała branża kreatywna czuła, że kończy się pewien etap w historii. Dotychczas zakup oprogramowania - czy to Photoshopa, Illustratora, czy Premiere Pro - był banalnie prosty. Kupowało się licencję i można było z niej korzystać dożywotnio.

Adobe Creative Cloud wprowadził model subskrypcyjny, w którym oprogramowanie jest sprzedawane w formie abonamentu. W zamian za comiesięczne opłaty dostajemy na bieżąco wszystkie aktualizacje programów, a więc zawsze mamy najnowszą wersję. Do tego Adobe dorzuca kilka dodatków, m.in. niewielką przestrzeń na dane w chmurze i możliwość zbudowania swojej strony w Adobe Portfolio.

Jedynym programem, który obecnie jest rozwijany równolegle w wersji pudełkowej i abonamentowej jest Lightroom, choć pudełkowa wersja jest nieco okrojona. W pudełkach możemy też kupić uproszczonego Photoshopa Elements i Premiere Elements, ale wszystkie największe programy, w tym Photoshop, After Effects, Illustrator, InDesign, czy Premiere Pro, można kupić tylko w formie abonamentu.

Ostatnie pudełkowe wersje tych narzędzi były wydane pięć lat temu, w pakiecie Creative Suite 6. Nadal możemy kupić chociażby Photoshopa CS6, ale ma to coraz mniej sensu, m.in. z uwagi na coraz większe problemy z kompatybilnością z nowymi systemami operacyjnymi.

Abonament to dla Adobe żyła złota. Słupki sprzedaży rosną w zawrotnym tempie.

Adobe chwali się wynikami finansowymi za drugi kwartał 2017 roku, w którym zysk operacyjny urósł o 46 proc, a zysk netto o 53 proc. względem analogicznego okresu w ubiegłym roku. Przychód kwartalny jest rekordowy w historii firmy i wynosi 1,77 mld dol. Aż 1,21 mld dol z tej kwoty pochodzi z działu Digital Media, do którego Adobe wlicza pakiet CC.

A ile konkretnie zarabia Adobe na abonamencie CC? W ostatnim kwartale przychód za abonament wyniósł 1,5 mld dol., kiedy rok wcześniej w tym samym okresie wynosił 1,1 mld dol. Daje to wzrost o 36 proc. w ciągu roku!

 class="wp-image-573278"
Wycena akcji Adobe.

Wszystkie słupki pną się do góry, a wycena na giełdzie rośnie praktycznie nieprzerwanie od dekady.

Tak się składa, że w lipcu kończy się mój abonament Adobe i nie zamierzam go przedłużać.

Dotychczas korzystałem z planu fotograficznego, w skład którego wchodzi Photoshop CC i Lightroom CC. Taka przyjemność kosztuje ok. 50 zł miesięcznie, co z jednej strony nie jest dużą kwotą, ale z drugiej, robi się z tego ponad 600 zł rocznie. A za to można już kupić pudełkowego Lightrooma 6…

…choć w moim przypadku nie jest to konieczne, bo cały czas mam pudełkowego Lightrooma 5, który nadal jest świetnym programem. Z kolei przy moich zastosowaniach Photoshopa z powodzeniem zastąpi kapitalny Affinity Photo, który pojawił się w międzyczasie i którego kupiłem w cenie 40 euro za dożywotnią licencję. Zawstydzająco tanio w stosunku do Photoshopa.

Z kolei przy montażu filmów już dawno zmieniłem Premiere Pro na Final Cuta, co uważam za jedną z najlepszych software’owych decyzji, jakie podjąłem.

 class="wp-image-573279"

Po takiej roszadzie ostatnim programem Adobe, do którego będę przywiązany, będzie Lightroom. Niestety jest on dla mnie nie do zastąpienia. Próbowałem wielokrotnie przesiadki na konkurencyjne rozwiązania, ale po prostu nie mogę się przekonać. Lightrooma znam bardzo dobrze, ale jednocześnie nie ma programu, który irytowałby mnie mocniej od niego. Jego toporność i ociężałość jest koszmarna.

I coś mi mówi, że osób takich jak ja będzie więcej.

Moim głównym zarzutem w kierunku Adobe jest bardzo wolny rozwój programów. Co z tego, że mam darmowe aktualizacje, skoro nie wnoszą one żadnych interesujących funkcji? Jaki sens ma w takiej sytuacji abonament? Gdyby Photoshop CC 2015 był sprzedawany w pudełku, absolutnie nie skusiłbym się na przesiadkę na nowszego CC 2017.

REKLAMA

Korzystam z nowszej wersji tylko dlatego, że mam ją za darmo. W praktyce poza nowym ekranem ładowania nie widzę różnic.

Takich głosów pojawia się coraz więcej. Póki co nie przekłada się to na wyniki finansowe Adobe, a więc klienci narzekają, ale mimo to płacą. Ja jednak z tego pociągu już wysiadam.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA