Oto powód, dla którego nie stać nas jeszcze na gogle HoloLens
Jeżeli chodzi o specyfikację HoloLens, to wiemy już o nich w zasadzie prawie wszystko. Jedyne, co pozostawało tajemnicą, to dodatkowy procesor do przetwarzania zadań związanych z samymi hologramami. Aż do teraz.
Rewolucja, jaką zwiastowałem testując gogle HoloLens na razie uparcie nie chce nadejść. Urządzenie nadal jest w zasadzie w fazie prototypu, będąc oferowanym wyłącznie bliskim partnerom za duże pieniądze i nic nie zwiastuje dostępności na rynku masowym w rozsądnej cenie. Na razie królem rzeczywistości rozszerzonej pozostaje studio Niantic odpowiedzialne za Pokémon Go.
Szkoda, bo nadal uważam, że urządzenia pokroju HoloLens, oczywiście tańsze i znacznie mniejsze od aktualnego prototypu, to przyszłość komputera osobistego. Na razie jednak utknęliśmy z microsoftowym prototypem, który od dziś skrywa przed nami o jedną tajemnicę mniej.
Chodzi tu o zaprojektowany przez Microsoft procesor holograficzny, który towarzyszy jednostce centralnej Intel Atom i który jest odpowiedzialny za przetwarzanie znaczącej ilości danych dotyczących przestrzeni otaczającej użytkownika i samych wirtualnych hologramów.
Procesor Hololens to 24 rdzenie zbudowane przez TSMC w 28-nanometrowym procesie technologicznym.
Jak udało się ustalić redakcji The Register, która została zaproszona na konferencję Microsoftu, układ towarzyszący jednostce centralnej to 28-nanometrowy koprocesor z 24 rdzeniami, który posiada też do swojej dyspozycji 1 GB pamięci DDR3 RAM. Rdzenie zostały zaprojektowane na zlecenie Microsoftu przez firmę Tensilica i są to rdzenie DSP (Digital Signal Processor), zdolne do przetworzenia biliona operacji na sekundę. Przetworzone przez te rdzenie dane następnie trafiają do układu centralnego Atom Cherry Trail celem ostatecznego przetworzenia.
To, co robi niesamowite wrażenie, to fakt, że ów układ konsumuje mniej niż 10 W mocy przy nawet dwustukrotnej akceleracji obliczeń względem jednostki centralnej. Cóż, przynajmniej wiemy czemu HoloLens jest nadal taki drogi. I możemy przewidywać kiedy może się pojawić na rynku w sensownej cenie. Wystarczy uważnie przyglądać się cenom układów oferujących podobne możliwości.
Powyższe wideo wygląda imponująco, na razie jednak będziemy musieli zadowolić się Pokémonami na naszych telefonach.