Obejrzałam porno w VR i jestem… zachwycona (!?)
Przemysł pornograficzny dla wirtualnej rzeczywistości do 2020 roku ma być wart ponad miliard dolarów, a już w tym roku 3 proc. z niemal 11 milionów użytkowników VR zapłaci średnio 35 dol. za pornografię dla wirtualnej rzeczywistości.
Po filmach i grach będzie to trzecia co do wielkości dziedzina treści napędzająca popularność VR. Już doskonale rozumiem dlaczego. Pornografia w VR jest niesamowita.
Byłam na księżycu z misją Apollo 11 odtworzoną na najnowszym Oculusie. Doświadczenie, grafika, przygotowanie było wspaniałe. Oczyma wyobraźni widziałam dzieciaki uczące się o świecie, historii, biologii czy fizyce właśnie w taki angażujący, interaktywny sposób. Jednak to pornografia zrobiła na mnie największe wrażenie, z kilku powodów.
Zacznę może od początku. Nie byłam wielką fanką VR. Na pewno nie wierzyłam, że okulary zakładane na głowę odniosą wielki sukces i na stałe wpiszą się w krajobraz technologiczny. Bo niewygodne, bo ludzie będą mieli problem z przełamaniem się, bo szybko się znudzi, bo izoluje.
Zdarzało mi się używać headsetów, do których wkłada się smartfona, zdarzyło mi się oglądać i grać na Oculusie, i poza niszą nie widziałam dla tego rozwiązania przyszłości. AR wydaje mi się bardziej sensowny. Nie odcina od świata, pozwala na interakcję z otoczeniem, nie jest tak inwazyjny i naturalny.
Jednak kilka dni temu znajomy, którego imienia nie wspomnę, bo pewnie nie chciałby być wymieniany w takim kontekście, zaserwował mi wycieczkę po świecie VR na najnowszym Oculusie.
Po pierwsze i najważniejsze, jest to lżejsze, lepsze jakościowo urządzenie, które nie ciąży już tak na głowie i zapewnia jakość obrazu, której dotychczas nie widziałam. Po raz pierwszy używając VR wszystko było naprawdę ostre, a umysł potrafił przetworzyć doświadczenie bez bólu oczu i szumu w głowie.
Po drugie, zaczynamy przyzwyczajać się do konceptu VR, które przestaje być nowością rodem z science-fiction, a zaczyna być czymś, co może niekoniecznie kupimy teraz czy za rok, ale pewnie będziemy używać my albo bliscy nam ludzie na przestrzeni kilku najbliższych lat. Oswajamy się z tą myślą.
Porno w nowym wymiarze
Przemysł pornograficzny od zawsze napędzał rozwój. Chęć oglądania innych ludzi uprawiających seks jest dla nas naturalna, dlatego przemysł ten napędzał sprzedać kaset wideo, płyt DVD. Dlatego właśnie firmy pornograficzne szukały dla siebie miejsca w internecie, przyczyniły się do powstania playerów bezpośrednio na stronie. To przemysł pornograficzny od lat eksperymentował z interaktywnymi stronami, na których można oglądać filmy w 360 stopniach.
Nic dziwnego, że gdy tylko pojawiła się szansa na powstanie sensownych headsetów VR, od razu pojawiło się wiele projektów próbujących zagospodarować to połączenie naszych pierwotnych instynktów z najnowszymi technologiami.
Gdy kilka miesięcy temu Pornhub zaprezentował wideo VR w swojej aplikacji od razu wyciągnęłam Google Cardboard, żeby sprawdzić, czy to faktycznie takie fajne. Rozczarowałam się. Na tych tanich okularach, z kiepską jakością wideo i marnymi materiałami, po kilku minutach wrażenie nowości mija, a pozostaje niemożność obejrzenia całej akcji naraz, irytacja rozmyciem i prostotą, ordynarnością filmów. Czasem mam wrażenie, że Google Cardboard psuje opinię całej kategorii VR.
Oglądanie filmów pornograficznych na nowym Oculusie, dokładnie filmów od Virtual Real Porn to całkowicie, totalnie inne doświadczenie.
Koncepcja takiego porno na razie jest prosta. Wideo to materiał Point Of View, czyli akcję obserwuje się z pierwszej osoby niejako wczuwając w bohatera i przejmując jego ciało. Najwięcej jest oczywiście materiałów z punktu widzenia mężczyzny, z punktu widzenia kobiety tyle co kot napłakał.
Chyba z powodu wczesnego etapu rozwoju tej kategorii, to, co widziałam, to takie typowe filmy porno - zarys niemal nierealnej fabuły na siłę, denna gra aktorska i przerysowany każdy element. Rozumiem jednak - w końcu w porno, inaczej niż w rzeczywistości, możemy popuścić wodze fantazji, dlaczego więc z tego nie korzystać?
(nie)właściwa perspektywa
Patrzę w dół. Jestem mężczyzną w białej koszuli, rozglądam się, siedzę na barowym stołku w jakimś pubie. Z lewej strony wychodzi wysoka dziewczyna, siada na stołku naprzeciwko mnie i zaczyna mówić, zadawać pytania. Reaguje na nie jakbym faktycznie odpowiadała, chociaż moja bezimienna, bezgłowa postać nie odzywa się i jest całkowicie bierna. Dziewczyna patrzy mi w oczy, ma śliczną twarz i żywe oczy. Spoglądam w dół, tracę widok na jej twarz ale mogę obejrzeć jej nogi, potem sukienkę.
Czuję się trochę jak dziecko, które nie wie co ma robić, mam patrzeć tu, patrzę tam, dziewczyna w tym czasie chwyta moją dłoń i kładzie na swoich piersiach. Patrzę na to, ale szybko spoglądam w górę i widzę, jak zbliża twarz do mojej twarzy wciąż mówiąc niegrzeczne rzeczy.
W końcu zaczyna się do mnie dobierać. Patrzy z dołu, patrzy mi prosto w oczy przeszywającym wzrokiem i myślę, chyba nawet mówię na głos, że pierwszy raz mam szansę chociaż trochę zobaczyć jak to jest z perspektywy mężczyzny.
Wszystko jest jednak nie tak. Nie do końca potrafię zidentyfikować się z moim bohaterem porno. Przecież nie mam penisa, przecież jestem nie w tej roli. Denerwuje mnie też trochę to, że gdy patrzę na coś to nie wiem, co dzieje się w innym miejscu. Do tego da się chyba przyzwyczaić.
Gdy dziewczyna mówi i patrzy mi w oczy ogarnia mnie uczucie, którego nigdy nie doświadczyłam przy materiale wideo. To emocje, takie jak w rzeczywistości przy zbliżeniu, takie połączenie z partnerem.
Dziwnie mi.
Zmiana filmu.
Wpółleżę na łóżku. Rozglądam się. Jestem w pokoju hotelowym, mam duże piersi wylewające się z opiętej bluzki, spódniczkę, typowy strój do porno. Tym razem słyszę “swój” głos. Wołam kogoś, akcja zaczyna się niemal natychmiastowo.
Tym razem to młody mężczyzna jest moim partnerem, zajmuje się mną i próbuje sprawić przyjemność. Podnosi głowę, widzę jego twarz, patrzę jak całuje piersi, jak przesuwa ręką po moim udzie.
Przestaję czuć się nie na miejscu. Już wiem dlaczego porno w VR będzie potężnym narzędziem.
Diabeł tkwi w szczegółach
Jakość wideo jest zachwycająca, niemal nieodróżnialna od rzeczywistości, może nawet lepsza. Widać wszystko. Nie tylko pozytywy, ale też niedoskonałości. Małą bliznę, wady skóry, widać nawet charakterystyczny sposób w jaki reaguje skóra piersi na gwałtowniejszy dotyk, z lekkimi rozciągnięciami i naturalnymi bruzdkami.
To niesamowite. Te drobnostki, te widoczne z bliska niedoskonałości będące w rzeczywistości naturalne, w VR wydają się trochę nie ma miejscu by po chwil zlać się z resztą doświadczenia. Pomieszanie ich, odcięcia od świata i realności perspektywy z możliwościami VR sprawiło, że wczułam się w ten kiepski przecież poza aspektem VR film.
Całe doświadczenie było na tyle mocne, że nieodczuwanie dotyku i tego co dzieje się na wideo sprawiało pewien dysonans. Mózg oczekiwał takich bodźców, w końcu widział, że ciało jest dotykane i stymulowane.
To dopiero początek
Mimo, że VR jest dopiero w powijakach to już robi wrażenie. Co będzie za 3, 5, 10 lat? Już teraz różne serwisy - a tych powstaje coraz więcej - oferują dodatkowe funkcje, jak na przykład zabawki sparowane z wideo, dla kobiet i mężczyzn, odgrywające akcję z filmu. Pojawiają się gry erotyczne i pornograficzne, społeczności pasjonatów dyskutują o tym co może nadejść i czego oczekują.
Można to sobie przecież wyobrazić. Pierwsze targi porno VR w Japonii zostały odwołane z powodu zbyt dużej liczby odwiedzających stanowiącej zagrożenie. Na targach pojawiły się jednak dmuchane lalki, robotyczne dłonie jako urządzenia peryferyjne. Być może za kilka lat będziemy uprawiać wirtualnie seks ze swoimi partnerami. Zmapowane twarze i ciała, do tego urządzenia dopełnią doświadczenie.
Być może będziemy mogli uprawiać wirtualny seks z kimkolwiek zapragniemy. Być może będziemy mogli czuć to, co się dzieje za pomocą specjalnych kombinezonów, być może będziemy mogli kierować zdarzeniami i całkowicie interaktywną akcją.
Nietrudno też wyobrazić sobie porno w AR, w którym aktor lub aktorka pojawiają się w naszej sypialni, nałożeni są na naszą własną rzeczywistość tak, jakby faktycznie w niej byli.
Jestem zachwycona tym doświadczeniem, ale jego realność wzbudza też pewne obawy. To wszystko jest zbyt prawdziwe, zbyt realne. Zapytałam znajomego czy korzysta z tych serwisów, czy zastępują mu już tradycyjne porno, czy mogą zastąpić. Odpowiedział, że mogą, gdy pojawi się więcej różnorodnych materiałów.
Na Redditcie fascynaci świata dla dorosłych w VR dyskutują o tym, w których filmach najlepiej odwzorowane są pocałunki, co zrobić by sprawiały wrażenie prawdziwych, jak powinny zachwowywać się aktorki i jak powinny być ustawione kamery by najlepiej wczuć się w rolę. Czytanie o tym, która aktorka najlepiej patrzy w kamerę udając rzeczywisty kontakt z bohaterem jest niecodzienne, ale i mówi dużo o przyszłości. Być może VR zastąpi kontakt z człowiekiem dla wielu ludzi. Być może.