REKLAMA

Koniec OnLive nie oznacza końca grania w chmurze. Wręcz przeciwnie, na horyzoncie pojawia się konkurencja dla Xboksa i PlayStation

OnLive, pierwsza firma propagująca granie w chmurze, niebawem przestanie istnieć. Z wydanego przez jej przedstawicieli oświadczenia możemy się dowiedzieć, że serwery OnLive przestaną działać 30 kwietnia, zaś wszystkie jej patenty zostaną sprzedane dla Sony Computer Entertainment America.

Koniec OnLive nie oznacza końca grania w chmurze. Wręcz przeciwnie, na horyzoncie pojawia się konkurencja dla Xboksa i PlayStation
REKLAMA
REKLAMA

Oświadczenie to pojawiło się niemal sześć lat po ogłoszeniu przez OnLive, że granie w chmurze trafi pod strzechy. Niestety okazało się, że świat nie był przygotowany na tak odważny pomysł. Osobom niezaznajomionym z tematem chciałbym wyjaśnić, że idea grania w chmurze przewiduje, że do uruchomienia dowolnych tytułów nie będzie potrzebny żaden dedykowany sprzęt.

Onlive

Wystarczy dowolne urządzenie z odpowiednią aplikacją i dostępem do Internetu. OnLive jako pierwszy próbował wdrożyć to rozwiązanie, niestety z marnym skutkiem. Z czasem firma wprowadziła nawet mikrokonsolę kosztującą 100 dol., która umożliwiała granie w najnowsze tytuły właśnie za pośrednictwem chmury.

OnLive miał jednak kilka poważnych wad.

Największymi z nich były wysokie ceny gier, konieczność płacenia abonamentu oraz mała liczba serwerów. Te ostatnie zresztą znajdowały się tylko w Stanach Zjednoczonych i Europie zachodniej. Właśnie dlatego z OnLive mogło korzystać bardzo ograniczone grono osób. Żeby w Polsce cieszyć się płynną rozgrywką w chmurze, konieczne było granie w nocy, gdy serwery były mało obciążone.

Zabrakło tu dużego inwestora lub partnera, który udostępniłby na potrzeby usługi swoje serwery znajdujące się na całym świecie. OnLive był świadom tych problemów i w 2012 roku rozpoczął restrukturyzację biznesu.  Wprowadził on między innymi możliwość kupowania gier w planie hybrydowym. Tytuły kupione w ten sposób mogły być ogrywane zarówno w chmurze, jak też w tradycyjny sposób. Osoby, które kupiły gry w planie hybrydowym, nadal będą miały do nich dostęp za pośrednictwem usługi Steam.

playstation now remote play

Wyjątkowo ważne jest, że OnLive sprzedał swoje patenty właśnie dla Sony. Japońskie przedsiębiorstwo już wcześniej przejęło inną ważną firmę zajmującą się streamingiem, Gaikai. Dzieki temu Sony stworzyło swoją usługę strumieniowania, Playstation Now. Można podejrzewać, że dzięki nowym patentom zostanie ona wzbogacona o wiele ciekawych funkcji.

 Tym samym japońska firma powiększy swoją przewagę nad Microsoftem.

Ten ostatni nadal nie ma jakiejkolwiek usługi strumieniowania gier. Sony tak naprawdę ma tylko jednego konkurenta, Nvidię. Firma ta od jakiegoś czasu tworzy konsole Shield. Za ich pośrednictwem można uruchamiać androidowe gry w sposób klasyczny lub tytuły pecetowe za pomocą chmurowej usługi Nvidia Grid.

Trudno przewidywać przyszłość tak mało rozwiniętej branży, jak rynek strumieniowania. Wygląda jednak na to, że zostanie on podzielony właśnie między Sony i Nvidię. Jest to tym bardziej prawdopodobne, że twórcy GeForce'ów w ogóle nabierają coraz większego apetytu na segment konsol do gier. Zarówno tych stacjonarnych, jak też przenośnych.

servers

Niemal pewne jest, że z czasem swoje usługi strumieniowania zaprezentują też Microsoft i Valve - kolejne dwa przedsiębiorstwa, które obecnie trzęsą rynkiem gier wideo. Czy ktoś wyjdzie z tej rywalizacji zwycięsko? Wątpię. Podejrzewam, że rynek podzieli się na kilka części, wskutek czego będzie panował oligopol. Zupełnie tak, jak obecnie ma to miejsce na rynku sprzętu do grania.

OnLive był za małą firmą, by przeżyć przeprowadzoną przez siebie rewolucję.

Jednak i tak przedsiębiorstwo to wpisało się w historię świata gier komputerowych. Pośrednio to dzięki niemu już niedługo nawet w Polsce będziemy mogli komfortowo grać w chmurze. Nie wierzycie? To wypróbujcie usługę Nvidia Grid. Gdy dostępny był jeden serwer w USA, działała ona po prostu poprawnie, ale zdarzało się jej poważnie zaciąć. Teraz działa absolutnie płynnie, a już niebawem całość będzie funkcjonować jeszcze lepiej, bo kolejny serwer Nvidii zostanie otwarty całkiem blisko naszego kraju, w niemieckim Frankfurcie.

NV_SHIELD_Tablet_Lollipop_wController

Co więcej, Shield będzie miał bardzo niską cenę, wynoszącą 199 dol. Dlatego już teraz można podejrzewać, że Nvidia przynajmniej na jakiś czas może zdominować rynek strumieniowania gier. Oczywiście jeśli ceny gier na tę konsolę, jak też cena samego abonamentu nie będzie zbyt wysoka. Jeśli bazowa opłata za same korzystanie z chmury będzie wynosić 20-30 zł miesięcznie, to wiele osób zdecyduje się na wybór Shielda.

REKLAMA

W końcu za cenę tradycyjnej konsoli możliwe byłoby opłacenie abonamentu Nvidii na kilka lat. Co więcej, chmurowy sprzęt z czasem się nie starzeje, a jakość oferowanej przez niego (a raczej przez serwery) grafiki będzie się poprawiać. Dlatego jeśli zamierzaliście kupić Xboksa One lub Playstation 4, poczekajcie do czerwca na konsolę Nvidii. Bardzo możliwe jest, że przewróci ona rynek gier do góry nogami. I tym samym sprawi, że po raz pierwszy od dawna Microsoft i Sony zobaczą na horyzoncie realną konkurencję.

*Niektóre zdjęcia pochodzą z serwisu Shutterstock.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA