REKLAMA

Lenovo ma sporo powodów, żeby przejąć BlackBerry

Po miesiącach ciszy, względnego spokoju i chwilowej poprawie sytuacji BlackBerry, znów pojawiły się kolejne plotki na temat potencjalnego przejęcia. I choć bardzo szybko zaczęły pojawiać się sprzeczne informacje na ten temat, jedno jest pewne - są powody, dla których warto byłoby kupić kanadyjskiego producenta. Tylko czy to wystarczy?

Lenovo ma sporo powodów, żeby przejąć BlackBerry
REKLAMA

Tajemniczym zainteresowanym miałby być nie kto inny, niż chińskie Lenovo, mające już na swoim koncie co najmniej kilka głośnych przejęć, zaczynając od działu komputerów osobistych IBM, a kończąc na urządzeniach mobilnych Motoroli. Rozwój poprzez zakup dużych, istniejących na rynku od lat firm nie jest im więc obcy.

REKLAMA

Oczywiście, jak to w przypadku plotek bywa, brak zbyt wielu szczegółów, poza tym, że przejęcie mogłoby kosztować Chińczyków pomiędzy 15-18 dol. za akcję, czyli sporo ponad ich obecną wartość (około 10,3 dol.). Nie ma przede wszystkim odpowiedzi na pytanie, dlaczego Lenovo miałoby chcieć po raz drugi próbować przejąć BlackBerry i co miałoby stać się potem z przejętą firmą. Można jednak dość łatwo domyślić się, co jest celem.

blackberry passport

Z całą pewnością nie jest nim dział produkcji czy projektowania telefonów. Choć Passport jest jednym z bez wątpienia najciekawszych dostępnych obecnie na rynku smartfonów, a Classic może przyjąć się w firmach, a pozostałe modele są co najmniej solidne, nic nie stoi na przeszkodzie, aby Lenovo stworzyło podobne lub nawet lepsze (przynajmniej jeśli chodzi o dotykowce) urządzenia. Szczególnie, że Z3 czy Classic nie są produkowane bezpośrednio przez BlackBerry, a Z3 został niemal od podstaw zaprojektowany przez Foxconn.

Niespecjalnie też Chińczykom potrzebna jest jakakolwiek nowa marka dla swoich produktów mobilnych.

Mają już mocne na rynku ojczystym i coraz mocniejsze poza nim Lenovo, a do tego dojdzie niedługo "amerykańska" Motorola. Pojawiły się wprawdzie dość wiarygodne pogłoski na temat planów utworzenia kolejnej marki, ale jej specyfika w żaden sposób nie pasowałaby do BlackBerry. Tak samo jak żaden ze smartfonów Kanadyjczyków.

Kwestia patentów jest dość dyskusyjna. Lenovo jest wprawdzie dość młodą firmą na rynku mobilnym, ale swoje patentowe portfolio wyraźnie wzbogaciło chociażby przy okazji porozumienia z Google w kwestii Motoroli. CEO BlackBerry nie ukrywał również ostatnio, że licencjonowanie patentów jest jednym z planowanych źródeł uzyskania dodatkowego dochodu. Nie trzeba byłoby więc kupować całego przedsiębiorstwa, szczególnie w momencie, kiedy wartość kanadyjskiego producenta znacząco podskoczyła.

Porsche Design BlackBerry P’9983

BlackBerry 10? Oczywiście Lenovo może w pewnym momencie uznać, że nie chce polegać wyłącznie na Google z jego Androidem, ale tak naprawdę szanse na takie posunięcie są bardzo niewielkie. Chińczycy mają wprawdzie ogromne portfolio i mogliby próbować spiąć je swoim własnym systemem, ale czy tego samego nie można powiedzieć o Samsungu, któremu ta sztuka wciąż się nie udała? A różnicy w rozmiarze obydwu firm nie da się pominąć.

Odpada więc marka, system, patenty i telefony.

Najbardziej oczywistą odpowiedzią wydają się więc być usługi korporacyjne, w przypadku których BlackBerry nadal radzi sobie dobrze, a BES12 może jeszcze poprawić tę sytuację. Tylko czy europejskie lub amerykańskie biznesy zaufałyby ofercie pochodzącej prosto z Chin, a przynajmniej od chińskich właścicieli? Trzeba byłoby się liczyć ze sporym odpływem klientów i budowaniem zaufania do marki od nowa.

lenovo

Oczywiście wszystkie te elementy dałoby się w jakiś sposób wykorzystać i wprowadzić do portfolio Lenovo, ale czy byłoby to warte takich wydatków i wysiłków? A tych ostatnich z całą pewnością będzie sporo, jeśli Chińczycy będą chcieli przekonać kanadyjski rząd, aby tym razem nie blokował transakcji.

Zostają więc dwa elementy, na którym Lenovo może szczególnie zależeć.

Pierwszym z nich jest BBM. Nie tak popularny jak jeszcze kilka lat temu, ale wciąż rozpoznawalny i wykorzystywany przez ponad 100 mln osób na całym świecie. Dodatkowo wspierany zarówno rozwiązaniami korporacyjnymi, jak i konsumenckimi oraz będący raczej platformą komunikacyjną, niż prostą aplikacją do wysyłania zdjęć czy wiadomości.

Drugim i wiele ważniejszym elementem jest QNX i wszystko, co powstało wokół niego od czasu przejęcia tej firmy za śmieszne dziś 200 mln dol. przez BlackBerry. Lenovo nigdy nie ukrywało, że zamierza aktywnie działać na rynku IoT (Internet Rzeczy) i posiadanie oraz możliwość rozwoju QNX czy QNX Cloud według własnej wizji, mogłoby być czymś, na czym Chińczykom szczególnie zależy. A wtedy już prosta droga do obecności Lenovo w niemal każdej dziedzinie naszego życia.

REKLAMA

Mamy więc dwa - tylko dwa i aż dwa powody - dla których Lenovo mogłoby chcieć przejąć BlackBerry. Reszta byłaby dodana niejako w gratisie i pewnie część z dotychczasowych pozycji w ofercie Kanadyjczyków stopniowo znikałaby z rynku.

Bez wątpienia BlackBerry z dobrej woli QNX nie odda - zbyt mocno zależy od niego większość obecnych działań kanadyjskiej korporacji. Pozostaje więc tylko zakup w pakiecie i jeżeli kiedykolwiek stanie się on faktem, tylko potwierdzi to, że niektórzy od dłuższego czasu źle postrzegali BlackBerry, które z byciem producentem telefonów ma już niewiele wspólnego.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA