REKLAMA

Aktualizacja: Mamy odpowiedź Google. Wyszukiwarka Google prowadzi do niewygodnych informacji? Mamy prawo do usunięcia takich danych

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał dzisiaj bardzo ważny wyrok, który dotyczy każdego mieszkańca krajów członkowskich. Google będzie miał obowiązek - na wniosek użytkownika - usuwać z wyników wyszukiwania wrażliwe dane.

Blokoday regionalne w UE
REKLAMA

Adwokaci, którzy złożyli wniosek do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej twierdzili, że każdy z nas ma prawo „do bycia zapomnianym”. Oznacza to, że każdy z nam powinien mieć możliwość usunięcia z Internetu swojego cyfrowego śladu, co w praktyce oznacza, że na nasz własny wniosek, Google będzie musiał usuwać z wyników wyszukiwania wrażliwe dla nas dane.

REKLAMA

Cała sprawa zaczęła od pewnego Hiszpana, któremu nie spodobało się to, że w wynikach Google pojawia się informacja na temat aukcji jego domu, ponieważ zalegał z płaceniem podatków. Zażądał on od internetowego giganta usunięcia tych informacji. Google nie przystało na jego prośbę, przez co ruszyła cała sądowa machina. Zresztą nie była to pierwsza i ostatnia tego typu sprawa w Hiszpanii. W sumie jest ich około 180, jak informuje Reuters.

To bardzo ważny wyrok, który znacząco wpływa na Internet jaki znamy dzisiaj

I trudno mi się z nim zgodzić. Chociaż z wielu moich tekstów mogliście wynieść inne wrażenie, to jednak jestem ogromnym przeciwnikiem cenzurowania Internetu. A dzisiejszy wyrok może do tego bezpośrednio doprowadzić. Nie trudno bowiem wyobrazić sobie sytuację, w której portal internetowy publikuje niewygodne dla np. polityka informacje i pomimo tego, że są prawdziwe, to ten będzie się domagał usunięcia linków do artykułu z wyników wyszukiwania. Co prawda polityk jest osobą publiczną, więc jeśli owe informacje wiążą się z pełnioną przez niego funkcją, to teoretycznie nie powinny naruszać jego prywatności, ale patrząc na niektóre wyroki naszych sądów, trudno uwierzyć, że nie dojdzie do absurdalnych sytuacji.

Zresztą sprawa nie musi dotyczyć tylko polityków. Pamiętacie wypadek w Warszawie, w którym kobieta prowadząca pod wpływem alkoholu wjechała w zejście podziemne? Czemu i ona nie miałaby zażądać od Google’a usunięcia z wyników wyszukiwania artykułów na swój temat? Przecież nie jest osobą publiczną i może twierdzić, że wpisy naruszają jej prywatność.

Pocieszające jest to, że wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej określa, że dana osoba może zgłosić się do firmy odpowiedzialnej za wyniki wyszukiwania (czyli po prostu do Google’a czy też Microsoftu) z prośbą o usunięcie danego wyniku wyszukiwania, jeśli prowadzi on do informacji, które są niepełne, nieistotne lub nieaktualne. Tylko kto ma to rozstrzygać? Skąd Google ma wiedzieć, które informacje są prawdziwe, nieaktualne lub mało ważne? Poza tym każdy artykuł na temat wypadku czy polityka można chyba uznać za niekompletny, przynajmniej teoretycznie.

Mam sporo wątpliwości związanych z tym wyrokiem i obawiam się, że może on doprowadzić do cenzurowania Internetu. To jednak na razie tylko obawy i dopiero w praktyce przekonamy się, jak wpłynie to na Sieć jaką znamy dzisiaj.

Aktualizacja:

Po opublikowaniu tekst odezwał się do nas rzecznik prasowy Google Polska, Piotr Zalewski, który przesłał nam swoje oświadczenie w tej sprawie:

REKLAMA

Zdjęcie główne pochodzi z Shutterstock

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA