Nowy YouTube na Androida jest po prostu fenomenalny! Google jak chce, to potrafi
Google znane jest z tego, że stale rozwija swoje usługi i aktualizuje aplikacje. Chociaż ostatnio raczej podpada, czego wyraz dałem swoim porannym felietonem, to muszę przyznać jedno: jeśli chodzi o najnowszego mobilnego YouTube’a na system Android, to ekipa przełamała złą passę i wykonała kawał świetnej roboty. Nowa aplikacja oznaczona numerkiem 5 jest śliczna, płynna, funkcjonalna i ma kilka bardzo pomysłowych udoskonaleń.
Firma Google ostatnio podejmuje mnóstwo decyzji, którymi zraża do siebie użytkowników i klientów. Przeobrażenie GTalka w niedopracowane Hangouts, zamknięcie Google Readera bez zaproponowania żadnej alternatywy i usunięcie usługi Współrzędne w raz z dodatkami z laboratorium w mobilnych Mapach to tylko kilka przykładów. Jednak dzisiaj firma się naprawdę zrehabilitowała poprzez udostępnienie nowej wersji aplikacji do obsługi największego serwisu z klipami wideo na świecie. Zmieniła się nie tylko ikonka, ale też niemal wszystko w środku.
Mobilny YouTube nie był nigdy perełką w ofercie
Do tej pory o aplikacji YouTube można było powiedzieć tyle, że jest. W porywach, jak miała lepszy dzień, że “jest, i spełnia swoje zadanie” - miewała po prostu swoje kaprysy i potrafiła się zaciąć na dłuższy czas na ekranie ładowania. Interfejs nie był zbyt przejrzysty, a w rezultacie wchodziłem do niej od święta. Wygląda na to, że może się to niedługo zmienić, bo nowa aplikacja aż prosi się, żeby z niej korzystać. Pierwszą rzucającą się w oczy zmianą zmiana sposobu nawigacji. Przeciągając palcem z lewej strony można otworzyć panel, który układem odwozrowuje ten znany z wersji www.
Daje to łatwy dostęp do ulubionych, playlist, filmów oznaczonych jako “do obejrzenia” oraz historii ostatnio otwieranych klipów, która jest synchronizowana między urządzeniem mobilnym, a kartą YouTube w przeglądarce. Nieco niżej można znaleźć kartę “Co obejrzeć”, gdzie algorytmy proponują klipy, muszę przyznać, z dużą celnością. Następne na liście są subskrypcje użytkownika, który może przejrzeć aktywność obserwowanych kanałów w ramach jednego strumienia lub wejść na każdy kanał z osobna.
YouTube, a działanie w tle
Za olbrzymią zaletę komputerów nad smartfonami i tabletami uznaję fakt, że można bez przeszkód pracować na kilku kartach jednocześnie. W przypadku aplikacji mobilnych jedna jest na wierzchu, a reszta zostaje zatrzymana gdzieś w tle. Tym samym próba odpisania na SMS-a podczas oglądania klipu na YouTubie za pośrednictwem mojego smartfona kończy się koniecznością ponownego ładowania filmu.
I nie, to się nie zmieniło. YouTube nadal nie wspiera odtwarzania w tle. Nie ma też opcji wyciągnięcia miniatury filmu nad pulpit, niczym Chatheads od Facebooka lub wideo w aplikacji systemowej z nakładki Samsunga. Chętnie bym coś takiego w YouTubie zobaczył. Pewnie nie prędko się tego doczekamy - obiło mi się o uszy, że chodzi o to by z YouTube’a nie zrobić sobie przypadkiem darmowego streamingu muzyki - ale programiści przygotowali inne udogodnienie.
Multitasking w piątej odsłonie aplikacji
Oglądając dowolny film, czy to w trybie poziomym, czy pionowym, jednym ruchem palca można pomniejszyć okno odtwarzanego filmu i umieścić je w prawym dolnym rogu ekranu. Pozwala to na dalszą nawigację po aplikacji, w celu np. poszukania kolejnego utworu. Przypinanie filmu i przywracanie na pełny ekran jest bardzo szybkie i płynne, a jeśli użytkownik się rozmyślił, tak samo prostym ruchem może miniaturkę z filmem zamknąć.
Co mi się bardzo podoba, to serwis Google Plus nie jest wciskany na siłę. Owszem, Google połączył konta YouTube i Plusa jakiś czas temu, ale w aplikacji nie ma olbrzymich monitów “powiedz o filmie znajomym”, albo przycisku na pół ekranu “filmy znajomych w Google Plus”. A przyznam, że po ostatnich ruchach Google tego się obawiałem, zwłaszcza po średnio udanej aplikacji Gry Google Play. Programiście z Google w przypadku YouTube’a nie utrudniają nam po prostu życia. Może YouTube to po prostu zbyt wielka społeczność, która w przeciwieństwie do odbiorców innych usług generuje naprawdę spore pieniądze, żeby na niej eksperymentować?
Podsumowanie
Nowy YouTube jest świetny, ale widzę też pewną niekonsekwencję Google. Tak jak w przypadku stale zmieniających się witryn webowych, tak i aplikacje mobilne na Androida ciągle się zmieniają, ewoluują. Mimo że wszystkie (lub prawie wszystkie) programy giganta są mniej lub bardziej “Holo”, to każda wygląda trochę jak z innej parafii - menu wysuwane z boku lub od góry, palcem lub przyciskiem. Dobrze przynajmniej, że dwie, wydawałoby się najważniejsze z aplikacji od twórców Androida - YouTube i Google Plus - są teraz do siebie zbliżone. W przypadku innych jest nieco misz-masz, ale to już nie jest wina zespołu odpowiedzialnego za rozwój aplikacji do YouTube’a.
Jedna tylko grupa użytkowników smartfonów będzie nową aktualizacją bardzo niepocieszona. Mowa oczywiście o posiadaczach telefonów z systemem Windows Phone. Nie dość, że Google nie jest zainteresowane tworzeniem aplikacji dla swoich użytkowników korzystających z telefonów konkurencji, to blokuje Microsoft, który taką aplikację chce zrobić we własnym zakresie. Programistą nie jestem, ale ciekawi mnie, czy Google nowego YouTube’a zrobiło w HTML5, tak jak wymaga od twórców Windows Phone'a? Bo mi to wygląda na natywną aplikację.
Google oczywiście nie byłoby też sobą, gdyby nie pojawił się przynajmniej malutki zgrzyt - zniknął gdzieś odnośnik o nazwie “Mój Kanał”. Z menu nie da się jednym tapnięciem w ekran trafić do tego ekranu, a awatar użytkownika nie reaguje na kliknięcie. Obejściem tego problemu jest odpalenie dowolnego wrzuconego przez samego siebie filmu i kliknięcie w nazwę użytkownika.
Ale nawet ten szkopuł nie psuje świetnego wrażenia, jakie robi ta aplikacja.
Jeśli nie widzicie jeszcze aktualizacji, to plik .apk możecie pobrać z serwisu androidpolice.com.