Google Hangouts - pierwsze wrażenia i... pierwsze problemy
Google wprowadziło nowość, jaką jest komunikator Google Hangout. Udostępniony został bardzo szybko, bo kilka godzin po keynote Google I/O. To tak naprawdę aktualizacja rozszerzenia do Google Chrome i aplikacji Talk na Androida. Obecny jest też w nowym widoku Google Plus, ale nie ma go jeszcze w Gmailu. Miałem nadzieję, że Google coś poprawi, a bałagan komunikacyjny jak był, tak jest!
Nowy komunikator od Google miałem okazję testować przez ostatnie dwie godziny. Działać działa - rozmowy 1 na 1, chaty grupowe, wysyłanie obrazków i emotek, konferencje audio/wideo oraz synchronizacja między wersją mobile i web. Ale okazało się, że Google i tym razem nie ustrzegło się od głupich błędów, które zniechęcą do tego komunikatora już na starcie mnóstwo osób.
Nowy komunikator
Hangouts pozwala tworzyć dwu- lub wieloosobowe konwersacje. Zasada działania jest podobna jak w przypadku Facebook Messengera, a lista znajomych opiera się głównie o kręgi Google Plus. Oprócz tego możemy wysłać wiadomość z Hangout do każdej osoby posiadającej konto na Gmailu, którą mamy w swoich kontaktach. Tylko ciężko na Hangout polegać, bo nie mam żadnej pewności, że osoba która kiedyś założyła konto na Gmailu (i np. korzysta z niego tylko przez Outlooka) kiedykolwiek zobaczy moją wiadomość.
Problem jest też z osobami, które korzystały do tej pory z GTalka, ale za pomocą nieoficjalnych multikomunikatorów. Sprawdziłem to, i na szczęście rozmowę da się przeprowadzić, a wiadomości nie lecą w próżnię. Tyle, że zdjęcia wysyłane są jako linki do Google+, emotki jako krzaczki, rozmowa grupowa zmienia się w wiadomość w języku angielskim zachęcająca do skorzystania z oficjalnego Hangouta, a informacja o tym że zapraszam drugą osobę do rozmowy wideo... nawet do niej nie doszła. A ja od komunikatora wymagam po pierwsze niezawodności!
Lista kontaktów
Kolejny problem jaki mam z Hangout to lista kontaktów, gdzie nie da się ich wyświetlić chronologicznie i sprawdzić, kto akurat jest dostępny online. Lista opiera się ona głównie na kręgach z Google Plus. W przypadku mobilnej aplikacji po przewinięciu kilka razy ekranu jestem w stanie dotrzeć do kontaktów w telefonie i wysłać do nich wiadomość. Gorzej ma się sprawa w przeglądarce.
Po wpisaniu imienia i nazwiska znajomego jego profil nie zostaje znaleziony, ponieważ w swoim profilu Google+ w rubryce imię i nazwisko wpisał jakieś krzaczki. Aplikacja też nie jest w 100% przemyślana. W Google Talk podczas rozmowy mogłem natychmiast przenieść się do widoku osoby w aplikacji kontakty, aby wysłać SMS-a, maila lub po prostu zadzwonić.
Co więcej, Hangouty nadal dostępne są w androidowej aplikacji Google Plus, gdzie znaleźć można stary, zupełnie oderwany od Hangoutów “gieplusowy” Messenger. Nie działa też możliwość wysłania wiadomości przez komunikator Google prosto z kontaktów, co zapewniał stary GTalk. To lekki krok wstecz.
Google nie umie też skopiować dobrych rozwiązań od konkurencji. Programiści jak widać nie umieli porządnie zaimplementować systemowego mechanizmu udostępniania. Po udostępnieniu linku z przeglądarki do Hangouts nie można zacząć nowej konwersacji, a jedynie wybrać już poprzednio rozpoczętą. Jakoś Facebook i jego Messenger potrafi sobie z tym poradzić bez problemu. No ale mam za to miliard emotek!
Instalacja Hangouts
Komunikatora nie sposób polecić, ale wielu z Was pewnie i tak będzie chciało go sprawdzić samodzielnie. Aby zainstalować go jako rozszerzenie do przeglądarki Google musicie udać się do sklepu Chrome Web Store. Jest to aktualizacja dodatku, który do tej pory służyć do obsługi komunikatora GTalk. Dzięki niemu lista kontaktów oraz okna rozmowy pojawiają się na pulpicie jako okienka popup, a komunikator może działać w tle po wyłączeniu Chrome.
Na Androidzie aplikacja jest aktualizacją komunikatora Google Talk. Jednak na razie nie działa możliwość aktualizacji z poziomu samego smartfona. Można natomiast udać się do sklepu Google Play z poziomu przeglądarki, zalogowąć się i tam kliknąć przycisk “zainstaluj”. Wtedy Talk na komórce się uaktualni do Hangouts.
I może to już nudne, ale ciekaw jestem jak sprawa się ma w związku z prywatnością użytkowników. Kontakty GTalk musieliśmy zatwierdzić, podczas gdy wygląda na to, że w Hangouts możemy napisać do każdego użytkownika portalu społecznościowego Google.
Sam Hangout to zaś produkt, który powinien być jeszcze przez pół roku testowany w laboratoriach Google, zanim pokazano go światu. Użytkownicy czekają już na posprzątanie bałaganu kilka lat, więc dodatkowe miesiące nie zrobiłyby różnicy. A tak został wypuszczony bubel. Szkoda, że Google nie zrobiło nowego komunikatora zupełnie od zera.
Jak już pisałem: Hangout będzie świetnym komunikatorem, któremu zabraknie tylko jednej rzeczy: użytkowników.