Trochę boję się o nowego Hitmana
Hitman to moja ulubiona seria gier, a jeśli chodzi o wydaną w 2006 roku Blood Money vel Krwawa Forsa, to chyba mowa o najlepszych grach w ogóle. Nic zatem dziwnego, że po tak mocnym akcencie i konieczności czekania ponad 6 lat na kontynuację apetyt miłośników cichego zabijania jest rozbudzony. A przecież przez ten czas gry się tak okrutnie zmieniły!
Nie jest łatwo być cichym zabójcą z okładek branżowych pism "Asasyn miesiąca" w czasach, gdy standardy wyraźnie ulegają obniżeniu. Sam Fisher z zawodowego likwidatora zmienił się w coś z mocno uwydatnionym kryzysem wieku średniego (nawet znalazł sobie młodą Jade Raymond na boku), Ezio i Altair nigdy przesadnie nie przejmowali się świadkami i mordowali "na aferę", a seria Metal Gear Solid... na jej temat boję się wypowiadać, bo ma tak fanatycznych fanów, że wcale bym się nie zdziwił gdyby dalej zabijali już po odejściu od konsoli.
I w tym wszystkim nagle dostajemy zapowiedź nowego Hitmana. Najpierw mówią nam, że będzie, a zaraz potem wielkimi literami w całej branżowej prasie trąbią: NOWY HITMAN BĘDZIE ŁATWIEJSZY.
Stare Hitmany można było przejść przebiegając z pepeszą radośnie krzycząc "RATATATATATATA" i na swój sposób było to nawet fajne. Prawdziwa frajda zaczynała się jednak w momencie gdy zamiast Rambo, stawaliśmy się prawdziwym cichym zabójcą. Co więcej - w każdej misji twórcy przewidzieli dla nas wymyślne sposoby likwidacji przeciwników, w wyniku których nikomu do głowy by nie przyszło, że Agent 47 był w okolicy. Do dziś z sentymentem wspominam misję w Operze, gdzie mogliśmy podmienić atrapę rewolweru na prawdziwy, a dzieło wieńczył wielki spadający klosz.
Czy nowy Hitman będzie właśnie taki jak poprzednicy? Twórcy obiecują, że nie straci swojego ducha, choć będzie cała masa uproszczeń, powiedzmy "fakultatywnych". Od 2006 roku w gry zaczęli grać emeryci, kury domowe, modelki czy profesorowie uniwersyteccy, w związku z czym obniżenie poziomu gier jest zjawiskiem (niestety) powszechnym. Przed IO Interactive stoi zaś trudne zadanie pogodzenia gustów fanów serii ze zmieniającymi się regułami rynku.
Po części do tych reguł dopasować próbowali się w Kane & Lynch 2: Dog Days. Z bardzo kiepskim skutkiem, dlatego poważnie niepokoję się czy nowy Hitman to będzie stary dobry Hitman. No i przede wszystkim - czy będzie znów zabójczo dobry.