Facebook i Angry Birds nie potrzebują procesora z czterema rdzeniami
LG po raz kolejny jest pierwszym producentem prezentującym smartfona z procesorem o największej ilością rdzeni. W zeszłym roku były to układy z dwoma rdzeniami - w tym LG pokazuje Optimusa 4X HD (wszyscy uwielbiamy te trudne do zapamiętania oznaczenia). Brawa dla LG za wyjście przed szereg za... no właśnie, za co? Cztery rdzenie będą pewnie za jakiś rok, może dwa lata standardem, ale patrząc realnie, to po co nam one teraz? Samsung Galaxy Nexus z dwoma rdzeniami i Androidem 4.0 działa już tak, że nie ma się czego wstydzić. Postęp technologiczny jest naturalny, ale ten chyba odbywa się za szybko, bo nie ma czasu na dopracowanie obecnych rozwiązań, które zostają porzucone na rzecz szybszych, mocniejszych i nowocześniejszych.
Udział rynkowy smartfonów LG spada mimo przodowania we wprowadzaniu smartfonów z największą liczbą rdzeni. Mam pomysł na to, czym LG mogłoby zająć owe 4 rdzenie, bo na Facebooka i Angry Birds to aż nadto mocy.
Czterordzeniowy Optimus 4X HD będzie działał na półtoragogahercowej Tegrze 3, która zaprojektowana została z myślą o niskim poborze energii, 1 gigabajcie RAMu i Androidzie 4.0. Smartfon posiadał też będzie ekran o przekątnej 4,7 cala i rozdzielczości 1280 na 720 pikseli i wbudowaną pamięć o wielkości 16 gigabajtów. Zapowiada się więc mocne urządzenie z dużym ekranem i nowoczesnymi wnętrznościami. Tylko... po co?
To pytanie wiele osób zadaje sobie już od jakiegoś czasu. O ile skok pomiędzy jedno i dwurdzeniowymi procesorami był dosyć pożądanym i znaczącym zjawiskiem, bo różnicę w działaniu Androida można poczuć od razu, o tyle obawiam się, że ta pomiędzy dwu a czterordzeniowymi nie będzie już tak znaczna. Dlaczego? Bo Android 4.0 działa świetnie na dwurdzeniowcach. Nawet więcej - chociaż używam ostatnio na SGSie nieoficjalne Ice Cream Sandwich w postaci Cyanogenmoda 9, to sprawdza się on całkiem dobrze w codziennym użytkowaniu. Nie jest demonem prędkości, jednak realnie nie odczuwam różnicy w szybkości pomiędzy Androidem 2.3 a 4.0.
Na dwurdzeniowym Samsungu Galaxy Nexusie Android 4.0 działa po prostu tak, jak powinien. Bez opóźnień, szybko i płynnie. Nie doświadczyłam też problemu z większą ilością uruchomionych gier i aplikacji. Warto więc zastanowić się, po co kupować niedługo czterordzeniowego smartfona, kiedy przeciętny użytkownik nie będzie w stanie wykorzystać całej mocy procesora (chyba, że różnica w poborze energii faktycznie będzie działała na korzyść czterordzeniowych urządzeń).
I od razu nasuwa mi się odpowiedź - na procesorach z czterema rdzeniami po 1,5 GHz każdy wspaniale mógłby zadziałać Ubuntu for Android! Procesor miałby realną, a nie tylko domniemaną, rację bytu.
W haśle “W każdym dwurdzeniowym smartfonie jest PC, który chce się wydostać” jest wiele sensu. Rozbudowane gry na smartfonie są świetne, ale fragmentacja Anrdoida i chęć trafiania przez deweloperów do szerszych, niż tylko właściciele najnowszych, high-endowych słuchawek sprawia, że nie wykorzystują one całej mocy urządzeń.
Może więc zamiast ścigać się na liczbę rdzeni warto byłoby przysiąść i zastanowić się, jak dać użytkownikom możliwości do wykorzystania takiej mocy?
Mam nadzieję, że producenci zastanowią się nad tym i zaadaptują albo stworzą własne rozwiązania tego problemu.