Telewizor jak smartfon - wchłonie dedykowane urządzenia
Dziś osoby, które posiadają telewizor i chcą się cieszyć więcej niż pięcioma kanałami, skazane są na sporą liczbę dodatkowych urządzeń pod telewizorem. Do telewizora podłączony zostaje dekoder telewizji satelitarnej czy kablowej, odtwarzacz Blu-ray lub DVD, w niektórych przypadkach jeszcze konsola do gier, czy dodatkowe urządzenie jak Apple TV bądź też sieciowy odtwarzacz multimedialny. Wszystkie te urządzenia zajmują miejsce, zużywają energię i generują sporo poplątanych kabli oraz pilotów.
Wydaje się jednak, że wszystkie te urządzenia mogą w całkiem niedalekiej przyszłości odejść do historii. Wszystko za sprawą coraz to nowszych modeli telewizorów, porozumień pomiędzy operatorami telewizyjnymi a producentami sprzętu oraz oczywiście cyfrowej dystrybucji.
Jeszcze kilka lat temu tuner telewizji satelitarnej był domeną urządzeń zewnętrznych. Rok 2011 przyniósł wbudowane tunery do sporej części telewizorów. Wielu z nich, już dziś w porozumieniu z operatorami telewizji cyfrowej i oferuje w pakiecie półroczny lub roczny dostęp do oferty (np. promocje telewizorów Sony i Samsung wraz z telewizją n na kartę). W tym roku takich modeli będzie jeszcze więcej, a specjalne moduły CI będą dostępne już u wszystkich trzech głównych nadawców satelitarnych. Według nieoficjalnych informacji, trwają także rozmowy z dużymi operatorami kablowymi a znanym producentem telewizorów by wprowadzić podobne możliwości.
Dziś korzystanie z modułu CI (czyli specjalnego urządzenia dekodującego kartę dostępową danej platformy satelitarnej) wiążę się z pewnymi ograniczeniami. Głównym problemem jest brak dostępu do oferty VOD operatora. W przyszłości wyglądać zapewne będzie to zupełnie inaczej. Telewizory będą posiadać odpowiednie aplikacje na platformach Smart TV. Dzięki aplikacjom będziemy mogli zarządzań naszym abonamentem, czy też uzyskać dostęp do filmów z VOD.
Za taką przyszłością przemawiają nie tylko względy wygody użytkownika (mniej kabli i pilotów), ale także ekonomia samej platformy. Dziś większość użytkowników decyduje się na dekodery „brandowane” przez operatora, czyli także przez niego subsydiowane. W momencie, w którym barierą nie będą ograniczenia prawne (np. wynikające z podpisanych umów na transmisje sportowe czy umowy z wytwórniami filmowymi), to danie użytkownikowi samej karty wraz z modułem dostępu będzie znacznie tańsze niż zaawansowany technologicznie dekoder.
Jeśli chodzi o odtwarzacze nośników optycznych, to ich przyszłość jest nam już doskonale znana. DVD odchodzi powoli w niepamięć, a Blu-ray sprzedaje się dość słabo. W dobie cyfrowej dystrybucji, zarówno tej oficjalnej jak i nieco mniej, Blu-ray to format dla prawdziwych fanów jakości i zwolenników namacalnych dóbr. Prędkości łącz internetowych rosną jednak z roku na rok i trudno nie myśleć, że w ciągu paru lat streaming online obrazu i dźwięku w jakości odpowiadającej tej z nośników Blu-ray będzie całkiem realny w większości gospodarstw domowych nie tylko w USA, ale także w Polsce.
W odległej przyszłości taki los może spotkać również konsole. Wyobraźmy sobie Microsoft licencjonujący system Xboxa, wraz z metro UI, producentom telewizorów. Albo wyobraźmy sobie fakt, że każdy telewizor Sony ma wbudowane PlayStation. Zapewne wcale nie tak trudno byłoby zmieścić ich podzespoły w nawet tak płaskich ekranach jak dziś. Jeśli jednak nie będzie to Xbox i Playstation, to co? Oczywiście zupełnie nowe platformy z grami z Apple App Store na czele. Już na targach CES 2012 wyraźnie widać było u producentów zainteresowanie grami na telewizory.
Telewizor wchłonie urządzenia wolno stojące i będzie to zupełnie naturalne. Nie stanie się to z dnia na dzień i być może wciąż będą alternatywne rozwiązania. Wystarczy spojrzeć na rynek mobilny, gdzie smartfon z powodzeniem zastąpił palmtopa, aparat kompaktowy - nawigację GPS, odtwarzacze mp3 i konsole przenośne. Wielu wystarczy tylko smartfon, inni preferują wszystkie te urządzenia osobno. Przyszłość urządzeń z dużego pokoju może wyglądać całkiem podobnie.