Dlaczego nikt nie pobije Apple
Pod takim intrygującym i przewrotnym tytułem pojawia się artykuł w najnowszym wydaniu marketingowego pisma branżowego "Marketing w Praktyce" autorstwa Grzegorza Kossona z agencji Young & Rubicam Brands*.
Artykuł z samymi zachwytami na temat Apple: ochy i echy wszędzie, ale także z kilkoma bardzo cennymi kwiatuszkami, z którymi chciałbym się z Wami podzielić (z moimi komentarzami w nawiasach).
Podejście od 10 do 3 do 1, czyli takie rzeczy to tylko w Apple
Praca w Apple to zaszczyt i wyróżnienie, ale też oczywiście ciężki i wymagający kawałek chleba (no.., ten orgastyczny wstęp można by sobie darować). Tu nie wystarczą szkice na papierowej serwetce (a gdzieś wystarczą?) i tylko pracujący tam ludzie wiedzą, ile potu i łez kosztują doskonałe produkty z logo jabłuszka (oj wiemy, wiemy ile Piotr Chyliński się musi napocić i napłakać, żeby złożyć kolejny numer Mojego Jabłuszka).
Zespół pracujący nad danym projektem przedstawia 10 różnych rozwiązań danej idei w postaci wiernych makiet, zgodnych ze specyfikacją produktową, dających pełne odczucie produktu jego używania. Dopiero potem są wybierane 3, które są rozwijane dalej. Po kilku miesiącach dalszych prac w końcu wybierany jest jeden koncept, który trafia do produkcji (no, chyba że Steve Jobs powie: won mi z tym!). W takim podejściu nie ma drogi na skróty i nie ma zgody na połowiczne rozwiązania. Ilość poświęconego czasu i środków jest ogromna - 90% pracy wykonywanej przez zespół z założenia trafia do kosza. I na coś takiego może pozwolić sobie Apple.
Bez badań
Tak, tak - to Ford i jego słynne zdanie (?). Apple i Jobs nie wierzą w badania. Nie muszą. Mają nosa, dobrze wyczuwają czas i nadchodzące trendy. Są zawsze o krok przed konkurencją. Nie badali iPoda, bo to nie miało sensu. Tam samo było z iPhone'm. Apple wie dobrze, że przy tak surowym podejściu i obsesji doskonałości, tworzenie produktów, z których sami są zadowoleni, tym bardziej wprawi w ekstazę lojalnych i oddanych marce konsumentów. (Hmm.., gdyby tylko o to chodziło, to Apple nie zdobywałoby nowych klientów, ę?; ale co do samego fenomenu braku badań marketingowych - to rzeczywiście unikatowa sprawa)
Focus
Apple produkuje tylko 30 produktów. Dla porównania Nokia ma ich ponad 400 (a zarabia mniej hi, hi, hi). Dzięki temu firma z Cupertino działa bardziej jak butik (butik?), który rozwija piękne, designerskie produkty - funkcjonalne i przyjazne dzieła sztuki (zgoda, zgoda, ale butik?). Mając tak niewiele produktów, Apple może skupiać się na każdym z nim w sobie tylko charakterystyczny perfekcyjno-obsesyjny sposób (hę?).
Tyle Pan Kosson.
* Przy okazji? autor jest podpisany jako Neighbourhood Planner w agencji Young & Rubicam Brands? Respect! Cokolwiek to znaczy?, true szacun :)
Jakkolwiek artykuł jest w nieco orgastycznym tonie (jak zasygnalizowałem wcześniej), to sygnalizuje ważkie elementy marketingowego sukcesu Apple, które można sprowadzić do jednego - jeśli będziesz robił coś w taki sposób, w jaki robią to wszyscy, nie osiągniesz sukcesu.
Więcej przeczytacie jak kupicie grudniowe wydanie "Marketingu w Praktyce". Albo?, a niech tam: artykuł pobierzecie stąd (bo i tak byście nie kupili).