Przeźroczysty ekran? Nie chcemy, ale za to elastyczny jak najbardziej!
W sieci pojawiło się wideo od Samsunga przedstwiające wizję tego, jak mogą wyglądać przyszłe tablety. Tablet przyszłości to według materiału elastyczny ekran i przeźroczystość. O ile elastyczność jest od lat pożądanym elementem nie tylko tabletów, o tyle do przeźroczystości można mieć wiele uzasadnionych wątpliwości. Cieńszy, wygodniejszy, szybszy, bardziej intuicyjny, z większymi możliwościami, lepszym zarządzaniem energią, ale nie przeźroczysty… Bo to, co miało robić na filmiku wrażenie powoduje jedynie pojawienie się pytania “czy tego będzie dało się używać?” I to całkiem słuszne pytanie.
Gdy Apple zaprezentował w 2007 roku iPhone część z nas (a także ekspertów i analityków) powątpiewała w sukces urządzenia z tak dużym ekranem. Do tej pory prym wiodły raczej PPC z modułem telefonicznym i wyświetlaczem około 2,8” (obsługiwanym rysikiem), a większe przekątne zarezerwowane były dla klasycznych PPC, z których nikt raczej nie korzystał jako telefonu, tzw. MID’ów oraz nawigacji samochodowych. Rynek jednak się zmienił i niektórzy producenci, starając się w jakikolwiek sposób zaistnieć, postanowili z kwartału na kwartał dodawać po kilka dziesiątych cala. Efekty? Dziś jednym z najpopularniejszych smartfonów jest Galaxy S2 o gigantycznym ekranie – 4,3”, a jego następca ma posiadać ekran jeszcze większy.
Klawiatury QWERTY odchodzą w niełaskę – czy znikną zupełnie?
Od czasu popularyzacji określenia „smartfon”, kojarzy się ono praktycznie wyłącznie z urządzeniami wyposażonymi w pokaźnych rozmiarów ekran dotykowy, pomimo tego, że w zamierzchłych czasach podział wyglądał zupełnie inaczej. Telefony z dużym wyświetlaczem obsługiwanym dotykiem (przeważnie pracujące pod kontrolą Windows Mobile w wersji „Pro”) określane były wtedy mianem Pocket PC, a smartfonami była cała reszta telefonów z systemem operacyjnym i bez „dotyku”.
Zastanawiałem się ostatnio, jak nazwać urządzenia, które wyewoluowały z telefonów komórkowych. Trudno wrzucać do jednej kategorii Nokię 2110 i Androida/iPhone. Nie chodzi o liczbę funkcji czy rozmiary, tylko o przeniesienie punktu ciężkości z rozmów na mobilnych dostęp do usług internetowych. Słowo smartfon średnio mi tu pasuje, bo kojarzy się z jakimś przedpotopowym Pocket PC z włożoną kartą GSM. Albo z symbianową Nokią, która dla przeciętnego użytkownika jest po prostu zwykłym telefonem, tylko trochę lepiej wyposażonym, większym i ze słabszą baterią.