Ekrany

24.08.2012 23:26

jQuery cd., czyli co tam w JavaScriptowej grze na Androida piszczy.

Jeśli jesteś legendą formatu Kamila Brzezińskiego, gwiazdą front-endu, pracujesz dla Microsoftu czy Google:) nie znajdziesz tu nic ciekawego.Jeśli jesteś "miszczem świata i okolic" w programowaniu , lubisz sie kłócić bez sensu, jesteś znanym forumowym "optymalizatorem kodu", lubisz dywagować w nieskończoność ile diabłów mieści się na końcu szpilki czyli o oddzieleniu html od stylów i kodu JavaScript lub pisać teksty w stylu " ten kod to syf", "nadaje się na zaliczenie w gimnazjum" i inne tego typu głupoty, jesteś notorycznie sfrustrowany lub właśnie pokłóciłeś się z żoną , zdecydowanie nie czytaj dalej! Zawróć! Odpuść sobie i innym.Jeśli jesteś niedzielnym programistą, lubisz Androida, języki webowe i ojca Rydz.. (żartowałem:), chciałbyś w miłej atmosferze wymienić konstruktywne uwagi i zrobić lub nauczyć sie czegoś dobrego to ten artykuł jest dla Ciebie:)A więc do dzieła.Artykuł ten jest ciągiem dalszych opowieści z mchu i paproci o jakże ponętnej bibliotece JavaScript, czyli ucieleśnionym pięknie znanym jako jQuery pozostającej w związku małżeńskim z rogatym bożkiem, któremu pokątnie cześć oddawał sam Steve, znanym jako HTML (5), czyli czymś co zdaniem wielkich i jeszcze większych, jest przyszłością mobilnego programowania.Przechodząc do rzeczy, po wniesieniu drzewa do lasu, czyli napisaniu nikomu niepotrzebnej aplikacji mobilnej do SpidersWeb na Androida (co tam Panie w wersji na iOS? hehe;), nadszedł czas na zrobienie czegoś, jak napisałem powyżej, konstruktywnego i pozytywnego.Padło na edukacyjną grę do nauki języka angielskiego, której idea streszcza się w tym video:db.tt/NZfrp7jBNie skupiałem się na opisie intro, jest ono łatwe do napisania co jest oczywiste i mało ciekawe od strony programistycznej, poniżej staram się objaśnić jak została przekuta w to co najfajniejsze dla każdego programisty, czyli sam kod, owa idea jednej z plansz gry.Do następnego (być może) razu:)
04.04.2012 16:22

Telewizory plazmowe choć wciąż są świetne, wkrótce odejdą w niepamięć

Telewizory plazmowe są z nami już od 1997. Ich początkowa cena była znacznie wyższa od tej, za którą będzie można prawdopodobnie już wkrótce nabyć telewizory OLED.  Jednak w przeciągu kilku lat wraz z ekranami ciekłokrystalicznymi w pełni zadomowiły się na rynku, choć nigdy nie były technologią dominującą. Na początku swojego istnienia walczyły z tanimi CRT, teraz znacząco przegrywają z telewizorami LCD podświetlanymi diodami LED. Brytyjski oddział LG żegna już właściwie telewizory plazmowe, wyczekując zalewu OLEDów. Ta śmierć plazm wydaje się być niezwykle kuriozalna, w końcu dopiero w 2012 roku Samsung zaoferował ekrany plazmowe które według ekspertów mogą śmiało konkurować z ekranami Panasonica, będącego królem plazm od odejścia z gry Pioneera. Prekursorem na rynku telewizorów wykorzystujących technologię plazmową był właśnie Pioneer. Japończycy przez lata nie mieli godnych rywali. Telewizory z linii Kuro noszą miano kultowych i według wielu ich zwolenników czy nawet ekspertów z branży są uważane wciąż za najlepsze ekrany mimo, że ich produkcja zakończyła się w 2009 roku. Trzy lata to dla rynku nowych technologii niemal wieczność. W tym czasie byliśmy świadkami debiutu masowego 3D czy powszechnego stosowania w telewizorach LCD podświetlania LED zamiast tradycyjnych świetlówek. To nie był dobry okres dla telewizorów plazmowych. W ostatnim czasie VT20 od Panasonica pozostał ekranem referencyjnym, jego następca miał już kilka wad, w tym roku jednak VT50 jest ponoć znów bardzo atrakcyjnym modelem i mam nadzieje, że już niedługo będziemy mogli się wspólnie o tym przekonać.