To są słuchawki, których szukasz. Test Huawei FreeArc
Huawei FreeArc to słuchawki otwarte, które miały dokonać niemożliwego. Według producenta mają oferować jakość dźwięku godną słuchawek dokanałowych, przy jednoczesnym zapewnieniu maksymalnego komfortu. Przez miesiąc sprawdzałem czy jest to możliwe i już wiem. Zaraz wam o tym opowiem.

Wbrew pozorom dobór właściwych słuchawek to droga przez mękę. Dokanałowe mogą powodować wiele problemów - zaczynając od najbardziej błahych, takich jak wypadanie z uszu, po poważne, czyli problemów zdrowotnych.
Jeżeli znajdujemy się w gronie osób o standardowej budowie ucha, to możemy nazywać się szczęściarzami. U mnie nie ma tego problemu, ale moja żona nie jest w stanie używać słuchawek dokanałowych, bo ma za małe uszy. Gdy uda się znaleźć najmniejsze dostępne, które jako tako się trzymają, to po maksymalnie godzinie pojawia się dyskomfort ze względu na zwiększone ciśnienie w kanale usznym.
Wbrew pozorom to nie tylko problem mojej żony i kobiet, bo przeczytałem jedno z badań, które mówi, że ponad połowa osób, które noszą słuchawki, odczuwa dyskomfort z tego powodu. Skarżą się na bóle uszu, głowy, a część z nich ma problem z nawracającymi infekcjami. A znakomita większość z nich skarży się na problem wypadających słuchawek.
Sam czasem mam z tym problem na siłowni, zwłaszcza po tym, jak zaczyna się ze mnie lać pot. Słuchawki coraz częściej lądują na podłodze, co kończy się moją irytacją, bo słuchawkom nic się nie dzieje. A przypominam, że co do zasady nie mam większych problemów z używaniem słuchawek dousznych.
Rozwiązaniem na te problemy są słuchawki nauszne, ale dla niektórych to wpadnięcie z deszczu pod rynnę. Może odchodzą problemy z podrażnieniem ucha i kanałów, ale za to dostajemy masywne urządzenia, które powodują nacisk na uszy. Żeby nie towarzyszyło nam takie uczucie musimy zainwestować naprawdę duże pieniądze na jedne z topowych urządzeń.
W grę wchodzą kwoty, za które można sobie życie na nowo ułożyć. Innym rozwiązaniem są słuchawki otwarte, ale tutaj musimy pójść na znaczne kompromisy, czyli wylewanie się dźwięku na zewnątrz, gorszą jakość muzyki i brak redukcji szumów. I tu na scenę wchodzi Huawei ze swoimi FreeArc, które mają dokonać niemożliwego.
Huawei FreeArc zapowiadają się świetnie
Według producenta do ich stworzenia użyto danych zebranych na podstawie analizy ponad 10 tys. uszu i to widać. Słuchawki mają na tyle uniwersalny kształt, że pasowały zarówno do moich uszu, jak i do żony. Leżą dobrze, bo korzystają z trzech punktów podparcia, dzięki czemu nie uciskają małżowiny.
Huawei FreeArc wyglądają ładnie, a element łączący dwie części słuchawek nazywa się C-Bridge. Został wykonany ze stopu niklowo-tytanowego, a 81,5 proc. powierzchni pokryto miękkim silikonem. Na boku, gdzie umieszczono logo, mamy też grawerowany laserowo metalowy pierścień. Może nie są tak piękne jak ubiegłoroczne Huawei FreeClip, ale jest to design, który sprawia wrażenie uniwersalnego. Co więcej - nie przeszkadzają w noszeniu okularów.



Otwarta konstrukcja sprawia, że nie odczuwałem żadnego dyskomfortu związanego z użytkowaniem słuchawek, ba!, po kilku minutach zapominałem, że mam je na uszach. Według producenta materiał zapamiętuje kształty. Faktycznie jest na tyle elastyczny, że można regulować kąt pochylenia słuchawki i długotrwałe noszenie sprawia, że nosimy spersonalizowane słuchawki.
Wymiary pojedynczej słuchawki to 45,5 x 18,35 x 47,5 mm i ważą 8,9 grama.
Huawei FreeArc - jak grają?
Producent cały czas chwali się swoimi rozwiązaniami - przetwornikami o wymiarach 17 x 12 mm z tytanową powłoką i magnesami neodymowi, a także algorytmami, które dbają o jakość dźwięku. Jedno sobie od razu ustalmy - nie da się osiągnąć poziomu, który znamy z topowych słuchawek dokanałowych, ale Huawei dokonał niemożliwego.
Jakość dźwięku jest tak dobra, że w pierwszej chwili możemy być zdziwieni, że słuchawki otwarte grają tak dobrze. Dzięki algorytmom, które mają za zadanie wzmacniać bas, niskie tony są naprawdę potężne. Najwięcej problemów słychać w wysokich częstotliwościach, ale nadal - nie znajdziecie lepszych słuchawek otwartych. I to nie jest tak, że muzyka brzmi źle, co to, to nie. Po prostu słychać, że przy wysokich rejestrach brakuje trochę pary, którą oferują słuchawki dokanałowe.






Co ciekawe - poprosiłem o wypowiedzenie się mojej żony, bo i ona testowała te słuchawki. Usłyszałem, że wydziwiam, bo jakość jest bardzo dobra, a że nosiła już kilka rodzajów słuchawek otwartych, to ma porównanie. Dla niej te słuchawki są idealne, bo nie uwierają jej, zapewniają bardzo dobrą jakość muzyki i nie ma do nich żadnych zastrzeżeń.



I to chyba jest największa krzywda, jaką wyrządza się tym słuchawkom - porównywanie ich do słuchawek dokanałowych nie ma żadnego sensu. Trzeba je zestawić z innymi słuchawkami otwartymi i wtedy możemy dostrzec, że Huawei FreeArc naprawdę się wyróżniają.
Jak są otwarte, to pewnie wszyscy słyszą, co słuchamy
Wielu ludzi obawia się otwartych słuchawek, bo boi się, że otoczenie będzie słyszało ich fatalny gust muzyczny albo że lubią słuchać makabrycznych podcastów kryminalnych podczas jazdy autobusem. Tymczasem Huawei zastosował w swoich słuchawkach mechanizm odwracania fal dźwiękowy, co skutkuje tym, że dźwięk trafia bezpośrednio do ucha użytkownika, a nie na zewnątrz.
Nie wiem do końca jak to możliwe, ale Huawei FreeArc są naprawdę fenomenalne pod tym względem. Żeby usłyszeć co aktualnie jest w nich grane, trzeba przesunąć się bardzo, ale to bardzo blisko do ich użytkownika. Odległość jest na tyle niewielka, że budzi pewien dyskomfort, więc raczej rzadko kto się na taką zbliży. Serio, byłem naprawdę pod wrażeniem tego, co zrobił Huawei.
Konstrukcja słuchawek sprawia, że mamy świadomość otaczającego nas otoczenia. Docenią to biegacze, kolarze oraz inne osoby uprawiające sporty na świeżym powietrzu. Dla mnie ogromnym plusem była zmiana sposobu sterowania słuchawkami.
W modelach z serii FreeBuds Pro należy szczypać słuchawkę, żeby osiągnąć konkretne cele. W przypadku Huawei FreeArc obsługa jest bardziej intuicyjna - stukamy lub przytrzymujemy słuchawkę. Działanie poszczególnych gestów można spersonalizować w aplikacji.

Posiadają certyfikat wodoodporności IP57, więc możecie w nich biegać w trakcie deszczu, czy nawet na siłowni nie będzie większego problemu. Czas działania jest naprawdę dobry i to, że mi się rozładowały przyjąłem z dużym zaskoczeniem. na szczęście wystarczy kilka minut pod ładowarką, żeby znów mogły grac przez kilka godzin.
Słuchawki można podłączyć do dowolnego laptopa, tabletu lub smartfonu znajdującego się na rynku. Nie ma znaczenia czy działa na Androidzie, iOS, macOS czy Windowsie. Wystarczy je sparować i są już gotowe do grania. Mogą być podłączone do dwóch urządzeń jednocześnie, a przełączanie się pomiędzy nimi jest płynne.
Byłem mile zaskoczony jakością rozmów, zarówno gdy to ja miałem te słuchawki i rozmawiałem przez nie, a także wtedy, gdy używała ich moja żona. Dźwięk głosu jest bardzo dobrze odwzorowany, a algorytmy starają się jak mogą, żeby odseparować go od dźwięków tła. Huawei chwali się zasięgiem słuchawek sięgającym 400 m na otwartej przestrzeni i 100 m w zamkniętej. Nie sprawdzałem tego z linijką w dłoni, ale zasięg faktycznie jest ponadprzeciętny.

Są jednak minusy
Opcji personalizacji słuchawek jest niewiele. Własne ustawienia w aplikacji są naprawdę szczątkowe. Brakuje mi skuteczniejszej redukcji szumów. Ta, którą użyto w testowanych słuchawkach, stara się zminimalizować hałasy tła, ale nie potrafi ich skutecznie wygłuszyć jak np. moje ulubione słuchawki do samolotu, czyli Huawei FreeBuds Pro 4. Niestety nawet najlepsze czary nie przezwyciężą pewnych reguł rządzących światem. Owszem, w kategorii słuchawek otwartych jest to absolutny top, ale jednak odstają pod tym względem w stosunku do nawet średniopółkowych słuchawek dokanałowych.

Etui jest duże, więc zapomnijcie o noszeniu go w kieszeniach spodni. Wiem, że to kwestia konstrukcji, ale należy o tym wspomnieć. Ze smutkiem zauważyłem również, że w pudełku ze słuchawkami nie ma nawet kabla USB-C.
Czy warto kupić słuchawki Huawei FreeArc?
Jeżeli szukasz otwartych słuchawek, które mają świetną jakość grania, to jak najbardziej. Śmiem twierdzić, że lepszych konstrukcji tego typu nie znajdziesz, a już na pewno nie w tak fenomenalnej cenie. Kosztują 499 zł, ale od 13 marca do 13 kwietnia możecie je kupić za 399 zł i powiedzieć, że to okazja, to nic nie powiedzieć.