REKLAMA

Polacy znaleźli lukę w promocjach na tanie paliwo. Orlen tego nie przewidział

Gdzie promocja, tam Polak znajdzie haczyk, aby wycisnąć z niej wszystkie soki. Sprzedawcy paliwa oferują zniżki, jeżeli skorzysta się z aplikacji. Sęk w tym, że nie przewidzieli jednego.

paliwo
REKLAMA

Wielu sprzedawców paliwa pozwala zapłacić mniej, pod warunkiem, że ma się specjalną aplikację. Jeżeli więc zainstalujecie program, rachunek będzie nieco mniejszy. Miło? No pewnie. Ale znaleźli się tacy, którzy chcieli, żeby było jeszcze przyjemniej.

REKLAMA

"Sposób" na tanie paliwo. Kontrowersyjny

Promocje zwykle są ograniczone i dotyczą jednego konta. W przypadku Orlenu z rabatu można skorzystać 4-krotnie w lipcu i tyle samo razy w sierpniu. Limit to 50 litrów na jedno tankowanie. Chyba że w tej samej aplikacji założy się kolejny profil, już na innego maila. Business Insider sprawdził, czy to możliwe, co sugerowali w internecie użytkownicy. Okazało się, że tak – po raz drugi można było zaoszczędzić 3 zł na 10 litrach paliwa.

Skoro np. Orlen ogranicza rabat do 200 litrów miesięcznie, co daje 60 zł oszczędności, to mając kilka kont, zyskujemy o wiele więcej "darmowej benzyny". I tak, mając 5 kont, możemy już zaoszczędzić 300 zł na paliwie w miesiącu – wylicza Business Insider.

Orlen, którego aplikacja pozwala na takie działanie, zaznacza w przesłanym oświadczeniu, że "naruszenie zasad regulaminu może skutkować wykluczeniem użytkownika z programu". Póki co weryfikacja kont na stacjach nie istnieje.

Rumakowanie pewnie prędzej czy później się skończy

Zakładanie wielu kont, aby ciągle korzystać z ofert czy zniżek, wielu Polakom weszło w krew. Choć pewnie nie tylko z naszego powodu Microsoft swego czasu wycofał się z promocji, jaką był abonament za 4 zł przez pierwszy miesiąc na gry, ale nie da się ukryć, że u nas sporo osób korzystało z tej furtki. Również Biedronka przekonała się, że użytkownicy nie zawsze zgadzają się, aby dana zniżka przypisana była tylko do jednego konta.

Niezwykłą popularnością cieszyły się grupki, na których klienci wymieniali się ofertami, które zgarniało się w aplikacji Biedronki. Po potrząśnięciu telefon losował zniżkę na produkt. Co, jeśli trafiliśmy na pieluchy nie mając dziecka, albo na kiełbasę będąc zadeklarowanymi weganami? Można było kod wymienić lub wręcz go sprzedać. Rekordzistka, z którą rozmawiała redakcja wp.pl, w jeden dzień wykorzystała aż 25 rabatów, co pozwoliło zaoszczędzić 150 zł.

I dlatego nie możemy mieć ładnych rzeczy. O ile wielkim pewnie przez jakiś czas takie straty nie przeszkadzają – ważne, że zakupy są robione u nich, a nie u konkurencji – to mniejszych sprzedawców taka typowa "cebula" pewnie bardziej dobija. I z promocji prędzej czy później się wycofają. Albo podniosą ceny, jak Microsoft. Gigant przez jakiś czas zrezygnował z abonamentu za 4 zł przez pierwszy miesiąc, ale niedawno oferta wróciła. Tyle że sam abonament jest droższy. W jakiś sposób trzeba sobie cwaniactwo innych odbić.

Najlepszym dowodem na to, że można przesadzić z nadużywaniem cierpliwości, jest Netflix, który w końcu przestał pozwalać dzielić się kontem.

REKLAMA

Nie zdziwię się, jeżeli promocje na paliwo w aplikacji znikną, zmienią format albo korzystanie z nich będzie bardziej uciążliwe, bo np. przy kasie trzeba będzie udowadniać, że jest się właścicielem danego konta.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA