REKLAMA

Ruszają przygotowania do wojny Stany Zjednoczone kontra Apple. Czy firmie się upiecze, jak niegdyś Microsoftowi?

Już od długiego czasu słyszy się nieoficjalne informacje o procesach antymonopolowych, jakie ponoć czekają Apple’a na różnych rynkach na świecie. Ten w Stanach Zjednoczonych jest już ponoć formalizowany. Czy Apple będzie musiał się zmienić nie do poznania? Czy też skończy się na symbolicznych gestach i grożeniu palcem - co już raz w historii przecież się wydarzyło.

Ruszają przygotowania do wojny USA kontra Apple
REKLAMA

Apple ponoć ma się czego obawiać, jeśli chodzi o nadciągające kłopoty z tak zwanymi rynkowymi regulatorami. Zarówno Unia Europejska, jak i Stany Zjednoczone, prowadzą dochodzenie mające wykazać, czy Apple nie naruszył w sposób nielegalny swojej dominującej pozycji na kilku rynkowych segmentach, uniemożliwiając konkurencji realną rywalizację.

REKLAMA

Czytaj też:

Jeżeli dojdzie do procesu sądowego, Apple będzie drugą technologiczną megakorporacją w historii, która będzie musiała się bronić przed podobnymi zarzutami. Pierwszym takim głośnym procesem był ten wymierzony w Microsoft na terenie Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej. Niewiele brakowało, by na skutek postępowania firma Billa Gatesa przestała istnieć.

Microsoft kontra Stany Zjednoczone i Europa. Jak skończył monopolista?

Departament Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych uznał w 1999 r. firmę Microsoft winną praktyk monopolistycznych (chodziło między innymi o wykorzystywanie dominującej pozycji Windowsa na PC, by wymuszać na producentach komputerów zakaz dołączania aplikacji konkurencji, takich jak przeglądarki czy pakiety biurowe). I nakazał podział firmy na dwie nowe. Jednej zostałby Windows, drugiej wszystko. Microsoft wygrał jednak w sądzie apelacyjnym i jedyne, co musiał zrobić, to zobowiązać się do otwarcia windowsowych API (interfejsów do komunikacji pomiędzy aplikacjami i systemem). I nigdy więcej nie stosować podobnych praktyk.

Unia Europejska, która również uznała Microsoft za monopolistę, ostatecznie nakazała firmie stworzenie edycji Windowsa, w której przeglądarka Internet Explorer i odtwarzacz multimedialny Windows Media Player były ukryte przed użytkownikiem i by system już od pierwszego kroku pozwalał na wybór innego odtwarzacza czy przeglądarki. Te edycje Windowsa były sprzedawane pod nazwą Windows N. Podobno wybrało je mniej niż kilka tysięcy europejskich klientów.

Konkludując, Microsoft za swoje nielegalne i nieetyczne praktyki nie poniósł żadnych istotnych konsekwencji. Choć należy pamiętać o tych dalej idących. Firma chcąc uniknąć podobnej sytuacji na przyszłość, całkowicie zmieniła swoją politykę i strategię. Wymieniono też większość kadry zarządzającej. Bill Gates w konsekwencji również zrezygnował ze stanowiska dyrektora generalnego - tę rolę przejął Steve Ballmer. Czy na tak łagodne traktowanie może liczyć również Apple?

Stany Zjednoczone kontra Apple. Jest wstępna lista zarzutów Departamentu Sprawiedliwości.

Według informacji zdobytych przez magazyn Politico, Departament Sprawiedliwości przygotowuje się do sprawy już od 2019 r. Początkowo, tak jak wynikało z większości krążących w mediach nieoficjalnych informacji, uwaga śledczych skupiona była na App Store. Konkretniej na tym, że jest to jedyne dostępne miejsce do kupowania oprogramowania i usług na urządzenia mobilne Apple’a oraz na tym, że od każdej przeprowadzonej za pośrednictwem App Store transakcji Apple pobiera prowizję. Jednak od tego czasu lista zarzutów się wydłużyła o:

  • Utrudnianie producentom lokalizatorów dostępu do stosownych API w iPhone od czasu wprowadzenia do sprzedaży lokalizatorów Apple AirTags;
  • Utrudnianie dostawcom gamingowych usług streamingowych wprowadzania opłat za swoje usługi.
REKLAMA

Podobno lista jest dłuższa, jednak dziennikarze owych zarzutów jeszcze nie znają. Sam Departament jeszcze nie podjął decyzji o terminie zakończenia zbierania dalszych dowodów, a co za tym idzie, nie podjął również decyzji o formalnym uruchomieniu procesu. To jednak prawdopodobnie tylko kwestia czasu.

Nie sposób przewidzieć co to oznacza dla Apple’a i użytkowników iPhone’ów. Jest całkiem możliwe, że ci ostatni nawet nie dostrzegą jakichkolwiek zmian, bo Apple - jak Microsoft - może uniknąć konsekwencji, a wręcz może się okazać, że firma jednak nie złamała żadnego prawa. Nie jest jednak wykluczone, że i Apple zostanie podzielony - lub że urząd wymusi na firmę zmianę polityki. A to oznacza, że w jakiś sposób zmienią się i same iPhone’y. Choć dziś niemożliwym jest do trafnego odgadnięcia w jaki sposób.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA