Pamiętacie Medium? Niegdysiejszy hit dzisiaj ledwo zipie
Czy ktoś tu jeszcze pamięta o Medium? Niegdyś szalenie popularna, a może raczej modna platforma, na której pisał m.in. Barack Obama, dziś zmienia swojego szefa i jest w niezłych tarapatach. Medium próbowało wszystkiego, ale wygląda na to, że współczesny internet już nie potrzebuje takiego serwisu.
Sprawdziłem archiwa Spider’s Web i odkryłem, że ostatni raz o Medium pisałem w 2017 r. Wtedy to platforma ogłaszała tworzenie "miękkiego paywalla" oraz wypłaty dla udzielających się tam autorów. Był to drugi, po modelu subskrypcyjnym, sposób serwisu Eva Williamsa na zarabianie. W późniejszym czasie doszły kolejne, m.in. udostępnianie domen, bonusy dla autorów czy tworzenie własnych internetowych magazynów i newsletterów.
Dlaczego zatem minęło 5 lat od momentu, kiedy ostatnio pisaliśmy o Medium? Prawdopodobnie dlatego, że właśnie wtedy boom na Medium zaczął przemijać i dziś serwis interesuje bardzo wąskie grono ludzi.
Medium chyli się ku upadkowi
Dotychczasowy CEO firmy, EV Williams, 20 lipca 2022 r. przestanie pełnić rolę dyrektora generalnego, a jego miejsce zajmie Tony Stubblebine, przechodzący do Medium z innego internetowego startupu - Coach.me (bardzo pasujący transfer, zważywszy na to, że gros publikacji na Medium to właśnie niskich lotów coaching).
Dlaczego CEO odchodzi? Jak donosi The Verge - dlatego, że żadna z metod, której próbował, się nie powiodła, a Medium nadal nie odniosło spektakularnego sukcesu. Co więcej, wygląda na to, że sam fundament, na którym Medium było zbudowane, okazał się wydmuszką, która nie przetrwała zderzenia z internetową rzeczywistością.
Otóż założeniem Medium od zawsze były treści wysokiej jakości. Pogłębione analizy, felietony, długie artykuły, stojące w przeciwieństwie do coraz szybszych i coraz mniej dogłębnych mediów społecznościowych. Ev Williams liczył, że to właśnie te wysokiej jakości treści przyciągają użytkowników do płacenia subskrypcji. Niestety wewnętrzne dokumenty zdradziły, że głównym motorem napędowym Medium wcale nie były opinie i analizy, a... krótkie artykuliki na losowe tematy, które były podchwytywane przez algorytmy Google’a i Facebooka.
Po dekadzie batalii o wysoką jakość Medium stało się tym, z czym Ev Williams chciał walczyć - kolejnym internetowym fast foodem informacyjnym.
Czy we współczesnym internecie jest miejsce dla Medium? Tak, ale
...nie ma co liczyć, że da się na tym zbić majątek, ani na to, że uda się przyciągnąć do Medium tonę ruchu pogłębionymi treściami. To tak nie działa. Współczesny internet faworyzuje szybki dostęp do informacji; wszystko, od Wiadomości Google po TikToka skonstruowane jest tak, by bombardować nas jak największą ilością jak najpłytszych newsów, więc nic dziwnego, że w tym właśnie kierunku zmierza od lat konsumpcja treści. To nie do końca nasza wina; potężne korporacje od lat tworzą internet w taki sposób, by maksymalizować zyski, a najprościej to zrobić tresując nas do jak najgęstszego przeklikiwania się przez setki tekstów o niczym, zamiast przeczytać jeden o czymś.
Media niestety również nie mają wielkiego wyjścia, jak grać pod dyktando Google’a i Facebooka, bo dziś ci dwaj giganci (zwłaszcza ten pierwszy) rządzą i dzielą. Demokratyczny internet to iluzja - w internecie istnieje dziś ten, kto jest najlepiej wypozycjonowany w wyszukiwarce. A najlepiej wypozycjonowani są ci, którzy grają ściśle według narzuconych przez gigantów reguł. Medium tego nie robiło. Serwis przez lata próbował płynąć pod prąd i sądząc po rezygnacji Eva Williamsa, marynarze na tej łajbie w końcu opadli z sił.
Nie da się też ukryć, że stopniowa degradacja dotyczy wszystkich mediów słowa pisanego, nie tylko Medium. W dzisiejszym krajobrazie medialnym dobrze radzą sobie te miejsca, które umiały się zaadaptować. Po części poprzez stopniowe poszerzanie poruszanej tematyki, ale w jeszcze większej mierze poprzez wcielanie nowych form multimedialnych, choćby wideo, audio czy aktywnych kont w mediach społecznościowych. Medium do dziś jest platformą tekstocentryczną, nowych mediów jest tam tyle, co kot napłakał. Sam layout strony głównej pokazuje, że struktura serwisu jest nastawiona na tych, którzy czytają, a nie tych, którzy tylko oglądają obrazki. Nie ma w tym oczywiście nic złego, ale skoro Medium po dekadzie bytności w Sieci nadal gra według starych reguł, to trudno się dziwić, że upada.
Czy zatem we współczesnym krajobrazie internetowym jest miejsce dla Medium? Oczywiście. Tak samo jak jest miejsce dla podcastów, radia czy prasy drukowanej. Nowy CEO platformy musi jednak zdawać sobie sprawę, że charakter Medium siłą rzeczy spycha go do niszy i teraz pytanie, w którą stronę pójdzie nowy szef? Moim zdaniem opcje są tylko dwie - albo grać tak, jak Google zagra i stać się kolejną fabryką contentu, albo... pogodzić się z niższymi zyskami i pozostać platformą, gdzie jakość ceni się ponad ilość. Nietrudno się domyślić, na które z nich prawdopodobnie zdecyduje się nowy CEO.