REKLAMA

Sprawdziłem słuchawki z Chin za 15 zł, żebyście wy nie musieli

Wyglądają jak Apple AirPods, są ładowane złączem Lightning, ale na obudowie mają logo JBL. Zaraz, co? Kupiłem słuchawki z Chin za 15 zł, żeby sprawdzić, jak złe będą podróbki niewiadomego pochodzenia. Spodziewałem się paździerzu, ale rzeczywistość przekroczyła moje najśmielsze oczekiwania.

Słuchawki JBL 5.0 wyglądają jak Apple AirPods, ale to podróbki
REKLAMA

Ile kosztują dobre słuchawki TWS? Co najmniej 250-350 zł. Ile kosztują znośne słuchawki TWS? Około 100 zł. Tymczasem „JBL 5.0”, kosztowały mnie raptem 15 zł, a oferują z grubsza to samo, co modele kosztujące pięć razy tyle. Przynajmniej na papierze.

REKLAMA

Zacznijmy jednak od tego, jak wszedłem w posiadanie tego chińskiego kuriozum. Otóż są ludzie, którzy lubują się w przeczesywaniu zakamarków chińskich sklepów internetowych i wynajdowaniu w nich różnego rodzaju… ciekawostek. Zważywszy na popularność AliExpress w naszym kraju i nasze narodowe cebulactwo zamiłowanie do kupowania rzeczy tanich i dobrych, nie powinienem być zdziwiony, a jednak nieustannie zachodzę w głowę, że mimo rozpędzonej gospodarki i coraz lepszych zarobków, wciąż jako naród wykazujemy takie zamiłowanie do tanizny.

Na te przedziwne słuchawki natrafił mój serdeczny kolega, na potrzeby tego artykułu nazwijmy go Haroldem. Harold wie, że testuję elektronikę i któregoś dnia napisał do mnie „widziałeś kiedyś słuchawki JBL-a ze złączem Lightning?”. Zdumiony zaprzeczyłem, bo o ile mi wiadomo, autorskie złącze ładowania od Apple’a w swoich słuchawkach bezprzewodowych oferuje wyłącznie sam Apple i jego spółka-córka Beats.

Tymczasem w Chinach można kupić słuchawki „JBL” ładowane złączem Lightning. Harold znalazł je w jednej z aplikacji i pod wpływem impulsu kupił, a ja, wiedziony zawodowym zainteresowaniem zamówiłem kolejne dwie pary (na wypadek, gdyby jedna nie działała, co było dobrą decyzją).

 class="wp-image-2016005"

Byłem ogromnie ciekaw, jak kiepskie muszą być słuchawki TWS za 15 zł, zważywszy na fakt, że są bezczelnymi podróbkami bez jakiejkolwiek certyfikacji i mając na uwadze, jak przeciętne bywają słuchawki 10-krotnie droższe. Spodziewałem się paździerzu, ale w rzeczywistości było jeszcze gorzej.

Słuchawki Bluetooth za 15 zł? Zabawki dla dzieci z Pepco bywają lepiej wykonane.

Słuchawki docierają do odbiorcy zapakowane w zwykły foliowy woreczek, a w zestawie znajdziemy tylko kabel ładujący (oczywiście bez certyfikatu MFI, więc nie radzę używać go do ładowania iPhone’a).

 class="wp-image-2015966"

Po wyjęciu słuchawek z foliowego worka wita nas zapach gumowych klapków niewielkie, plastikowe etui, które już na pierwszy rzut oka nie jest najwyższej jakości, a z marką JBL ma oczywiście wspólnego tylko tyle, że ktoś nadrukował na nie logo tej firmy.

Co ciekawe, kolorowe etui w dwóch egzemplarzach dość znacznie różnią się od siebie jakością. Białe przyjechało dość dobrze wykończone, bez wyraźnych ostrych krawędzi na miejscach łączenia odlewów, ale za to z luźną klapką i kilkoma uszczerbkami na obudowie. Zielonkawe jest z kolei lepiej spasowane, ale za to dookoła portu ładowania i na obrysie klapki czuć wyraźnie ostrawe krawędzie; wadę, która nigdy by nie przeszła przez kontrolę jakości w markowym sprzęcie. Podobnie ostre krawędzie można wyczuć miejscami na konstrukcji samych słuchawek, więc trzeba bardzo uważać przed włożeniem ich do ucha.

 class="wp-image-2015987"

W białym egzemplarzu klapka już po kilku otwarciach kompletnie się poluzowała i nieprzyjemnie piszczy przy każdym otwarciu. W zielonym jest w miarę sztywna, ale z kolei… już po pierwszym odsłuchu przestała grać jedna ze słuchawek. Cóż, dobrze, że zamówiłem dwie pary.

 class="wp-image-2016002"
Jakie słuchawki Bluetooth wybrać? Na pewno nie takie.

Trzymając się jeszcze na chwilę jakości etui, rozczulił mnie przycisk włączania/parowania na odwrocie. Jest on malutki i ma bardzo głęboki, nieprzyjemny klik, ale… wcale nie trzeba go wciskać. Równie dobrze można po prostu nacisnąć mocniej środek etui.

 class="wp-image-2015984"

Przejdźmy jednak do samych „pchełek”. Te są nieomylnie inspirowane Apple AirPods, ale mają jeden, muszę przyznać, ciekawy patent – plastik, z którego są wykonane, jest tak cienki, że przebija przez niego światło małej diody, która sygnalizuje poziom naładowania i połączenia. To raczej nie efekt zamierzonego projektu, a efekt uboczny tandetnej jakości wykonania, ale wygląda intrygująco.

 class="wp-image-2015981"

Uczciwie powiem, że słuchawki nie leżą mi dobrze w uchu, ale to akurat dotyczy wszystkich AirPodsopodobnych urządzeń – założenie, że wszyscy mamy taki sam kształt małżowiny, jest z góry chybione, nieważne, czy słuchawki kosztują 15, czy 800 zł.

 class="wp-image-2015993"

Ach, byłbym zapomniał – po odsłuchu dłuższym niż pół godziny nie tylko bolała mnie głowa od brzmienia słuchawek (o tym poniżej) i ich tragicznego dopasowania, ale też zaczynała swędzieć skóra, która ewidentnie ma alergię na tworzywo, z którego wykonane są słuchawki. Jako że są produkowane przez firmę-krzak, nie ma co liczyć, że te słuchawki wykonano przy użyciu bezpiecznych dla zdrowia tworzyw, które przeszłyby walidację stosownych urzędów.

Jak grają słuchawki Bluetooth za 15 zł?

Zacznijmy od tego, że zamówione z Chin słuchawki „JBL 5.0” nie łączą się z telefonem jednocześnie. Tzn. figurują w ustawieniach Bluetooth jako jeden sprzęt, ale każda ze słuchawek komunikuje się z telefonem niejako osobno – po włożeniu do ucha każda z nich indywidualnie informuje nas o połączeniu, a jeśli wyjmiemy jedną z nich z ucha, to trzeba potem wyjąć też drugą, inaczej ta pierwsza przestanie grać.

 class="wp-image-2015972"

W niebieskim egzemplarzu obydwie słuchawki grały też nierówno, co dawało przedziwny efekt opóźnienia o kilka milisekund, lecz była to prawdopodobnie wada fabryczna, gdyż po pierwszej próbie odsłuchu prawa słuchawka z zielonego kompletu po prostu przestała działać.

Wróciłem więc do białego kompletu, który po tygodniu testów nadal działa i ma się względnie dobrze. Tylko funkcje dotykowe słuchawek przestały działać z należytą responsywnością – aby zatrzymać odtwarzanie, trzeba teraz nie tyle dotknąć lewej słuchawki, co uderzyć w nią ze sporą siłą.

 class="wp-image-2015999"

Jeśli zaś chodzi o to, jak grają słuchawki Bluetooth za 15 zł z Chin, to najbardziej trafne porównanie, jakie przychodzi mi do głowy, to porównanie do słuchawek przewodowych za 5 zł, które kiedyś można było znaleźć przy kasach w każdym elektromarkecie. Takie awaryjne, gdy akurat nie mamy pieniędzy kupić czegokolwiek lepszego, a na gwałt potrzebujemy słuchawek do posłuchania muzyki czy rozmowy telefonicznej.

Bez zbytecznego łagodzenia – te słuchawki grają strasznie. Nie pamiętam, kiedy ostatnio miałem w uszach coś brzmiącego tak okropnie, wliczając w to nawet raz, kiedy w uchu wylądował mi komar. Nawet on brzmiał lepiej.

Szczegółowość wynosi 0 (słownie: zero). W znanych utworach momentami byłem w stanie usłyszeć raptem połowę instrumentów. Maksymalnie podbita jest tu średnica, więc wokal wybija się ponad wszystkie inne elementy, ale niestety nawet gdy słuchamy podcastów, gdzie słychać tylko ludzki głos, te słuchawki brzmią strasznie. Jest sucho, nieprzyjemnie, a na wyższych poziomach głośności zaczyna nieprzyjemnie charczeć. Do tego rozpiętość dźwięku jest tak wąska, że momentami można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z dwoma słuchawkami grającymi w mono. Gdyby nie to, że w niektórych utworach dźwięk dobiegał tylko z lewej lub prawej słuchawki, pomyślałbym, że tak właśnie jest.

 class="wp-image-2015990"

Z sobie tylko znanego powodu w białym egzemplarzu słuchawek prawa pchełka gra momentami nieco ciszej od lewej. Nie ma na to reguły, po prostu tak jest co kilka utworów.

Ok, do muzyki te słuchawki się nie nadają, ale może nadadzą się chociaż do rozmów głosowych? Otóż… nie. Nadają się jeszcze gorzej niż do słuchania muzyki, ze względu na absolutnie okropne mikrofony, które nie zbierają głosu, tylko charkot. Wrażenie jest podobne, jak podczas rozmowy przez 20-letni interkom.

Czy warto kupić słuchawki Bluetooth z Chin?

Jeśli przeszła ci przez myśl chęć zakupu takich słuchawek, weź te 15 zł i daj pierwszemu napotkanemu bezdomnemu. Wpłać te pieniądze na WOŚP lub kup karmę dla psów pobliskiemu schronisku. W ostateczności kup sobie kawę w dobrej kawiarni, jeśli aż tak świerzbi cię te 15 zł, ale na wszystko, co święte - nie kupuj takich słuchawek.

 class="wp-image-2015969"

Sam fakt istnienia tego sprzętu pokazuje czarną stronę konsumpcjonizmu, wolnego rynku i, ahem, frywolnego podejścia Chin do praw autorskich i patentowych. W cywilizowanym świecie takie słuchawki nigdy nie powinny były powstać. Nie dość, że bezprawnie wykorzystują zarejestrowany znak towarowy i certyfikowane gniazdo ładowania, to przede wszystkim przyczyniają się niesłabnącego wzrostu hałd elektrośmieci, w których nasza cywilizacja w końcu utonie. Nie mówiąc już o zbędnie generowanych emisjach CO2 podczas produkcji i transportu tego g*wna oraz wyzysku ludzi pracujących przy ich wytwarzaniu. Szczerze mówiąc, mam takie wyrzuty sumienia po zamówieniu tych słuchawek, że chyba pójdę w weekend zasadzić drzewo w ramach kompensacji śladu węglowego.

REKLAMA

Ktoś powie, że dla wielu ludzi to jedyna możliwość, by wejść w posiadanie słuchawek TWS, bo te „markowe” są zbyt drogie, zwłaszcza dla mieszkańców krajów rozwijających się. Ja powiem na to tylko tyle – musiałem zamówić dwie pary słuchawek, by mieć choć jedną działającą. Dostałem produkt, który gra absolutnie tragicznie, jest wykonany gorzej od zabawek dla dzieci i pokrywa go tworzywo, od którego dostaję alergii. W dodatku jestem więcej niż pewien, że gdybym używał tych słuchawek regularnie, to po miesiącu przestałyby działać. Wydaje mi się zatem, że jeśli ktoś nie może sobie pozwolić na najtańsze TWS-y dostępne w oficjalnych kanałach dystrybucji, to znajdzie co najmniej 15 lepszych sposobów na wydanie 15 zł, zamiast kupować tanie podróbki z Chin. „Chęć posiadania” słuchawek Bluetooth nie jest warta tego, by kupować śmieci.

Czy warto zatem kupić słuchawki Bluetooth za 15 zł? Nie warto. Omijajcie takie „okazje” jak najszerszym łukiem. Spodziewałem się, że nie może być dobrze, ale nie spodziewałem się, że będzie aż tak źle.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA