Pierwszy taki tramwaj w Polsce. Machasz, a drzwi się otwierają
Tramwaje w Gdańsku po remoncie będą reagowały na bezdotykowe ruchy. I dobrze, bo wciskanie przycisków to zjawisko, które powinno z miast zniknąć.
Wprowadzamy to rozwiązanie jako pierwsi w Polsce – chwali się w rozmowie z Radiem Gdańsk Maciej Lisicki, prezes Gdańskich Autobusów i Tramwajów.
O ile ładowarki USB, ekrany czy defibrylatory AED są już pewną normą w środkach publicznego transportu, tak bezdotykowa obsługa drzwi to zupełna nowość. I potrzebna, co pokazał koronawirus. W trakcie pandemii kierowcy autobusów i motorniczy sami otwierali drzwi, bez konieczności wciskania przycisków.
Wprawdzie zupełnie nie rozumiem, dlaczego z tego zwyczaju zrezygnowano i znowu każdy musi sam wciskać przycisk, by otworzyć drzwi. Rozwiązanie z Gdańska ten problem eliminuje, choć akurat ja byłbym za tym, gdyby drzwi uchylały się automatycznie zawsze.
Oczywiście zimą jest to pewien problem – wpada wtedy zimne powietrze, często tam, gdzie akurat nikt nie wsiada albo nie wysiada. Ale bez przesady: drzwi są otwierane też wówczas, gdy pasażerowie wchodzą lub wychodzą, więc nie można mówić o wielkiej stracie ciepła. Tym bardziej że coraz więcej pojazdów ma ogrzewanie lub klimatyzację i ta chwila niewiele zmieni.
Dlaczego przeszkadzają mi przyciski?
Te w środkach transportu to jeszcze pół biedy. Najbardziej nie cierpię tych przy przejściach dla pieszych. Uważam, że są w pewien sposób uwłaczające: muszę „prosić” się, aby skorzystać z przysługującego mi prawa. Wszystko w imię niesprawiedliwej zasady „pierwszeństwo należy się samochodom”.
Dużo lepszym rozwiązaniem są czujniki, które wykrywają ruch. Problem ewentualnego zatrzymywania się, gdy nikogo przy przejściu nie ma, by wówczas zniknął. Niestety w naszych miastach przez długi czas obowiązywało prawo silniejszego. I dostosowanie wszystkiego tak, aby to kierowcom było wygodniej. Dopiero teraz się to zmienia, ale nie zawsze i nie wszędzie.
Nie mówiąc już o tym, że bardzo często przyciski, które trzeba wciskać aby dostać się na drugą stronę ulicy, to pic na wodę. Bez względu na to, czy pacniemy dłonią, czy nie, światło i tak zapali się w tym samym czasie.
Dokładnie w ten sam sposób działają klawisze w windzie – mają dać poczucie władzy, że człowiek ma wpływ na technologię. Poza poprawą samopoczucia nic tak naprawdę się nie zmienia.
Oczywiście nie domagam się całkowitego zniesienia przycisków
One są potrzebne choćby osobom niewidomym, o czym przypomina warszawski Zarząd Dróg Miejskich:
Pandemia pokazała, że bez przycisków przy przejściach dla pieszych i w środkach transportu publicznego świat dalej może funkcjonować. Mam nadzieję, że jeśli nie wszyscy pójdą śladem Gdańska, to przynajmniej część władz zastanowi się, czy wciskanie jest potrzebne. Bo jak widać, możemy sobie poradzić bez klepania.