Drony do walki z pandemią – monitorują, zaganiają, zawstydzają
Drony podczas pandemii wykorzystywane są do roznoszenia przesyłek, monitorowania terenu... i publicznego zawstydzania niepokornych. Podniebny monitoring robi się coraz popularniejszy.
Coraz więcej państw korzysta z dronów w sposób, który może budzić pewnie zaskoczenie, jeśli nie obawy. Od Chin przez Francję po Hiszpanię latające urządzenia są wykorzystywane nie tylko do monitorowania objętych kwarantanną przestrzeni, dostarczania leków, ale także do zawstydzania ludzi, którzy mimo zakazów decydują się na wyjście domu.
Policja z Wielkiej Brytanii próbuje zawstydzić spacerowiczów.
Policja z hrabstwa Derbyshire w Wielkiej Brytanii opublikowała na Twitterze nagranie z lotu dronem w malowniczych okolicach Crubar. Na filmie najpierw widzimy parking, stoi na nim siedem samochodów. Na ekranie pojawia się napis „tych samochodów nie powinno tu być”. W ciągu kolejnych minut prezentowani są widzom prawdopodobni właściciele aut (ich twarze zostały zamazane) złapani na gorącym uczynku – wśród przewinień znajduje się wyprowadzanie psów, spacerowanie tak daleko od domu, robienie zdjęć na Instagrama. Wyliczane przewiny są podsumowywane podpisem „niekonieczne”. Na koniec pojawia się tablica z napisem „zalecenia rządu są jasne – powinieneś podróżować tylko, jeśli to konieczne”.
Komunikacja policji, choć kreatywna, okazała się jednak niefortunna. Twitter w ogromnej mierze stanął po stronie monitorowanych. Argumentowano przede wszystkim, że osoby na filmie przestrzegają zasad utrzymywania dystansu, a ich wycieczka w tak odludne tereny mogła być podyktowana próbą uniknięcia tłumu ludzi ćwiczących lub wyprowadzających psy w okolicznych parkach.
Tak, ten dron mówi do pani, proszę w tej chwili wrócić do domu!
Służby innych krajów próbują z pomocą dronów wyposażonych w megafony zaganiać niepokornych przechodniów do domów. Latające nad głowami urządzenia nadają wiadomości nakazujące wszystkim, którzy nie muszą akurat przebywać na ulicy, szybkie udanie się do swoich miejsc zamieszkania. Takim wykorzystaniem dronów pochwaliły się Madryt, Nicea i Chiny.
W Australii chcą wykorzystywać drony do identyfikowania potencjalnych zagrożeń. Departament Obrony tego kraju podpisał umowę z firmą Dragonfly na dostarczenie specjalnych dornów na czas pandemii. Mają być one w stanie mierzyć temperaturę przechodniów, wykrywać osoby kaszlące lub kichające.
Niepokój zaczyna budzić już nie tylko pandemia, ale także sposoby walki z nią.
Coraz więcej osób nawołuje do zachowania szczególnej ostrożności i to nie tyle w kwestii samego wirusa, ale działań, które są podejmowane, żeby z nim walczyć. Niepokój może budzić wykorzystywanie dronów do monitoringu osób, korzystanie z technologii mierzącej temperaturę ciała i monitorujących reakcje przechodniów, lokalizowanie zarażonych, żeby śledzić rozwój epidemii. Wszystko to są narzędzia, których wykorzystanie może się wydawać w tych trudnych czasach uzasadnione, ale łudzenie się, że bez problemu znikną one, gdy tylko zagrożenie koronawirusem minie, może być przejawem przesadnego optymizmu, jeśli nie lekkomyślności.
Od Harariego po Snowdena wszyscy podkreślają, że należy na ewentualne nowe kompetencje władz patrzeć wyjątków uważnie. Środki ostrożności wprowadzane w wyjątkowych okolicznościach często bowiem nie znikają wraz z rzeczonymi okolicznościami. Zagrożenie, przed którym trzeba bronić społeczeństwo, zawsze się znajdzie. I choć teraz jest ono jak najbardziej realne, za jakiś czas może nie być. Realne zostaną za to drony filmujące nas nad głowami, mierzące naszą temperaturę i rządy sprawdzające to, jak i dokąd się przemieszczamy.