Podejrzewam, że Microsoft celowo sabotuje Live Gold kosztem Game Passa. Przecież i tak kupicie Golda
Xbox Game Pass to świetna usługa dodatkowa. Xbox Live Gold to z kolei abonament niezbędny do gry wieloosobowej, opłacając który gracze dostają „na pocieszenie” zestaw darmowych gier. Microsoft zauważył, że skoro coś jest obowiązkowe, to przecież nie musi być dobre. Szkoda, że na takiej polityce obrywają posiadacze Xboksów.
Majowa oferta Games with Gold w ramach abonamentu Xbox Live Gold to nieśmieszny żart. Abonenci otrzymają tego miesiąca cztery gry: Marooners (XONE), The Golf Club 2019 featuring PGA Tour (XONE), Earth Defense Force: Insect Armageddon (X360) oraz Comic Jumper (X360). Nie przeczę, gra poświęcona golfowi zebrała całkiem dobre noty. Tytuł jest jednak zaadresowany do wąskiej grupy entuzjastów i raczej na pewno nie zadowoli przeciętnego, umasowionego posiadacza Xboksa One. Oferta wypada po prostu blado. To zresztą nie pierwszy raz, kiedy abonenci Games with Gold mogą czuć się rozczarowani.
Gry Games with Gold w ramach abonamentu Xbox Live Gold tracą jakość od kilku ostatnich miesięcy.
Ostatni wielki tytuł AAA w ramach abonamentu dostaliśmy w grudniu. Na święta mogliśmy pobrać bowiem strzelaninę Battlefield 1. Oczywiście nie oznacza to, że wszystkie inne gry otrzymane w ramach subskrypcji były kiepskiej jakości. Dostaliśmy wiele klasyków działających na zasadzie wstecznej kompatybilności, a także niezależne perełki pokroju Celeste. Jednak nawet doceniając scenę niezależną trudno nie przyznać, że ofercie Games with Gold brakuje ostatnio przytupu.
Zupełnie inaczej jest z grami w ramach programu Xbox Game Pass. Ostatnie miesiące działania tej usługi to dostęp do takich tytułów jak Shadow of the Tomb Raider, Life is Strange 2, Sea of Thieves, Monster Hunter World, Minecraft, Vampyr, Crackdown 3, Obcy: Izolacja, Cień Mordoru, Prey, Fallout 4, Just Cause 4, Forza Horizon 4, Gears of War 4 czy Halo Wars 2.
Maj w Xbox Game Pass zapowiada się równie dobrze. Do biblioteki trafi m.in. Wolfenstein 2.
W maju Game Pass zostanie poszerzony o takie produkcje jak Wolfenstein 2: The New Colossus, Wargroove, Surviving Mars, Tacoma, Black Desert, The Surge oraz LEGO Batman 3. Niewykluczone, że to nie wszystkie pozycje, jakie trafią do biblioteki Passa w maju 2019 r. Jestem przekonany, że zdecydowana większość abonentów Golda bez mrugnięcia okiem zamieniłaby teraz swoją fatalną ofertę na którekolwiek dwie gry z powyższego zestawienia.
Niestety nie mają takiej możliwości. Chyba że skorzystają z nowej promocji Microsoftu, łączącej Xbox Live Gold oraz Xbox Game Pass. Taka przyjemność kosztuje 15 amerykańskich dolarów - o pięć mniej niż gdybyśmy decydowali się opłacać każdą usługę z osobna. Alleluja. Chwalmy Pana.
Po co dobre gry w Xbox Live Gold? Przecież i tak kupicie usługę dla gry wieloosobowej.
Live Gold, podobnie jak PS Plus oraz (częściowo) Nintendo Switch Online, jest abonamentem wymaganym do gry wieloosobowej. Chcesz razem z paczką znajomych zdobyć egzotyczne bronie w The Division 2? Marzy się wam polowanie na Predatora w dziczy z Ghost Recon Wildlands? Może by tak meczyk w FIFA? Żaden problem, o ile opłacacie abonament. Bez niego nawet nie macie co myśleć o rozgrywce wieloosobowej za pośrednictwem Internetu. No chyba, że przesiądziecie się na PC.
Biorąc pod uwagę obligatoryjny charakter Golda, być może Microsoft doszedł do wniosku, że nie musi się starać. Atrakcyjne gry wideo zostaną przerzucone do Game Passa, a posiadacz Xboksa One zamiast jednego abonamentu będzie płacił aż dwa. Jeden dla trybu wieloosobowego, drugi ze względu na opłacalny katalog nowych gier. Najlepiej byłoby do tego dołożyć jeszcze trzecią subskrypcję, dla filmów i seriali, ale na szczęście Microsoft przegrał wyścig autorskich VoD nim na dobre w nim wystartował.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że moją spiskową tezą nie odkrywam niczego niesamowitego. Pewnie co drugiemu użytkownikowi Xboksa podobna myśl przeszła na moment przez głowę. Jeśli jednak Microsoft faktycznie w wyrachowany, świadomy i celowy sposób obniża jakość usługi Xbox Live Gold, jest to potężna rysa na wizerunku wesołej, entuzjastycznej ekipy Phila Spencera.