Przyszłość to więcej aparatów w smartfonie. Sony współpracuje z producentem, który umieścił ich aż dziewięć
Zachwycamy się premierami smartfonów z trzema czy czterema aparatami. Tymczasem firma Light już dwa lata temu pokazała urządzenie z aż szesnastoma aparatami, a całkiem niedawno prototyp smartfona z dziewięcioma aparatami. Teraz Light wchodzi w bliską współpracę z firmą Sony, aby wspólnie opracować mobilne aparaty przyszłości.
Firmę Light możecie kojarzyć z chyba najbardziej innowacyjnych aparatów w ostatnich latach. W 2015 roku producent zasłynął urządzeniem Light L16 z szesnastoma aparatami. Jego długo przekładana premiera odbiła się głośnym echem. Niestety, samo urządzenie nie podbiło rynku. I z ceną na poziomie ok. 1700 dolarów raczej nie podbije. Jest jednak pokazem możliwości, potencjalnym przedsmakiem przyszłości. Przyszłości, które jest coraz bliższa, dzięki współpracy firmy Light z największym potentatem branży matryc światłoczułych, czyli firmą Sony. A dokładnie to ich z ich spółką Sony Semiconductor Solutions odpowiedzialną za produkcję matryc.
Light L16 bazuje na rewolucyjnej technologii, ale jest raczej pokazem możliwości, niż wartościowym produktem.
Urządzenie wykorzystuje 16 modułów aparat + obiektyw o rozdzielczości 13 Mpix każdy. Finalnie zdjęcia mają rozdzielczość 52 Mpix, możemy też zmieniać płynnie punkt ostrości i rozmycie tła po wykonaniu zdjęcia i symulować użycie zoomu w zakresie 28-150 mm. Wszystko to brzmi naprawdę imponująco.
W praktyce pierwsze recenzje L16 są przeciętne. Recenzenci wskazują, że aparat jest niedopracowany, duży, jakość zdjęć przeciętna, a sam sprzęt nadaje się raczej do statycznych ujęć. O bardzo wysokiej cenie nie wspominając. L16 zdaje się być sprzedawanym prototypem, na podstawie którego firma będzie zbierać informacje i patrzeć co poprawić.
Niedawno firma Light pokazała też prototyp smartfona z dziewięcioma obiektywami.
Firma obecnie zajmuje się rozwojem produktów dla branży przemysłu czy autonomicznych samochodów, ale nie zapomniano o bardziej konsumenckich urządzeniach, jak smartfony. Light pokazuje swoje możliwości w prototypowy smartfonie z dziewięcioma aparatami, który pozwoliłyby na zapisywanie aż 64-megapikselowych zdjęć. Smartfon ma pięć obiektywów o standardowym dla tego typu ur kącie widzenia (ekwiwalent 28 mm) i jasności f/2.0, a kolejne 4 to mobilne teleobiektywy (ekwiwalent 56 mm) z jasnością f/2.6.
Co wyniknie ze współpracy Light i Sony? Najlepsze matryce, innowacyjne oprogramowanie, dużo obiektywów.
Japońska firma jest liderem na rynku matryc do aparatów i smartfonów. Żeby dobrze wykorzystać potęgę wielu matryc i obiektywów na raz, trzeba również umiejętnie wykorzystywać dobre oprogramowanie i rozbudowane algorytmy, czyli wszystko to, co Light już ma. I co cały czas rozwija.
Firma Light ma spore doświadczenie w dopasowywaniu sensorów i znajdowaniu właściwej równowagi pomiędzy sprzętem a oprogramowaniem, aby uzyskać najlepszą możliwą jakość obrazu. Właściwe wykorzystanie kilku aparatów w smartfonie może pomóc uzyskać nie tylko większy zakres ogniskowych, ale też poszerzyć zakres dynamiki i dać lepsze rozmycie tła, zbliżone do aparatów z większymi matrycami.
Możemy się zatem spodziewać, że Sony wykorzysta tę wiedzę w jednym ze swoich kolejnych smartfonów, oferując klientom urządzenie z kilkoma obiektywami, wysoką jakości obrazu oraz dopracowanym oprogramowanie do jego obsługi. Bez wątpienia tego typu rozwiązania to przyszłość fotografii mobilnej.
Nie jest żadną tajemnicą, że Sony sprzedaje swoje matryce innym producentom smartfonów, a nawet aparatów i kamer. Podobnie może być z nowo opracowywanymi modułami wielomatrycowymi. Tymczasem Light skupia się na rynku pojazdów autonomicznych i monitoringu. Brzmi jak plan.
Bradley Lauterbach, starszy wiceprezes ds. marketingu i projektowania produktów w firmie Light, powiedział w grudniu 2017 roku, że „jeden producent już pracuje nad smartfonem z technologią firmy Light”. Nie jest wykluczone, że chodzi właśnie o firmę Sony. Albo o innego producenta, który wykorzysta moduł wielomatrycowego aparatu z sensorami Sony i technologią oprogramowania Light.
Czy wielomatrycowe smartfony zagrożą klasycznym aparatom?
Myślę, że nie zagrożą rynkowi jako całości. Mogą natomiast skutecznie podgryźć kategorię aparatów amatorskich, tych najtańszych, najprostszych. Zresztą już to robią. Wystarczy popatrzeć na ubiegłoroczne premiery z branży fotograficznej. Królują pełnoklatkowe bezlusterkowce, pokazano też kilka mniejszych aparatów z sensorami APS-C. Nawet Olympus, który oferuje aparat z mniejszymi matrycami Cztery Trzecie, pokazał sztandarowy aparat dla profesjonalistów. Premier w kategoriach najtańszych jest jak na lekarstwo.
Producenci doskonale wiedzą, że rynek fotograficzny powoli wraca do miejsca, w którym był przed wielkim boomem fotografii cyfrowej w latach 2006-2012. Aparaty fotograficzne stają się dobrem luksusowym, względnie drogim, w dużej mierze dla zaawansowanych lub profesjonalnych fotografów i filmowców.
Paradoksalnie jednak mamy najciekawsze aparaty w historii, nowe systemy, genialne optycznie obiektywy, a pełna klatka staje się coraz bardziej dostępna. Nawet „lustrzankowe dinozaury”, czyli Nikon i Canon, pokazały swoje pierwsze pełnoklatkowe bezlusterkowce. Firmy fotograficzne już od kilku dobrych lat dostosowują swoje biznesy do nowych realiów. Jestem zatem przekonany, że sobie poradzą.