W Polsce odnotowano przypadek choroby BSE. Pierwszy od 6 lat
Państwowy Instytu Weterynaryjny potwierdził oficjalnie, że u krowy utrzymywanej w gospodarstwie zlokalizowanym w miejscowości Mirsk wykryto chorobę BSE. Nie ma jednak powodów do obaw.
Chorobę potwierdzono u krowy urodzonej w 2007 r., poddanej eutanazji z powodu urazów kończyn tylnych. Jej zwłoki zostały poddane utylizacji. Próbka do badania w kierunku BSE została pobrana w ramach rutynowych badań kontrolnych i przebadana w ZHW w Poznaniu. To właśnie tam potwierdzono, że była ona chora na atypową odmianę (typ L) BSE.
BSE w Polsce. Potwierdzony przypadek jest całkowicie niegroźny
Atypowa odmiana BSE jest zupełnie niegroźna dla ludzi i co jakiś czas wykrywa się ją u starszych krów. Polska nie jest zresztą odosobnionym przypadkiem. BSE w tej formie stwierdzono ostatnio m.in. w Kanadzie, Niemczech, Irlandii i Brazylii. Pomimo braku jakiegokolwiek zagrożenia, obowiązkiem Głównego Lekarza Weterynarii było poinformowanie Komisji Europejskiej oraz Światowej Organizacji Zdrowia Zwierząt (OIE). Informacja ta potrzebna jest tylko i wyłącznie do celów statystycznych. Wykrycie pojedynczego przypadku atypowej formy BSE nie wpływa bowiem na zmianę statusu ryzyka zachorowalności na BSE w Polsce.
Jednocześnie należy zaznaczyć, że zgodnie z Art. 11.4.1. Kodeksu Zdrowia Zwierząt Lądowych Światowej Organizacji Zdrowia Zwierząt (OIE) wystąpienie atypowej formy BSE nie ma wpływu na status epizootyczny kraju w odniesieniu do tej choroby, gdyż uważa się ją za „występującą spontanicznie we wszystkich populacjach bydła na bardzo niskim poziomie”. - możemy przeczytać w oficjalnym komunikacie Głównego Inspektoriatu Weterynarii.
Nie ma więc żadnych powodów do paniki. Atypowa forma BSE występuje spontanicznie u starszych krów i jest to całkowicie normalnym zjawiskiem.
Czyli to nie jest choroba szalonych krów?
Nie. Chorobą szalonych krów nazywana jest nietypowa gąbczasta encefalopatia bydła, wywoływana przez białkowe czynniki zakaźne (priony). Ta odmiana BSE jest już niezwykle groźna dla ludzi - w przypadku zjedzenia mięsa krowy chorującej na tę odmianę BSE, człowiek może zachorować na chorobę Creutzfeldta-Jakoba, zwaną również gąbczastym zwyrodnieniem mózgu. Jest to schorzenie śmiertelne, które objawia się m.in. zaburzeniami czucia, koordynacji ruchów, poczuciem dezorientacji, otępienia. Objawy nasilają się z czasem, aż w końcu prowadzą do śpiączki kończącej się śmiercią.
Pierwszy przypadek nietypowej odmiany BSE odkryto w 1986 r. na terenie Wielkiej Brytanii. Kilka lat później Europa musiała uporać się z masową epidemią BSE. Jeśli ktoś pamięta lata 90., z pewnością kojarzy doniesienia o masowym wybijaniu całych stad. Epidemia doszła też do Polski, chociaż w naszym kraju wykryto zaledwie kilkadziesiąt przypadków zachorowań na tę odmianę. Ostatni odnotowano w marcu 2013 r.
Wzmożone kontrole się przydają.
Tutaj pozwolę sobie trochę poteoretyzować. Wydaje mi się bowiem, że po niedawnej aferze ujawnionej przez reporterów Superwizjera (w jednej polskiej ubojni zabijano na mięso chore krowy) urzędnicy trochę się przestraszyli i zabrali się za kontrolowanie stanu polskiego bydła.
Nie jest to może najbardziej medialny temat, ale polskie mięso jest ważnym towarem eksportowym dla naszego kraju. Warto byłoby więc nie psuć sobie dobrego imienia i kontrolować tę branżę regularnie. Jest to moim zdaniem jeden z powodów, dla którego PIW wydał w ogóle oficjalny komunikat o wykryciu pojedynczego przypadku nieszkodliwej odmiany BSE. Urzędnicy chcieli pokazać, że trzymają rękę na pulsie. I bardzo dobrze.