Marka Vaio funkcjonuje dziś bez związków z Sony, oferując interesujące laptopy
Vaio było kiedyś marką Sony, ale ta zdecydowała się opuścić rynek laptopów. Nie zamknęła jednak tegoż działu, pozwalając mu wynieść się ze struktur firmy i funkcjonować samodzielnie. Efekty z początku nie zachwycały, ale Vaio S11 zapowiada się całkiem nieźle.
Nigdy nie uległem urokowi laptopów Vaio. Każda styczność z nimi oznaczała bardzo wysoką cenę przy dość kiepskim wsparciu technicznym – nie dal losie zaktualizować Windowsa na tym sprzęcie, a szybko się okazywało, że sterowniki nie działają. Tym produktom nie można było jednak odmówić jakości wykonania.
Teraz Vaio szykuje się do drugiego już kontrataku. Jego orężem jest bardzo sympatyczny, bardzo lekki i bardzo zgrabny laptop oznaczony jako model S11. Ma niecałe 1,8 cm grubości i waży nieco ponad 0,85 kg. Po wzięciu do ręki sprawia wrażenie doskonale wyważonego i zbudowanego z materiałów wysokiej klasy.
Vaio S11, jak nazwa sugeruje, wyposażony jest w 11,6-calowy wyświetlacz.
A to oznacza, że w teorii jest to malutka, przenośna maszynka do pisania. Choć biorąc pod uwagę podzespoły, możliwe jest zastosowanie go do bardziej zaawansowanych celów. W sprzedaży pojawią się dwie konfiguracje: z procesorem Core i5 8250U i Core i7 8550U. Są to procesory 8. generacji, czterordzeniowe i ośmiowątkowe. Towarzyszyć im może do 16 GB RAM i do 1 TB pamięci SSD.
Wypytałem przedstawiciela Vaio o spodziewany czas pracy na akumulatorze. Ten mnie zapewnił, że komputer ten bez problemu wytrzyma 15 godzin bez konieczności podłączania go do ładowarki. Przy tej konfiguracji i tych wymiarach ta deklaracja budzi duże wrażenie, choć oczywiście jest to informacja do zweryfikowania.
Nie będziemy też narzekać na porty. Choć wolałbym obecność USB-C, tak Vaio S11 wyposażony jest w trzy złącza USB 3.0, jedno HDMI, czytnik kart SD i – opcjonalnie – modem 4G LTE. Nie zabrakło też portu VGA, co jest nieco zdumiewające.
Niestety, prawdpodobnie komputery te nie trafią oficjalnie do polskiej dystrybucji. Pozostaje więc, w razie zainteresowania, ściągać je przez Internet z Azji…