Asus zamienił gładzik na drugi wyświetlacz. To nie był dobry pomysł
Kojarzycie Touch Bara w wybranych modelach MacBooka? Asus wymyślił coś podobnego. W miejscu znacznie bliższym naszym palcom. Choć sensowność tego wynalazku pozostaje otwartą kwestią.
Asus w moich oczach jest jednym z liderów na rynku PC. I nie mam tu na myśli tylko obiektywnej miary, jaką jest liczba sprzedawanych kwartalnie komputerów, ale też wrażenia z obcowania z jego sprzętem. Jego ZenBooki są w zasadzie bezbłędne. A w tym roku zostały odświeżone.
Największą uwagę przyciągają trzy linie: ZenBook Pro, ZenBook S i VivoBook S. Wszystkie imponują stosunkiem smukłości do oferowanych przez nie możliwości sprzętowych. I choć oczywiście jakość ich konstrukcji – w tym skuteczność chłodzenia – musimy sprawdzić podczas dłuższych testów, tak biorąc pod uwagę przeszłe doświadczenia z tymi komputerami, jestem o to spokojny.
Pewien niepokój wzbudził we mnie ZenBook Pro. Nie to, bym miał coś do innowacji, ale ten ScreenPad jest… dziwny.
Tegoroczny ZenBook Pro dostęny będzie w 15,6- lub 14-calowej wersji. I jest prawdziwą bestią. Mimo bycia smukłym Ultrabookiem zawiera w sobie sześciordzeniowy procesor Core i9 z układem graficznym GTX 1050 Ti oraz terabajtowy dysk SSD PCIe. Jeżeli odprowadzanie ciepła nie będzie problemem, to możemy mieć do czynienia z doskonała maszyną do montażu wideo w terenie i do innych wymagających zadań. Na dodatek komputer wygląda bardzo zgrabnie.
Zarówno 14- jak i 15,6-calowa wersja wyposażone są w wyświetlacz 4K oferujący 132-procentowe pokrycie palety sRGB, 100-procentowe Adobe RGB i posiadający certyfikat Pantone. Opcjonalnie można dodać do tegoż wyświetlacza panel dotykowy z obsługą rysika. Mało? To co powiecie na dwa złącza USB-C Thunderbolt 3 i jedno HDMI 1.4 (wersja 14-calowa ma jeden port USB-C TB3), pozwalające podłączyć trzy dodatkowe monitory 4K?
Komputer ten został pozbawiony gładzika. Zamiast niego Asus wprowadził coś, co nazywa się ScreenPad, a w rzeczywistości jest 5,5-calowym dotykowym wyświetlaczem HD. Zawiera on mini-aplikacje, takie jak kalkulator, kalendarz czy odtwarzacz muzyczny. Integruje się z Windows 10 (służąc jako launcher aplikacji) i przeglądarką Chrome (pozwalając na odtwarzanie YouTube na jego ekraniku). Kolejne aplikacje na ScreenPada mają się pojawiać w Microsoft Store.
ScreenPad funkcjonuje też jako gładzik. Niestety, działa on bardzo wolno. I nie jest to wina samego komputera – wszak w środku znajdziemy procesor Core i9. W efekcie korzystanie z tego komputera bez myszki jest niewygodne. A przecież pod każdym innym względem nowy ZenBook Pro wydaje się być doskonały. Być może zmienię zdanie, jak wypożyczę ten sprzęt od Asus Polska. Na razie jednak zapowiada się, że to durna innowacja wprowadzona na siłę, która wadzi zamiast pomagać. Coś jak Touch Bar w MacBooku. Asusie, łamiesz mi serce…
Na otarcie łez – ZenBook S.
Waży 1 kg, ma mniej niż 1,3 cm grubości, a mimo tego ma znakomitą specyfikację i oferuje – rzekomo – bardzo długi czas pracy na akumulatorze. To ZenBook S z procesorem Intel Core i5 kub i7, 13,3-calowym bezramkowym wyświetlaczem Full HD lub 4K, z dwoma portami Thunderbolt 3, z 16 GB RAM i 1 TB SSD. Całość skrywa śliczna, metalowa obudowa. Patrząc na jego podzespoły, obietnicę dnia pracy bez ładowania i jego lekkość i smukłość trudno nie być pod wrażeniem.
Wyróżnia go też zawias ErgoLift, który pełni dwojaką funkcję. Podnosząc klawiaturę pod kątem 5,5 stopnia ułatwia wentylowanie sprzętu oraz zwiększa ergonomię pisania. Sam system chłodzenia ma być ponoć bezgłośny. Faktycznie, sprzęt nie wydawał z siebie na stoisku Asusa żadnego dźwięku, choć to kiepski sprawdzian – jedyne, co ten laptop robił, to odtwarzał w kółko zapętlony film wideo. Bardzo mi się też spodobała jego klawiatura i szklany gładzik Precision. Nie zabrakło czytnika linii papilarnych zgodnego z Windows Hello. Jestem bardzo, bardzo zainteresowany tym sprzętem.
VivoBook S bez dziwnych gładzików, za to w wielu kolorach.
Ta linia komputerów to propozycja dla konserwatywnych użytkowników – choć dostępna w wielu kolorach do wyboru. To smukły, zgrabny, ale też bardzo klasyczny laptop z Core i7 i GeForce MX150. Zawiera on zarówno 2-terabajtowy dysk HDD, jak i 512-gigabajtowy dysk SSD. Nie zabrakło też trzech złącz USB-A, jednego USB-C, HDMI, slotu na kartę microSD i złącza 3,5 mm jack.
Podobnie jak ZenBook S, również i VivoBook S wyposażony został w zawias ErgoLift. Komputer będzie wyposażony w obu wariantach -14- i 15,6-calowym – w bezramkowy wyświetlacz Full HD lub 768p. Większy komputer waży niecałe 1,8 kg, mniejszy zaś 1,4 kg. Całość sprawia wrażenie takiego tańszego ZenBooka S. Choć nie w jakości wykonania, a w specyfikacji sprzętu. O ile tańszą? Nadal czekamy na informacje o polskich cenach.