5 powodów, by kupić odkurzacz Philips PowerPro Aqua i 3, by poszukać czegoś innego
Ręka do góry kto lubi sprzątać? Nikt? W ogóle? Ok, tak też myślałem. Zatem przejdźmy do recenzji sprzętu, który sprzątanie choć w minimalnym stopniu uprzyjemnia. Przed wami odkurzacz Philips FC6409 PowerPro Aqua.
Pamiętam dzień, w którym po raz pierwszy poszedłem do sklepu z zamiarem zakupu odkurzacza. Akurat wynajęliśmy mieszkanie i potrzebowaliśmy czegoś lepszego niż zastany na miejscu odkurzacz z ponad 15-letnim stażem.
W związku z tym wybrałem się do sklepu z elektroniką i bez zastanowienia poprosiłem o pierwszy lepszy odkurzacz. Pani poleciła mi jakiś model, a ja nie musiałem długo się zastanawiać. Wziąłem to, co polecała i stałem się posiadaczem zwykłego workowego odkurzacza na kabel.
Na początku nasz związek był niczym małżeństwo z przymusu. Niby było ok, ale mijały miesiące, a ja zacząłem nienawidzić odkurzacza coraz bardziej. Nie dlatego, że był zły. Był, jaki był. Poczciwy, głośny, na kablu, mało komfortowy i mało praktyczny. Dokładnie taki jak ten, który pamiętam z dzieciństwa. Wtedy nie lubiłem sprzątać i dzisiaj też tego nie lubię.
W końcu powiedziałem - dość! Przyszedł czas na zmiany i wtedy w naszym domu pojawił się on. Odkurzacz pionowy, a do tego bezprzewodowy: Philips PowerPro Aqua.
Od momentu, gdy zjawił się w progu naszych drzwi minęło kilka miesięcy i przyszła pora, by opisać swoje wrażenia.
Oto 5 powodów, by kupić odkurzacz Philips PowerPro Aqua i 3 powody, by jednak poszukać czegoś innego.
Po pierwsze komfort.
Bierzesz odkurzacz do ręki i po prostu zaczynasz pracę. Nie musisz wyciągać kabla, szukać gniazdka, przekładać kabla po zmianie pomieszczenia z kuchni na sypialnię. Po prostu odkurzasz.
Dodatkowo Philips PowerPro Aqua to “bezworkowiec pospolity”, czyli odkurzacz, przy którym wymieniać worków nie trzeba. Jedna irytująca czynność przy sprzątaniu mniej. W przeciwieństwie do wymiany worka, opróżniając odkurzacz Philipsa nie nabrudzimy.
Mamy tu bowiem do czynienia z technologia PowerCyclone. Na czym ona polega? Powietrze wpływa do specjalnej komory i przyspiesza dzięki zakrzywionemu przepustowi, co skutecznie oddziela powietrze od kurzu. Dzięki temu w specjalnym pojemniku zostają śmieci, a powietrze przetacza się znów na zewnątrz urządzenia.
Odkurzacz bezworkowy ma jeszcze jedną ważną zaletę. Opróżnianie pojemnika na kurz odbywa się jednym ruchem. Odpinam pojemnik, wyrzucam śmieci, wkładam pojemnik z powrotem.
Po drugie brak kabla i lekkość.
Odkurzacz bezprzewodowy trzeba ładować. Jedni powiedzą, że to trochę uciążliwe, bo na co komu odkurzacz bez kabla skoro i tak trzeba go do tego kabla dość często podpinać. Ale czy faktycznie musimy ładować odkurzacz codziennie? Zdecydowanie nie.
Opisywany model na pełnym ładowaniu działa od 40 minut do godziny ciągłej pracy. Nie wiem, jak będzie w waszych domach, ale mnie wystarcza to na ładnych kilka dni powierzchownego odkurzania.
Inna sprawa, że czas ładowania to niby 5 godzin, ale… już po kilkudziesięciu minutach ładowania odkurzacz będzie gotowy, by poradzić sobie z kilkudziesięcioma metrami kwadratowymi mieszkania.
Także bez obaw, akumulator w Philipsie spełnia swoje zadanie.
Waga urządzenia też ma znaczenie, bo czym jeżeli nie udręką byłby ciężki odkurzacz bezprzewodowy?
Na szczęście Philips jest lekki, łatwo się prowadzi, a całość konstrukcji i świetnie spasowanie elementów sprawiają bardzo dobre ogólne wrażenie.
Po trzecie, zestaw akcesoriów.
Konstrukcja to jedno, ale co w zestawie? To zależy od zakupionego modelu. W najdroższej wersji do naszej dyspozycji będą: nasadka TriActive Turbo, szczelinówka, 2 wkładki z mikrofibry, instrukcja obsługi w języku polskim oraz karta gwarancyjna.
Mamy tu do czynienia z elementami do montażu systemu czyszczenia na mokro, który jest naprawdę błyskawiczny. Dzięki magnesom znajdującym się po obu stronach systemu czyszczenia na mokro można go łatwo przymocować do nasadki.
Dodatkowo szmatki do czyszczenia można umocować za pomocą rzepów, które są bardzo praktyczne i wygodne.
Po czwarte, tryb turbo.
Każdy kto ma psa wie, jak uciążliwy potrafi być czas, w którym psia sierść wypada z grzbietu naszego pupila kilogramami.. W różny sposób próbowałem sobie z tym radzić, ale dopiero specjalny tryb w odkurzaczu sprawił, że życie stało się prostsze.
Jedni powiedzą, że tryb Turbo w odkurzaczu Philipsa został stworzony do czyszczenia dywanów, ja powiem, że do lepszego wciągania psiej sierści.
Po piąte, odkurzacz ręczny.
Odkurzacz ręczny do mebli i trudno dostępnych miejsc to jest coś, w czym można zakochać się od pierwszego wejrzenia.
Tradycyjnego odkurzacza nie podzielisz na kilka części i nie zabierzesz ze sobą do samochodu. W Philipsie PowerPro Aqua łatwo jest odpiąć tego małego wariata i zabrać go w dowolne miejsce, w którym akurat chcemy zrobić porządek.
Do czego może się przydać? Chociażby do wciągania resztek jedzenia spomiędzy foteli w samochodzie.
OK. Misja chwalenia odkurzacza odbyta, pora włożyć kij w szprychy. Tfu! W filtry.
Z początku miałem problem ze znalezieniem w nim wad, ale znalazłem.
Dokładność to coś, czego brakuje. Tym sprzętem trudno jest odkurzać w zakamarkach i rogach. Wtedy z pomocą przychodzi nam odkurzacz ręczny i może jest to jakieś rozwiązanie, ale jest ono niezwykle upierdliwe, bo przy każdej takiej sytuacji trzeba odpinać odkurzacz od stelaża.
Sporo zarzucić można też trybowi czyszczenia na mokro. Niby działa, ale ile trzeba się narobić, by wyczyścić całą podłogę...
Dodatkowo można przyczepić się do tego, że odkurzacz jest dość głośny - od 81 do 85 dB. Na szczęście z bardziej uciążliwym hałasem mamy do czynienia tylko w trybie turbo.
Czy warto kupić odkurzacz bezprzewodowy? Na pewno i zdecydowanie tak. Czy warto kupić Philipsa FC6409 PowerPro Aqua? Bez wątpienia, jeśli tylko cena nie stanowi przeszkody.
W najuboższej wersji odkurzacz kosztuje około 1250 zł. W tej najdroższej - około 1650 zł.
Czy to dużo? Według mnie niekoniecznie. Mając na uwadze komfort użytkowania i moją ogólną niechęć do sprzątania, zdecydowanie przedkładam wygodę nad stosunek ceny do jakości.