Gdy tradycja spotyka technologię. Fender Mustang GT 40 - pierwsze wrażenia
Takiego testu na Spider’s Web jeszcze nie było. Trafił do nas pierwszy na świecie, wyposażony w łączność Wi-Fi… wzmacniacz do gitary elektrycznej. Oto Fender Mustang GT 40.
Po drugie – jest dostatecznie kompaktowy, by zmieścić się w każdym mieszkaniu. Przy wymiarach 26,7 x 38,73 x 21 cm i masie ledwie 6,25 kg można go stawiać nie tylko na podłodze, ale też na półce z książkami, czy… kuchennym blacie, gdy wszędzie indziej miejsca zabraknie (sprawdziłem to!). I nie dość, że jest niewielki, to jeszcze naprawdę dobrze wygląda i jest świetnie wykonany. O wiele lepiej, niż większość wzmacniaczy z tej półki cenowej.
O wszystkich możliwościach aplikacji opowiem wam w pełnej recenzji, ale dość wspomnieć, że sterowanie wzmacniaczem to nie jedyny as w rękawie Fender Tone. Aplikacja służy też pomocą i wiedzą dla początkujących gitarzystów, wprowadzając ich w arkana poszukiwań własnego brzmienia. Możemy też pobrać presety tworzone przez innych gitarzystów.
Nawet gdy nie korzystamy z aplikacji, obsługa Fendera Mustanga GT40 jest bajecznie prosta. Wybór presetu czy stworzenie własnego sprowadza się do operowania klikalnym pokrętłem po prawej stronie ekranu. Dedykowanymi pokrętłami regulujemy też właściwości brzmieniowe modelu wzmacniacza, a poprzez niewielkie, czarne przyciski zapisujemy presety i dodajemy efekty. Superproste.
Jak na ćwiczebny wzmacniacz przystało, Mustang GT oferuje też stroik oraz wbudowany looper. Choć by skutecznie obsługiwać ten ostatni, warto dokupić opcjonalny footswitch MGT-4. Z niewiadomego powodu na pokładzie Mustanga zabrakło metronomu, ale być może Fender doda tę funkcję poprzez aktualizację oprogramowania. A dzięki łączności Wi-Fi aktualizowanie nowych Mustangów i dodawanie nowych funkcji jest bardzo proste.
I to nie tylko brzmieniem, bo to potrafi wiele wzmacniaczy cyfrowych, ale również wspaniałą dynamiką i bardzo organiczną reakcją na pokrętło gitary. Wiadomo, że nie jest to poziom lampy, ale w kategorii wzmacniaczy modelujących Mustang GT 40 wyprzedza nawet Yamahę THR10, która była do tej pory niekwestionowanym królem tej klasy.
Fender Mustang GT 40 trafia dziś do sklepów w cenie 1099 zł i za te pieniądze jest to prawdopodobnie najlepszy wzmacniacz treningowy na rynku.
Skrojony na miarę domowego grania lub salki prób, oferuje stosunek ceny do jakości i brzmienia, jaki do tej pory oferowała tylko wspomniana Yamaha THR10, a potrafi od niej znacznie więcej.
Ja tymczasem wracam do grania i przygotowywania dla was pełnej recenzji, obfitującej w próbki brzmienia i szczegółowe informacje.
Pisałem już kiedyś, że Fender musi znaleźć sposób, na połączenie tradycji z nowoczesnością. Trzecia generacja Mustangów GT z aplikacją Fender Tone to zdecydowanie krok w dobrą stronę.