REKLAMA

Taksówkarze walczą z Uberem ramię w ramię z detektywami i liczą na pomoc rządu

Niewykluczone, że spór na linii Uber-Taxi przejdzie do historii, a triumf odniosą przedstawiciele korporacji. Zakończyć go może polski rząd, jeśli przeforsowana zostanie nowelizacja ustawy o transporcie drogowym.

UberPool Uber
REKLAMA
REKLAMA

Uber, który przełamuje status quo i zrzesza niezależnych kierowców, szturmem wdziera się na kolejne rynki. Użytkownicy pokochali tę aplikację do zamawiania kursów. Niskie ceny w połączeniu z wygodą, możliwością oceniania kierowców i łatwego zgłaszania w centrali uchybień sprawiły, że Uber zyskał na popularności.

Pracownicy korporacji rzucają Uberowi kłody pod koła.

Platforma łącząca kierowców z pasażerami wzbudza kontrowersje, bo kierowcy najczęściej świadczą usługi bez licencji taksówkarskiej. Wedle pracowników korporacji zagraniczny Uber działa nielegalnie, a kierowcy świadcząc usługi w naszym kraju - łamią prawo.

Taksówkarze na różne sposoby starają się zablokować ekspansję Ubera - najpierw były protesty i strajki, a potem zaczęło dochodzić do rękoczynów, urządzania obławniszczenia mienia i, mówiąc kolokwialnie, oblewania samochodów Ubera gównem. Teraz taksówkarze szukają nowego sojusznika.

Pracownikom korporacji może pomóc polski rząd.

Jak podaje Rzeczpospolita jest już opracowany projekt nowelizacji ustawy o transporcie drogowym, który przygotował zespół roboczy powołany przy Ministerstwie Infrastruktury - ale jak zaznaczają pracownicy Ubera, nie jest to (jeszcze) projekt rządu, a propozycja złożona przez taksówkarzy.

Jeśli jednak nowe przepisy wejdą kiedyś w życie, to kierowcy Ubera będą musieli wyrobić sobie licencje taksówkarskie oraz uzyskać wpis do dowodu rejestracyjnego auta uprawniający do świadczenia usług tego typu. Przeforsowanie tej nowelizacji może sprawić, że Uber straci kierowców i zamknie polskie biuro.

Nie byłaby to zresztą sytuacja bezprecedensowa - w wielu krajach na świecie firma już zwijała manatki ze względu na zmiany w prawie. Należy przy tym zauważyć, że rząd PiS nie pierwszy wychodzi z podobną inicjatywną. Już wcześniej plany uderzenia w Ubera miało PO, ale finalnie nic z tego nie wyszło.

Uber pokazał, że kojarzenie kierowcy z pasażerem może być łatwe, szybkie, wygodne i tanie.

Chociaż na polskim rynku działają takie usługi jak MyTaxi - aplikacja pozwala na zamawianie w podobny sposób, jak ma to miejsce w Uberze, klasycznych taksówek - to nadal nie są one tak wygodne i tak bezobsługowe jak Uber jakkolwiek taksówkarze nie chcieliby czarować rzeczywistości. Dla klienta wyrzucenie z Polski usług takich jak Uber byłoby krokiem wstecz.

Jak podaje dalej Rzeczpospolita, zastrzeżenia do projektu nowelizacji ustawy ma Arkadiusz Pączka, ekspert organizacji Pracodawcy RP. Twierdzi, że przepisy ograniczą konkurencję dla taksówkarzy, a w dodatku mogą niejako przy okazji zdestabilizować rynek usług kurierskich, gdzie też miałaby w przyszłości być wymagana licencja.

Nie jest oczywiście przesądzone, że taki scenariusz będzie miał miejsce. Jak na razie nowelizacja ustawy to tylko projekt.

Co jednak ciekawe i niepokojące, projekt ten przygotowany został przy współpracy reprezentantów środowiska taksówkarskiego, a jeszcze nikt o głos nie zapytał nawet… zwykłych obywateli. Konsultacje publiczne jeszcze się bowiem nie odbyły.

Taksówkarze złapali jednak wiatr w żagle. Zapowiadają pozew zbiorowy przeciwko Uberowi, a także chwalą się, że “mają swoich ludzi w Uberze” i wynajęli… agencję detyktywistyczną w celu zebrania dowodów przeciwko korporacji.

REKLAMA

Tak jak rozumiem rozgoryczenie tej grupy społecznej, tak jako klient wolałbym usunięcia części regulacji blokujących rozwój z korzyścią dla wszystkich kierowców - a nie jeszcze większą biurokratyzację transportu drogowego.

Moim szczytem marzeń jako konsumenta byłoby natomiast dodanie możliwości zamawiania zwykłych taksówek bezpośrednio w Uberze, jak to ma miejsce w niektórych krajach na świecie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA