A więc tak miał prezentować się Microsoft Band 3. Kupiłbym!
Microsoft wycofuje się z produkowania opasek fitnessowych, zostawiając sobie tylko chmurę Health do przetwarzania danych zdrowotnych. Band 3 jednak powstawał. I miał kilka nowych, ciekawych funkcji i cech.
Microsoft Band od początku był wyłącznie eksperymentem dla swojego producenta. Opaska była oferowana w nielicznych krajach, a nakład produkcyjny był na tyle mały, że mimo relatywnie niskiej dostępności (i niekoniecznie wysokiej popularności wśród konsumentów) firma nie nadążała z reagowaniem podażą na popyt. To po co ją oferować w ogóle? Motywy były dwa.
Pierwszy, to słuszna diagnoza Microsoftu jeśli chodzi o rynek IoT, a konkretniej, że to następna gigantyczna branża informatyki i jej przyszłość, oraz że Microsoft nie ma o niej zielonego pojęcia. Band powstał po to, by Microsoft mógł zrozumieć i nauczyć się jak gromadzić i przetwarzać dane z tysięcy czujników różnego rodzaju. A najlepszą lekcją jest praktyka.
Drugim była równie słuszna diagnoza, że tak jak przydatność inteligentnych zegarków jest nadal dyskusyjna, tak „ekosystem zdrowotny” jest czymś bardzo istotnym i ma wielką przyszłość. Dlatego zdecydowano, że Band będzie się koncentrował przede wszystkim na funkcjach fitnessowych, a nie na byciu smartfonem na nadgarstku. Ponownie, o tym Microsoft nie wie nic. Teraz jednak, w przeciwieństwie do Banda, platforma Health pozostaje dla firmy bardzo istotna. Dwie generacje opasek Band najwyraźniej wystarczyły, by firma zrozumiała, przynajmniej w swoim mniemaniu, jak należy taką platformę zbudować.
Band to jednak całkiem fajne urządzenie, a trzecia generacja zapowiadała się całkiem sympatycznie
Jestem posiadaczem Banda drugiej generacji i uważam go za świetne urządzenie. Band to piękny kompromis pomiędzy inteligentnym zegarkiem a funkcjonalną opaską fitnessową. Jest elegancki, wygodny, dobrze zaprojektowany i użyteczny. Użytkownicy wprawdzie skarżyli się na niską żywotność bransolety, która ponoć z czasem zaczyna pękać, ale ta przygoda jeszcze przede mną i mam nadzieję, że to były pojedyncze, wyolbrzymione przypadki.
Band 3, jak już wiemy, nadal nie pracował pod kontrolą Windows 10 i to najpewniej było jednym z powodów anulowania projektu. Dziś jednak dowiadujemy się z Windows Central co ta opaska miała do zaoferowania. Nie było zbyt wielu zmian w porównaniu do „dwójki”. Choć te, które zaproponowano, i tak powodowałyby, że rozważałbym przesiadkę na nowszy model.
Po pierwsze, bardzo ważne, opaska stała się wodoodporna. Nie tylko więc nie trzeba uważać podczas ulewy, kajakowania, kąpieli czy mycia rąk, ale też można by było w niej pływać, co sugeruje widoczny na zdjęciu kafelek z funkcją śledzenia aktywności pływania. Na tym jednak nie koniec.
Nowy Band zyskałby też coś bardzo ciekawego i dla mnie interesującego, czym jest czujnik EKG mierzący ciśnienie krwi. Na dodatek dodano by też układ RFID, czyniąc z niej urządzenie w zasadzie kompletne. No poza tym, że nie jest „smart”, a więc z uwagi na brak Windows 10 nadal nie można na niej instalować dodatkowych aplikacji. Choć, po prawdzie, zupełnie mi tego nie brakuje.
Szkoda, na serio szkoda. Band drugiej generacji okazał się urządzeniem dość unikalnym. Czymś, co dalej chętnie noszę i używam. Band 3 miał być jeszcze lepszy. Wygląda jednak na to, że czas powoli zmieniać zainteresowanie i kierować je w stronę Fitbita. Ale to za jakiś czas. Bo na razie nie mam najmniejszego powodu, by wymieniać Banda na coś nowszego.
* Zdjęcie tytułowe przedstawia Banda poprzedniej generacji.